Biorąc pod uwagę, jak synonimem większości obsady „Współczesnej rodziny” jest ich dzisiejszy charakter, bardzo trudno jest sobie wyobrazić, że grają kogokolwiek innego w przebojowym sitcomie ABC. Ale casting jest dość zabawnym procesem. Wiedzą o tym zarówno reżyserzy castingu, jak i showrunnerzy, a ci dobrzy muszą być równie chętni do eksperymentowania, jak i do przyznania się, kiedy ich początkowe instynkty mogły się mylić. Świat filmu i telewizji jest zaśmiecony wystarczającą liczbą przykładów katastrofalnych castingów, aby to uzasadnić.
Nie powinno więc dziwić, że w innym wszechświecie, z innym wachlarzem wyborów, „Współczesna rodzina” mogła wyglądać zupełnie inaczej. Rzeczywiście, produkcja nie była zadowolona z faktu, że Ed O’Neill został obsadzony w roli Jaya Pritchetta, który wolał przedstawić kogoś takiego jak Craig T. Nelson na czele klanu Pritchett-Tucker-Dunphy.
W międzyczasie ABC chciało Matta LeBlanca w roli Phila Dunphy’ego, początkowo rezygnując z Ty Burrella. Lisa Kudrow była uważana za lepszą połowę Phila, Claire, zanim poszli z Julie Bowen. I chociaż wszyscy znamy Jessego Tylera Fergusona z roli mocno zranionego Mitchella Pritchetta, prawie skończył grając zupełnie inną, choć uzupełniającą się rolę.
Instynkt Jessego Tylera Fergusona podpowiadał mu, że byłby dobrym Mitchellem
„Od razu przyciągnął mnie Mitchell” – powiedział Jesse Tyler Ferguson w wywiadzie dla magazynu Out z 2011 roku – „ale tak naprawdę chcieli mnie widzieć tylko dla Camerona”. Cameron Tucker, mąż Mitchella – ostatecznie grany przez Erica Stonestreeta – wydaje się dziwnie pasować do Fergusona. Być może dzieje się tak dlatego, że jesteśmy tak przyzwyczajeni do postrzegania go jako skrupulatnego, nieco spiętego prawnika zajmującego się ochroną środowiska, Mitchella, który bardziej potrzebuje równowagi ze strony swojego partnera, dziwacznego i kochającego zabawę nauczyciela muzyki Camerona.
Ale showrunnerzy nie potrzebowali dużo czasu, aby zdać sobie sprawę, że instynkty Fergusona były prawidłowe. „Więc wszedłem i przeczytałem dla Camerona”, kontynuował Ferguson, „i w połowie zatrzymali mnie i powiedzieli:” Właściwie byłbyś naprawdę dobrym Mitchellem ”. Ferguson opowiedział również, jak większość reszty obsady naprawdę widział Stonestreeta jako idealnego kandydata do roli Cama.
Słusznie. Portret Stonestreet, oscylujący między ekscentrycznością a wrażliwością, ekstrawagancją a lojalnością, jest po prostu zbyt synonimem Cama. Nawet klaunowe alter-ego Cama, Fizbo — którego Mitchell nie lubił — było oparte na kreacji Stonestreeta, aż po samą nazwę. Czy możesz sobie wyobrazić Fergusona jako Fizbo? Tak, my też nie możemy.