W erze Rotten Tomatoes nazwanie twojego filmu „Fresh” daje krytykom łatwe zadanie, jeśli chodzi o recenzowanie go; bez względu na to, czy zasługuje na swój tytuł, czy też zostanie ogłoszony przez krytyka, że jest zepsuty z samozadowolonym uśmieszkiem, cytaty przyciągające łatwo piszą same. Z tego samego powodu ważne jest również, aby film wydany pod tym tytułem zawierał wyraźnie oryginalną narrację — i należy przyznać, że reżyserski debiut Mimi Cave z pewnością na pierwszy rzut oka wydaje się mieć nowy wątek gatunkowy.
To mroczna satyra na randki, która wykorzystuje kanibalizm jako alegorię odczłowieczającego procesu niekończącego się przesuwania w prawo, cierpienia przez niekończący się bufet okropnych romantycznych perspektyw, zdeterminowanych całkowicie przez algorytm stworzony przez mężczyzn. Ale w miarę rozwoju filmu ta metafora w końcu staje się przestarzała. Nawet gdy staje się coraz bardziej makabryczne, nigdy nie wyjdzie poza tę jedyną nihilistyczną obserwację na temat współczesnych doświadczeń randkowych dla kobiet, ciągle uderzając w tę samą nutę pomimo mnóstwa zwrotów akcji.
Przesuń w lewo
Scena wprowadzająca może wyróżniać się w filmie. Zostaliśmy przedstawieni Noa (Daisy Edgar-Jones, gwiazda „Normal People”) w środku niezręcznej randki, tak wiarygodnie napisanej, że prawdopodobnie sprawi, że skóra widza będzie pełzać bardziej niż jakakolwiek instynktowna krew, która nastąpi. Bez uprzedniego ostrzeżenia jej i tak już źle dobrana randka przechodzi w graniczną kwestię Fox News mówiącą o tym, że kobiety nie są już tak „kobiece” jak kiedyś – i tak randka nagle się kończy, a Noa zostaje wrzucona z powrotem do aplikacji, aby spróbuj znaleźć kogoś, kto ma do zaoferowania coś bardziej wartościowego niż prymitywnie zrobione zdjęcie.
W zimnym świetle dnia spotyka Steve’a (Sebastian Stan), uroczego chirurga plastycznego, z którym spotyka się w sklepie spożywczym. Jest staromodny (nie ma nawet Instagrama!), ale bierze jej numer i wkrótce para rozpoczyna zaloty, na których jego wiele czerwonych flag jest oczywistych, ale jest zbyt oczarowana kimś, kto wydaje się co najmniej przyzwoity powierzchnia do pielęgnacji. To właśnie na tych wczesnych etapach obaj aktorzy są najsilniejsi, tworząc niewiarygodnie niezręczną chemię dla swoich wczesnych sekwencji randkowych, grając sobie nawzajem niesamowicie dobrze, gdy dwoje strzeżonych osób trzyma się na dystans. Jedna zostaje wycofana po serii złych randek, a druga musi przesadnie podkreślać romantyczną fasadę, aby ją przekonać. Jako parodia stereotypowej dynamiki randkowania heteroseksualnego, w której mężczyźni zwiększają urok na swoich najwcześniejszych randkach, aby ukryć toksyczną osobowość, tak naprawdę nie możesz być mniej subtelny.
Pierwsza półgodzinna kronika przedstawia ten wczesny etap ich związku, zanim wyruszą na ucieczkę, a prawdziwy powód ich zalotów jest boleśnie wysuwany na jaw. Gdy pierwsza karta tytułowa z opóźnieniem zbliża się do 30 minut, film Cave’a oznajmia, że wszystko do tego momentu było jedynie prologiem – i niestety, czarny thriller komiczny, który później się pojawia, jest pozbawiony jakichkolwiek niespodzianek. Specyficzny sposób, w jaki „Fresh” funkcjonuje jako opowieść o kanibali, będę milczeć ze względu na spoilery (należy przyznać scenarzystce Lauryn Kahn, jest to trochę bardziej pomysłowe niż ujawnienie Steve’a, że po prostu chce jeść ludzkie mięso), ale Stwierdzenie, że to odkrycie samo w sobie jest spoilerem, jest szczególnie obraźliwe dla inteligencji publiczności. Od daty otwarcia, gdy kamera Cave’a kręci się wokół złego jedzenia, aż do faktu, że film nosi tytuł „Fresh”, trudno jest pomyśleć o niedawnym ujawnieniu narracji, które zostało bardziej szczegółowo oznakowane. Niestety, gdy historia rozwija się w oczywisty sposób, jej szersza alegoria współczesnego doświadczenia randkowego nie rozwija się razem z nią.
