OCENA REDAKCJI : 8 / 10
- Świetna rola gwiazdy Matta Damona
- Szybkie, zabawne tempo
- Czasami graniczy z deifikacją Michaela Jordana
Robiliśmy biografie polityczne, robiliśmy biografie muzyczne iz pewnością robiliśmy biografie królewskie. Ale coraz bardziej oczywiste jest to, że obecnie znajdujemy się w momencie biografii biznesowej, w której skądinąd anonimowe postacie korporacyjne są bohaterami powołanych do życia marek. Posępny? Być może. Ale tak jak w przypadku każdego innego filmu biograficznego, sztuką jest zrobić to dobrze.
Bez względu na to, jak absurdalne może się wydawać osadzenie całego filmu wokół faceta, który przekonał Michaela Jordana do podpisania kontraktu z Nike – przełomowy moment dla branży obuwniczej, to na pewno, ale nie do końca tego rodzaju obszerna kinowa epopeja, o której marzą studia… Powietrze” faktycznie działa. Jest napisany i wyreżyserowany z lekkim akcentem, wygodnie tworząc prawdziwe stawki z tego, co jest niezaprzeczalnie małym dramatem. Występując w roli podobnej do tej z filmu „Ford kontra Ferrari”, Matt Damon ponownie udowadnia swoją gwiazdorską jakość, czyniąc z „Air” zaskakująco przyjemny dramat.
Kwestia Nike’a
W dzisiejszych czasach Nike to imię i nazwisko obuwia sportowego — trudno wyobrazić sobie czasy, w których kultowy już symbol swoosh nie był wszędzie w branży sportowej. Ale na początku lat 80. byli firmą borykającą się z problemami, nieustannie zajmując ostatnie miejsce za Adidasem i Converse. Tam poznajemy Sonny’ego Vaccaro (Matt Damon), jednego z kluczowych graczy w raczkującym dziale koszykówki w Nike, zatrudnionego w celu zwiadu talentów, którego można przekonać do podpisania umowy reklamowej. Problem numer jeden: Nike nie dysponuje odpowiednim budżetem, aby przyciągnąć największe talenty, a wielu graczy, którzy mają dołączyć do NBA, trafia na lukratywne oferty innych firm. Problem numer dwa: Nike ma coś w rodzaju problemu z wizerunkiem. Są postrzegani jako producenci butów do biegania, a młodzi koszykarze postrzegają ich produkty jako wyjątkowo niefajne.
Podczas gdy dział koszykówki Nike planuje zrobić to samo, co w poprzednich latach – pozyskać kilku utalentowanych, ale mało inspirujących graczy spośród 20 najlepszych rekrutów, którzy mają dołączyć do NBA – Sonny ma inny pomysł. Jako wytrawny hazardzista (w rzeczywistości nasza prezentacja tej postaci ma miejsce w kasynie), chce postawić wszystkie żetony Nike na jednego człowieka: Michaela Jordana, jednego z najlepszych typów w drafcie i gracza, który jasno dał do zrozumienia, że absolutnie brak zainteresowania podpisaniem kontraktu z Nike. Wydaje się, że jest to wyzwanie nie do pokonania, ale nigdy wcześniej Sonny’ego to nie powstrzymywało.
Aktorzy świetnie się bawią
Matt Damon najwyraźniej świetnie się bawi, wprowadzając zaraźliwe, niemal przyprawiające o zawrót głowy poczucie humoru do swojej roli Sonny’ego. To usuwa niektóre z bardziej przesłodzonych elementów jego postaci, która ma tendencję do poetyckiego woskowania, a nawet czci, o Michaelu Jordanie przez duże fragmenty filmu. Również Ben Affleck jest w swoim żywiole. Oglądanie go w takich rolach to rozkosz, gdzie ma pozwolenie na bycie obiektem żartów, nabijanie się z tego, co czasami może wydawać się samopoważną cechą jego aktorstwa. To sprawia, że zdajesz sobie sprawę, ile lat był źle używany, grając mdłych czołowych mężczyzn, kiedy tak wyraźnie ma być głupkowatą postacią poboczną, która kradnie show.
Viola Davis wnosi intensywność i inteligencję do roli Deloris Jordan, która jest zarówno bystrą bizneswoman, jak i zagorzałą zwolenniczką zdolności swojego syna. Dynamika między Delorisem i Sonnym jest odpowiedzialna za niektóre z najlepszych momentów filmu, gdy dwie postacie, które szanują się nawzajem i mają wspólną wiarę w obietnicę Michaela Jordana, pracują z przeciwnych stron ku wspólnemu celowi.
Dziedzictwo Michaela Jordana
To niewiarygodne, że „Air” może zrobić cały film z tego, co jest zasadniczo jedną historyczną transakcją biznesową. To nie jest najbardziej filmowa fabuła, o jakiej kiedykolwiek słyszeliśmy. Ale ponieważ jest to film biograficzny wypełniony prawdziwymi postaciami, których tak naprawdę nikt nie zna, „Air” ma trochę swobody w narracji. Jego aktorzy nie są zobowiązani do robienia na kimkolwiek wrażenia, dzięki czemu mogą wnieść do ról swój naturalny urok i osobowość. W rzeczywistości film bierze jedną super rozpoznawalną osobę w swoim składzie i uparcie odmawia jej pokazania – widzimy Damiana Younga jako nastoletniego Michaela Jordana na ekranie, ale tylko przez chwilę i bez zatrzymywania się na jego twarzy. Zamiast tego, przebłyski gwiazdy, które otrzymujemy, ograniczają się do materiałów archiwalnych, które zachowują większą niż życie osobowość ikony sportu.
Jeśli „Air” jest czasami winny zbytniego szacunku dla Michaela Jordana lub podziwu dla jego geniuszu, jest to wada, którą łatwo wybaczyć. Matt Damon może wygłosić trzy lub cztery długie przemówienia wychwalające gwiazdę koszykówki, ale są też duże fragmenty filmu, które są znacznie bardziej skoncentrowane na wewnętrznej mechanice świata reklam sportowych. Jest przewiewny i ma dobre tempo, z mocnymi, żartobliwymi występami głównej obsady i chociaż zabawnie porusza temat, jego humor nigdy nie wkracza na terytorium „oparte na prawdziwej historii” Adama McKaya. Konsekwentnie lekki, „Air” Bena Afflecka oferuje urocze nowe spojrzenie na korporacyjną biografię.
„Air” trafi do kin w środę, 5 kwietnia.