OCENA REDAKCJI : 7 / 10
- Unika klątwy adaptacji telewizyjnych do filmowych, choćby dlatego, że przesadny dramat o seryjnym mordercy działa znacznie lepiej w formie fabularnej
- Czerpie inspirację z ery filmów o Bondzie Daniela Craiga, co pomaga serii rozszerzyć skalę na duży ekran
- Złoczyńca Andy’ego Serkisa to uroczo kampowa, naprawdę paskudna kreacja
- Nie oczekuj głębszego komentarza społecznego, bez względu na to, jak bardzo do niego nawiązuje – to thriller, który najlepiej oglądać z wyłączonym mózgiem
Pomimo tego, że jest chwalony za szorstkie narracje, kryminalna procedura BBC „Luther” jest jedną z najbardziej przesadzonych serii detektywistycznych, jakie kiedykolwiek zaszczyciły mały ekran. Jego historie są mroczne na powierzchni, ale ta samoświadoma ciemność jest zawsze przedstawiana poprzez melodramat, który wykracza poza granice wiarygodności. Groźni złoczyńcy równie dobrze mogliby czuć się jak w domu w szpiegowskiej igraszce Jamesa Bonda, podczas gdy bohater Idrisa Elby staje się tak przesadną parodią torturowanego archetypu detektywa, że pośrednio zainspirował brytyjski sitcom parodiujący samopoważny charakter współczesnych dramatów policyjnych, w stylu z „The Naked Gun” („A Touch Of Cloth”, którego współautorem jest twórca „Black Mirror”, Charlie Brooker).
W rezultacie postać Johna Luthera znacznie lepiej pasuje do dużego ekranu, gdzie przesadzone historie serialu zmieniają się z ciężaru w atut. Chociaż luźna kontynuacja serii, rozpoczynająca się od miejsca, w którym zakończył się piąty sezon 2019, „Luther: The Fallen Sun” została wyraźnie wymyślona jako miękkie wznowienie przez twórcę i scenarzystę Neila Crossa oraz doświadczonego reżysera serii Jamiego Payne’a, tutaj kręci swój film fabularny debiut. Zachowano bardzo niewiele powiązań z materiałem źródłowym, z tylko jedną godną uwagi postacią inną niż tytułowa postać powracająca do owczarni (Dermot Crowley jako Martin Schenk, były szef Luthera), podczas gdy otwierająca karta tytułowa brzmi po prostu „Luther”, zbaczając z podanego tytułu filmu w czymś, co wydaje się oświadczeniem intencji. Wydaje się, że film mówi zagorzałym fanom, że jest to powrót do podstaw i że nowicjusze nie powinni być obciążeni tym, co było wcześniej – to wszystko wprowadzenie do sagi kryminalnej, której potrzebujesz, aby się dobrze bawić.
Zadowoli zarówno fanów, jak i nowicjuszy
Dla tego recenzenta, przypadkowego widza serialu BBC, który w żaden sposób nie umówił się na oglądanie, takie podejście działa jak uczta, opierając się bardziej na jego wrodzonej głupocie bez uszczerbku dla mrocznych elementów, które dają mu przewagę wśród podobnie myślących procedur kryminalnych . Zaczynamy tam, gdzie skończył się ten piąty sezon, kiedy John Luther (Elba) jest teraz uwięziony po ujawnieniu jego nielegalnej taktyki łapania przestępców, cały kontekst, którego potrzebuje nowicjusz, aby zrozumieć, co sprawia, że ta postać działa: dążenie do sprawiedliwości w ogóle koszty, które często stają się destrukcyjne dla niego samego i jego otoczenia. Jednak jego pobyt za kratkami jest krótkotrwały, ponieważ wkrótce zaczyna skupiać się na sprawie, której nie był w stanie rozwiązać w ramach seryjnego mordercy prowadzonego przez cyberterrorystę Davida Robeya (zachwycająco teatralny Andy Serkis), który nadal drwi z były detektyw w swojej celi.
Robey kieruje imperium darkwebu, które transmituje na żywo skomplikowane morderstwa dla tysięcy widzów, często łowiąc i szantażując niewinnych ludzi w poszukiwaniu kolejnych ofiar na ekranie. Większość z tych schematów pozostawiono wyobraźni, ale te, które zostały ujawnione — a mianowicie mężczyzna, który został złapany i popełnił akt napaści seksualnej na kogoś, z kim, jak sądził, był w dobrowolnym związku BDSM — dają wystarczająco dużo dogłębnie, dlaczego kilka osób byłoby bardziej niż chętnych do śmierci w wyniku samobójstwa przed kamerą, zamiast stawić czoła wyrzutom sumienia. Jak widzowie „Lutera” przyzwyczaili się oczekiwać, temat jest o wiele mroczniejszy niż wiele policyjnych procedur, ale jest traktowany w tak przesadzony sposób, że etykietowanie go jako „szorstki” wydaje się głęboko niedokładne.
