OCENA REDAKCJI : 6 / 10
- Zabawny thriller z popcornem, który nadaje tej dziwacznej historii niezwykłą biografię, na jaką zasługuje
- Prawdopodobnie najlepszy jak dotąd występ Tarona Egertona na dużym ekranie
- Czasami trochę zbyt przesadnie dla własnego dobra
- Jeśli spodziewasz się „Tinker Tailor Soldier Spy” w świecie gier wideo, to nie będzie dla ciebie
Czy to dlatego, że wielkie korporacje chcą, abyśmy ponownie się w nich zakochali w epoce późnego kapitalizmu, czy po prostu dlatego, że filmowcy chcą powtórzyć krytyczny i komercyjny sukces „The Social Network”, rok 2023 zapowiada się jako rok korporacyjnego dramatu w kinie. W nadchodzących tygodniach otrzymamy przebojowy hit z listy A, którego akcja toczy się w całości w wewnętrznym funkcjonowaniu Nike, oraz film biograficzny przedstawiający wzrost i upadek pierwszego smartfona — historie słabszych o nieprawdopodobnych sukcesach, które po prostu osadzone są pośród mnóstwa z posiedzeń zarządu. Nikt nie zgadnie, jak bardzo przykuwa uwagę widzów próbami nakłonienia Michaela Jordana do podpisania umowy na zakup butów z własną marką (chociaż początkowe reakcje wydają się jednogłośnie pozytywne). Mimo to można bezpiecznie założyć, że najbardziej zadowalający dla tłumu wpis w tym powstającym podgatunku będzie taki, który w ogóle nie trafi na duży ekran.
„Tetris”, który pojawi się w Apple TV+ w piątek, 31 marca, to mniej korporacyjny dramat o walce o światowe prawa do radzieckiej gry komputerowej, a bardziej przesadzony thriller szpiegowski osadzony wygodnie za żelazną kurtyną. Opiera się na prawdziwej historii, która wydaje się zbyt absurdalna, aby była prawdziwa, ale to nie powstrzymało scenarzysty Noaha Pinka przed dalszym uwydatnieniem jej; w jego rękach staje się to populistyczną opowieścią, która nie chce być subtelna, wypełniona stereotypowymi rosyjskimi złoczyńcami, przesadnymi pościgami samochodowymi i tandetnymi kroplami igły. To mniej John le Carré, a więcej Austin Powers. Na papierze brzmi to jak niezadowalający sposób udramatyzowania dzikiej, dawno zapomnianej opowieści o korporacyjnej intrydze w czasach umierającego Związku Radzieckiego, ale w praktyce okazuje się to niezwykle satysfakcjonujące, prawdziwa historia tak naciągana, że całkowicie rozpadają się, jeśli opowiedziane w ostrzejszym stylu.
Popcornowy thriller szpiegowski
Jak zapewne będzie w przypadku wielu widzów, przed obejrzeniem filmu Bairda nie znałem prawdziwej historii o tym, jak „Tetris” wydostał się ze Związku Radzieckiego na konsole na całym świecie. Początkowo nie wydaje się to szczególnie przekonujące. Holenderski amerykański przedsiębiorca Henk Rogers (Taron Egerton) zostaje nam przedstawiony na konwencji gier wideo, próbując zainteresować kupujących japońską grą, do której kupił prawa („to jak szachy, ale bardziej skomplikowane”). Zawodzi i grozi mu utrata znacznych pieniędzy na inwestycje, ponieważ inna gra robi fale: Tetris. Jest zakochany, natychmiast łapie prawa, wierząc, że to będzie kolejna wielka rzecz, i sprzedaje Nintendo pomysł, że będzie to kolejny przebój zręcznościowy i konsolowy.
Jak dotąd, jest to dość zabawna opowieść o jednym yuppie, który radzi sobie w momencie, gdy najbardziej tego potrzebuje. Jednak sprawy szybko zaczynają się psuć, gdy Henk otrzymuje niepokojący telefon: nie jest jedyną osobą, która wierzy, że posiada prawa, i potrzebna jest interwencja obecnego właściciela praw autorskich, aby mógł je oficjalnie zdobyć i zmienić Tetris w megahit jest przekonany, że tak będzie. Jedyny problem? Ta firma ma siedzibę w Moskwie i jest oczywistą spółką fasadową utworzoną przez rząd; aby załagodzić sytuację, Henk będzie musiał udać się na podejrzany Wschód, aby zawrzeć umowę. Może to jednak zająć miesiące, więc ryzykuje aresztowanie i podróżuje na wizie turystycznej, a po pierwszym przybyciu do stolicy Związku Radzieckiego zostaje natychmiast objęty obserwacją.
