Plusy
- Fenomenalny, żywy performance Sandlera
- Film o koszykówce dla ludzi, którzy nie dbają o koszykówkę
- Imponujące, uliczne dzieło reżysera Jeremiaha Zagar
Cons
- Przydałoby się trochę więcej Queen Latifah
Pełne ujawnienie: nie lubię koszykówki. Ale lubię filmy, a najlepsze są te, które przenoszą widza do innej egzystencji, innego życia, pokazują widoki, których nigdy nie zobaczą, interakcje, których nigdy nie będą mieli, i krótkie spojrzenie na czyjąś rzeczywistość. Nigdy nie będziemy żyć w odległej galaktyce; nigdy nie będziemy tryskający popkulturą mordercami w czarno-białych garniturach; nigdy nie będziemy zwierzęciem uczestniczącym w muzycznym numerze o kręgu życia. Ale dzięki filmom dokładnie wiemy, co to za rzeczy czuć tak jak.
„Hustle” Adama Sandlera może być pierwszym filmem, jaki nakręcił w swojej kilkudziesięcioletniej karierze, w której stara się wykorzystać zastępcze doświadczenie, a nie zdystansowane uznanie Sandlera jako komika/aktora. Nie tylko plasuje się na samym szczycie jego pracy obok „Uncut Gems”, ale może być także najlepszym pojedynczym filmem, jaki kiedykolwiek oglądałem na Netflix. A fakt, że chodzi o temat, na którym nie mogłem się mniej przejmować? To tylko sprawia, że osiągnięcie jest jeszcze bardziej imponujące.
Sandler jest Stanleyem Sugermanem, dożywotnim koszykarzem, który przez dziesięciolecia podróżował po świecie w imieniu Philadelphia 76ers, przebywał w pokojach hotelowych, jedząc niezdrowe jedzenie, bez końca studiując filmy o grach i tęskniąc za ważnymi rodzinnymi chwilami. Gdy zaczyna się „Hustle”, wygląda na to, że cała ta ciężka praca może w końcu się opłacić: właściciel zespołu (Robert Duvall, wciąż dominujący po dziewięćdziesiątce) awansuje go na asystenta trenera w dowód uznania za jego ciężką pracę. Stanley ledwo ma czas na świętowanie z żoną (Queen Latifah), zanim wszystko się rozpadnie; teraz, jeśli chce wrócić do show, musi wyjść i znaleźć dla zespołu nieoszlifowany diament.
Ten talent transformacyjny znajduje się w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach. W przejmującej sekwencji Stanley natrafia na mecz koszykówki ulicznej w Hiszpanii, zdominowany przez wytatuowaną bestię w butach roboczych. Nazywa się Bo Cruz (w tej roli prawdziwy koszykarz Juancho Hernangomez) i jest rodzajem „jednorożca”, którego Stanley spędził całe życie, próbując znaleźć — jak sam mówi, gdyby Scottie Pippen i wilk mieli dziecko. Po pogoni za autobusem Bo na piechotę przekonuje zubożałego robotnika budowlanego, aby pojechał z nim do Ameryki i spełnił marzenie o NBA. Ale to jest jeden diament, który potrzebuje dużo polerowania.
Wkrótce Stanley spalił most z własnością 76ers (w szczególności spadkobierca grany przekonująco przez Bena Fostera) i znalazł się na zakupach, szkoleniach i płaceniu niemało znaczącej karty mini-baru w Bo. W tym miejscu sportowe frazesy pojawiają się w filmie szybciej niż obrońcy wokół kosza (czy to skuteczna analogia? Pracuj ze mną tutaj); oczywiście są montaże szkoleniowe, ale świetne selekcje muzyczne i twórcza praca reżysera Jeremiaha Zagara sprawiają, że czują się rześcy; oczywiście na początku jest część, w której rywal zostaje uderzony, ale naprawdę czujesz to uderzenie i chcesz zobaczyć, jak Bo wstaje i próbuje ponownie; oczywiście na końcu jest wielka, dramatyczna gra, ale film znajduje sposoby, aby uczynić ją świeżą.
Dolary do pączków
W samym środku tego wszystkiego jest film o koszykówce o pojedynczym związku — takim, który prawdopodobnie zdarza się przez cały czas w sporcie, ale którego rzadko doświadczamy jako widzowie. Odkąd Rocky i Mick ma związek mentora z podopiecznym, nie został tak skutecznie uwieczniony na filmie; Sugerman poświęca całe swoje życie temu dzieciakowi, służąc jako instruktor, psychiatra, trener życia i przyjaciel, ucząc go strzelania do kosza, rzucając mu nieustanne obelgi, aby pogrubić jego skórę, i w jednej wspaniałej scenie, wiedząc, kiedy nadszedł czas, aby zamknij się i niech Bo sam się tym zajmie.