Zdecydowana większość telewizyjnej obsady drugoplanowej pozostała poza ekranem, więc do Elby dołączają w tej wyprawie bardziej znajome twarze, przyjazne dużym ekranom — nie tylko Serkis jako złoczyńca, ale także wspaniała Cynthia Erivo jako detektyw Odette Raine, której pragnieniem jest złapanie złoczyńców za książkę wrzuca ją w konflikt z Johnem Lutherem, tylko po to, by obaj zostali wrzuceni w tę samą pułapkę, ponieważ nikt, kto się do niego zbliży, nie może wyjść z historii bez szwanku.
Jeśli ty lub ktoś, kogo znasz, był ofiarą napaści na tle seksualnym, dostępna jest pomoc. Odwiedzić Witryna National Network dotycząca gwałtów, nadużyć i kazirodztwa lub skontaktuj się z krajową infolinią RAINN pod numerem 1-800-656-HOPE (4673).
Jeśli ty lub ktoś, kogo znasz, ma myśli samobójcze, zadzwoń na infolinię National Suicide Prevention Lifeline, dzwoniąc pod numer 988 lub dzwoniąc pod numerg 1-800-273-TALK (8255).
Metamorfoza na dużym ekranie w stylu Bonda
Chociaż serial na małym ekranie miał kilka misternie zainscenizowanych sekwencji, które przesunęły ograniczenia wytartych budżetów BBC – nie zapominajmy, ile koszmarów wywołało morderstwo w autobusie w premierze 5 sezonu – „The Fallen Sun” daje Crossowi i Payne’owi szansę jeszcze bardziej zwiększyć swoje ambicje. Użyłem już porównania Bonda w odniesieniu do serii złoczyńców, a Robey Serkisa jest najbliższym „Lutherowi” do stworzenia przeciwnika, którego łatwo można sobie wyobrazić torturującego 007; motywacje i akcent mogą być różne, ale w swojej kampowej prezencji scenicznej (co naprawdę wysuwa się na pierwszy plan, gdy prowadzi swoje transmisje na żywo jak pokręcony gospodarz teleturnieju) wykazuje więcej niż uderzające podobieństwo do Raoula Silvy Javiera Bardema w ” Upadek nieba.”
Ale porównania z największą brytyjską serią filmową wykraczają daleko poza podobieństwa postaci, a różne scenografie czerpią wskazówki z niedawnej epoki Daniela Craiga. Podobnie jak w przypadku „Skyfall”, dramatyczna sekwencja pościgu prowadzi nas przez kilka londyńskich punktów orientacyjnych, w głąb podziemnej sieci metra, a epicki finał przenosi nas za ocean do zaśnieżonej kryjówki złoczyńcy, która równie dobrze czułaby się w „Spectre” lub ” Nie czas umierać”. Tak, to wszystko są w dużej mierze porównania na poziomie powierzchni, ale niezależnie od tego istnieją jako jasne deklaracje intencji. Poza tym era Craiga tej serii zmagała się z wieloma obsesjami tematycznymi, takimi jak „Luther”, takimi jak łamanie zasad w celu osiągnięcia sprawiedliwości i moralność zabijania w celu ratowania innych. Niezależnie od tego, czy są to torturowani, nieuczciwi detektywi, czy skonfliktowani superszpiedzy, nikt nie może prowadzić szpiegostwa w Wielkiej Brytanii z czystym sumieniem, jeśli wierzyć minionej dekadzie popkultury.
„Luther: Upadłe słońce” to głęboko zabawny thriller, który jednak bardzo szybko się rozpada, jeśli którykolwiek z tych tematów miałby być analizowany z większą głębią. W czasach, gdy nadużywanie władzy przez policję jest przedmiotem wzmożonej kontroli po obu stronach Atlantyku, nie spodziewaj się większego komentarza niż początkujący gliniarz, który mówi zbiegłemu z więzienia Lutherowi, że go szanuje pomimo jego nielegalnej metody dochodzenia sprawiedliwości. Są też strumienie Dark Web Robeya, które, jak widzimy, oglądane są wyłącznie przez gapiących się mężczyzn. Wszelkie połączenia z internetowymi czatami i forami dyskusyjnymi, na których anonimowi użytkownicy kibicują atakom terrorystycznym w czasie rzeczywistym, ponure zjawisko regularnie ujawniane w doniesieniach prasowych tuż po rozwinięciu się prawdziwych tragedii, muszą być w całości wypełnione przez widza. Sądząc po estetyce mrocznej strony internetowej Robeya z początku XXI wieku, można śmiało powiedzieć, że ani Cross, ani Payne nie są szczególnie zainteresowani tym, by staromodny thriller o seryjnym mordercy wydawał się pasować do współczesnego kontekstu; można to było zrobić w dowolnym momencie w ciągu ostatnich 20 lat, bez konieczności zmiany scenariusza.
Na szczęście „Luther: The Fallen Sun” jest na tyle ekscytujący jako prosty dramat detektywistyczny, że nie ma wyraźnej potrzeby unowocześniania swojej historii. Podejrzewam, że zarówno zagorzali fani, jak i nowicjusze w tym świecie wyjdą usatysfakcjonowani, ponieważ unikają klątwy większości adaptacji telewizyjnych do filmowych – to czysto pełnometrażowy odcinek „Lutera”, opowiedziany na skalę wykraczającą poza to, co budżet BBC mógł kiedykolwiek na to pozwolić.
„Luther: The Fallen Sun” pojawi się na Netflix w piątek, 10 marca.