Za mało jedzenia do myślenia
Ze względu na specyficzny ton komediowy, o który stara się Cave, w połączeniu z wagą tematu, często przypominał mi się „Obiecująca młoda kobieta”, kolejny film, który okazał się podzielny w sposobie, w jaki starał się pogodzić swój stylowy ultraprzemoc z tematami, w które wielu wierzy. potrzebna obsługa z mniejszym brakiem szacunku. Wpadłem między dwa ostro podzielone obozy w tym filmie, czując, że chwieje się, ponieważ zajmuje się zbyt wieloma ważkimi kwestiami, a jedynie udało mi się zarysować powierzchnię każdego z nich w kontekście thrillera zemsty.
„Fresh” ma przeciwny problem, ponieważ ma bardziej uproszczone narracyjne podejście do walki z toksyczną męskością, ale do tego stopnia, że zbytnio upraszcza sprawę, zapewniając, że nic z jego głównej tezy nie zostanie utracone poza obfitą ilością rozlewu krwi. Mizoginia jest w końcu tematem, który przez lata był skutecznie poruszany w kilku genialnych filmach gatunkowych – ale gdy umieści się je w opowieści o kanibali, często wydaje się, że Cave i Kahn nie mają zgryzu w swoim podejściu. Ich pomysły pozostają proste, aby nie przytłaczać skuteczności bitów horroru. Powiedz, co lubisz, o skuteczności „Obiecującej młodej kobiety”, ale jest coś godnego pochwały w tym, że odmówiła ona bezpiecznego grania pod tym względem.
Gdy historia toczy się dalej, najlepsza przyjaciółka Noy, Mollie (Jojo T. Gibbs) rozpoczyna dochodzenie, aby odkryć, gdzie zaginęła jej przyjaciółka, a jej amatorski detektyw ujawnia jeszcze większy spisek, w który następnie wpada. Ponownie, nie rozwija to żadnego z pomysłów na temat mężczyzn nadużywających swojej pozycji władzy, ale prowadzi film do trzeciego aktu, w którym występ Stana staje się zbyt jawnie kreskówkowy, aby którykolwiek z jego pomysłów wylądował w sposób, w jaki powinien – a złoczyńca tak przerośnięty, że sprawia, że bardziej powściągliwy i stopniowo zmieniający się występ Edgara-Jonesa cierpi tylko przez to, że dzieli się z nim scenami. Jest to oczywiście podwyższona satyra, ale koncepcje, z którymi ma do czynienia Cave, nigdy nie powinny zaczynać wydawać się czysto dziwacznymi zagrożeniami zamiast alegorycznych komentarzy społecznych.
Film, postrzegany wyłącznie jako najnowsza pozycja w podgatunku kanibali horror, podobnie nie trafia w sedno, skupiając się na nadużywanych wizualnych znakach (na przykład utrzymujące się ujęcia kawałków mięsa), które pozbawiają zarozumiałości wszelkich nowości. W zestawieniu z niedawnym filmem, takim jak „Surowy”, znakomitym debiutem Julii Ducournau, opowiadającym o dwóch siostrach, które pogodziły się ze swoim kanibalizmem, brak wyjątkowych, instynktownych emocji jest tak samo widoczny, jak brak niczego nowego do powiedzenia. Na powierzchni może być wiele do zabawy — ale po co zadowalać się emocjami na powierzchni, gdy inne filmy mogą dać ci więcej do przeżuwania?