Tymczasem Hernangomez to nie zawsze łagodny olbrzym, który buduje tutaj prawdziwy charakter. Jego aktorstwo jest tak samo imponujące, jak jego umiejętności na boisku, które są niesamowite. Kiedy oferuje rzadki uśmiech, daje to widzowi nadzieję, która napędza Stanleya; kiedy płacze, złamie ci to serce. Ten film jest wyraźnie oparty na niezliczonych prawdziwych zwiadowcach i agentach, którzy zaganiają gwiazdy sportu na największą scenę świata, a następnie wycofują się bez uznania. Łatwo jest spojrzeć na sportowców i po prostu zobaczyć statystyki; bez ludzi takich jak Stanley Sugerman niezliczone legendy nigdy nie pojawiłyby się na ekranie w lokalnym barze sportowym.
Podobnie jak „Jerry Maguire”, „Blue Chips” czy „Any Given Sunday”, film zdobywa swoją wiarygodność, wypełniając każdą klatkę prawdziwymi sportowcami, dziennikarzami i innymi talentami z gry, z przeszłości i teraźniejszości. Niektórzy (Dr. J, Doc Rivers, Dirk Nowitzki) grają samych siebie, podczas gdy inni (Kenny Smith, Boban Marjanovic) grają fikcyjne postacie. Oprócz Hernangomeza, najlepszym z nich jest Anthony Edwards jako Kermit, nieuchronny najlepszy wybór i de facto Apollo Creed. W końcu to jest historia Filadelfii.
Film doskonale oddaje klimat miasta w czasach, gdy tak wiele filmów zadowala się porzuceniem nazwy i kręceniem w Vancouver. W erze, w której tak wiele filmów chce pokazać widzom młodą, modną, wirusową przedsmak tego, co dzieje się na ulicach (a następnie kręcić to przed zielonym ekranem), „Hustle” skutecznie stawia cię na uboczu gra typu pick-up, w otoczeniu graczy gadających na śmieci i zabierających sobie nawzajem gotówkę. Zamiast zbyt często obowiązkowej sceny, w której nastoletni dzieciak uczy starszą osobę, jak wykorzystać moc YouTube i TikTok, gdy córka Sugermana tnie film (hashtag #BoaChallenge, jeden z wielu przezwisk, które Stanley ujmująco próbuje nadać Bo), ty uwierz, że tak, ten dzieciak zrobiłbym być sensacją.
Poszukiwanie Sugermenów
Czy wiem, kim jest Matisse Thybulle? Przepraszam pana Thybulle, ale nie. Czy rozumiem, w jaki sposób można układać gry obronne w grze, która wygląda na to, że większość z nich jest tworzona w locie, w zależności od tego, gdzie jest piłka? Nie. Ale „Hustle” mnie zmusiło czuć moment, w którym za Stanleyem pojawia się długie ujęcie, słysząc ryk tłumu, gdy ten debiutuje w NBA; sprawia, że jesteś czuć miłość Bo do swojej córki; sprawia, że cierpisz wraz z Sandlerem i Latifah, gdy stara się wesprzeć jego marzenie. To najlepszy film o koszykówce po tej stronie „Hoosiers”, a jeśli kochasz tę grę, mogę tylko założyć, że oznaczałoby to jeszcze więcej.
Sandler jest gwiazdą rocka jako ta pobita, czasami zhańbiona skorupa mężczyzny, desperacko pracująca nad każdym kontaktem w swoim telefonie, aby podtrzymać żar snu. Robiąc ten film, świetnie się bawi i można to poczuć na ekranie. Jego komediowe przeszłość jest bronią, którą można władać w scenach, w których przecina najbardziej brutalne sesje treningowe z szybką gadaniną. Sandler zawsze lubił ubierać się w swoich filmach jak „prawdziwa osoba”, co jest tutaj szczególnie odświeżające; Jestem pewien, że za nim stał zespół makijażu i garderoby, ale nigdy byś się o tym nie dowiedział. Wydaje się, że to prawdziwe, żywe życie, zamieszkane przez postacie, które można spotkać stojąc wokół dowolnej obręczy.
W pewnym momencie Stanley daje Bo (lub, jak wciąż próbuje go nazwać: Pociskiem Cruz) kilka rad:
„Uwielbiam tę grę. Żyję tą grą. A na skrzydłach czeka 1000 innych facetów, którzy mają obsesję na punkcie tej gry. Obsesja za każdym razem pokona talent. Masz wszystkie talenty na świecie. Ale czy masz obsesję? ”
Jestem wdzięczny, że przez godzinę i 58 minut „Hustle” sprawił, że ten nieprawdopodobny fan koszykówki miał obsesję.