Ta popcornowa wersja paranoicznego thrillera spiskowego zapewnia najbardziej ekscytujące momenty filmu, nawet jeśli nie wydaje się, że jest dokładnym odzwierciedleniem rosyjskiego życia w tym okresie najnowszej historii. Mówi się nam, że coraz więcej ludzi wychodzi na ulice, domagając się swobód demokratycznych, a komunistyczne rządy są świadome, że ich dni są policzone. A jednak, ze względu na potrzebę utrzymania napięcia, wydaje się, że większość ludzi w kraju to informatorzy KGB, podobnie jak każda inna osoba we wszechświecie „Johna Wicka” jest zabójcą, który chce odebrać kolejną nagrodę. Być może największym zawieszeniem niedowierzania wymaganym od publiczności jest to, jak bardzo postać Henka jest tego nieświadoma, akceptując fakt, że oczywisti szpiedzy, tacy jak kobieta, która twierdzi, że jest jego przewodniczką, są tym, kim naprawdę są. To, że Henk jest producentem wykonawczym filmu, wraz z twórcą Tetrisa Aleksiejem Pajitnovem, sugeruje, że nie boi się zostać przedstawionym jako głupiec, jeśli ma to zadowolić tłum.
Ponad szczytem, ale nie mniej wciągający
Z pewnością pomaga również to, że Taron Egerton jest magnetyczną postacią w roli głównej, sprzedając charyzmatyczną, chętną do zadowolenia naturę postaci tak bardzo, że łatwo jest przeoczyć, że scenariusz pisze go jako czołowego artystę-byka, który ciągle ma szczęście. Film zaniża wiele bardziej lekkomyślnych decyzji finansowych bohatera na wczesnych etapach, aby zapewnić, że pozostanie on sympatycznym bohaterem, ale wydaje się to niepotrzebnymi ustępstwami – w historii takiej jak ta to wątpliwe decyzje podejmowane w pogoni za sukcesem są najbardziej dramatycznie wciągająca. Ten gatunek nie boi się przedstawiać niedoskonałych bohaterów, ale „Tetris” chce, aby Henk był surogatem publiczności wyłowionej z wody, tak samo jak chce, aby był postacią większą niż życie, gotową zrobić wszystko, aby zamknąć umowa. To igła, którą bardzo niewielu aktorów byłoby w stanie nawlec z takim powodzeniem, jak Egerton tutaj, a fakt, że to osiągnął, może sprawić, że będzie to jego najlepsza dotychczasowa rola ekranowa.
Reżyser Jon S. Baird nigdy nie ukrywa swoich aspiracji do zabawiania szerokiej publiczności, wiedząc, że najlepszym sposobem na przetłumaczenie historii o umowach z sali konferencyjnej dla widzów głównego nurtu jest zapewnienie, że zostanie ona zagrana tak subtelnie, jak to tylko możliwe. Z wyjątkiem Aleksieja (w tej roli Nikita Jefremow, jedyny subtelny występ w filmie) i jego rodziny, rosyjskie postacie, które poznajemy, są jednakowo niegodne zaufania, nieustannie podążają za naszymi bohaterami i uzbrojone w wiele złych planów, by powstrzymać ich korporacyjne przejęcie radzieckiej firmy, w tym zagrożenie życia bardzo małych dzieci. Rywalizujący magnaci medialni, występujący przeciwko Henkowi, są równie potwornymi tworami. Aktor charakterystyczny Roger Allam zmienia się w zhańbionego miliardera Roberta Maxwella za pomocą kombinezonu, który sprawia, że przemiana Toma Hanksa w „Elvisie” wydaje się socrealizmem. W tym samym czasie jego syn Kevin (Anthony Boyle) jest przedstawiany jako rozpieszczone dziecko nepo, a ich dynamika przypomina Logana i Kendalla Royów w „Succession”, jeśli ten serial został napisany jako dramat z lat 80. Ta szeroka charakterystyka wszystkich głównych graczy pokazuje powściągliwość tylko w przypadku członka rodziny Maxwellów, który nie jest wspomniany, ponieważ w filmie nie ma żadnych mrugających odniesień do Ghislaine — jej styczne powiązania z tą historią zostaną ujawnione tylko widzom, którzy rozpocznij głębokie nurkowanie w Wikipedii, gdy zaczną pojawiać się napisy.
Chociaż „The Social Network” udowodnił, że można wydobywać wstrząsające dramaty z wpadek korporacyjnych w branży technologicznej, nigdy nie aspirował do bycia hitem głównego nurtu w taki sam sposób, jak „Tetris”. Podobnie jak w filmie reżysera Davida Finchera, Bairdowi wydaje się najbardziej zależeć na szczegółach prawnych batalii i niekończącej się gonitwie w kotka i myszkę w celu utrzymania własności – tylko on przekształca to w bardziej konwencjonalnie przyjazne widzom dzieło, upewniając się, że jego aktorzy grają ten materiał tak duży, jak to tylko możliwe.
Możesz nie być w stanie śledzić różnych sieci korporacyjnych intryg, które tworzy, ale dzięki znakomicie zrealizowanym momentom paranoi w thrillerze szpiegowskim, rozkosznie diabelskim złoczyńcom i pełnemu knebli scenariuszowi, który nie boi się popełnić najbardziej naciąganych frazesów, to mimo to staje się satysfakcjonujący. Może to być zbyt głupie dla miłośników gatunku szpiegowskiego, zwłaszcza dla filmu opartego na prawdziwej historii, ale trudno zaprzeczyć, jak wciągająca jest pomimo braku żwiru.
„Tetris” trafi na Apple TV+ w piątek, 31 marca.