Skip to content

Recenzja Wenecji: „Ostatni pojedynek” Ridleya Scotta

11 de wrzesień de 2021
The Last Duel

Każdy ma swoją własną prawdę, jak mówią, ale niektóre z tych prawd są znacznie prawdziwsze od innych. Starzy kumple Matt Damon i Ben Affleck łączą siły z uznanym niezależnym filmowcem Nicole Holofcener, aby zaadaptować prawdziwą historię – historię Marguerite de Carrouges, XIV-wiecznej francuskiej szlachcianki, zgwałconą przez starego przyjaciela jej męża – i opowiedzieć ją z trzech różnych perspektyw u Ridleya Scotta Ostatni pojedynek. Forma inspirowana wielkim Akira Kurosawa Raszomona, te kąty wyrażają zrozumienie – lub myślenie życzeniowe – każdej osoby na temat prawdy i jej konsekwencji.

Jean de Carrouges (Damon), walczący mężczyzna skrzywdzony przez kogoś, kogo od dawna uważał za zdrajcę, dowiaduje się, że jego żona została zgwałcona i szuka zemsty. Do niego należy pierwszy rozdział filmu, kojarzący się z historycznym romansem sobotniego popołudnia. Jacques le Gris (Adam Driver), libertyn i ulubiony zbrojarz i partner w piciu lokalnego lorda (Ben Affleck), jest zdziwiony, widząc, jak Marguerite oskarża go publicznie, widząc jego fałszywe dobre imię. Wiedział, że była na to gotowa. „Oczywiście wysunęła zwyczajowe zastrzeżenia. Jest damą – wzrusza ramionami. Do niego należy druga część.

I jeszcze historia, której głos Marguerite (Jodie Comer) sprzedał do małżeństwa jej ojciec, traktowany jako miły pit stop – w dobre dni, a może tylko w jego wersji wydarzeń – przez męża, a potem znieważany jako kusicielka , kłamca i manipulatorka mężczyzn, kiedy ośmiela się mówić o tych rzeczach, o których bardziej rozsądne kobiety milczą. Nikt w przeszłości nie zadał sobie trudu, by dostrzec jej prawdę: sposób, w jaki zaciska zęby, gdy znosi względy męża, jej niewykorzystaną inteligencję, jej samotność na odosobnionej posiadłości. Jak dotąd tyle średniowiecznego #MeToo. To wszystko ma bardzo dobre intencje.

Oglądaj w terminie

Ostatni pojedynek, którego światowa premiera poza konkursem na Festiwalu Filmowym w Wenecji jest również bardzo ładnie prezentowana. Nie ma wątpliwości, kto tu rządzi. Powstań, sir Ridley! Oto masywne widoki, misternie wykończone zamki, które nagle wyłaniają się w polu widzenia, i oszałamiająca różnorodność kątów zapewniana przez wiele kamer, które trenuje w każdej scenie. Są tu wspaniałe sekwencje walki, z rycerzami w zbrojach i ich końmi toczącymi się w błocie, czasami w zwolnionym tempie, rąbiącymi się nawzajem pałaszami. Życie jest paskudne, brutalne i zazwyczaj krótkie, ale przesłonięte delikatną mgłą z dawnych czasów.

Zobacz też charakterystyczne dla Scotta, przyprawiające o zawrót głowy ujęcia żurawia, w których kamera wznosi się w niebo, by spojrzeć w dół na tętniącą życiem arenę rycerską lub średniowieczną wioskę zrekonstruowaną równie skrupulatnie, jak ręcznie malowane sygnalizatory i bocznice pociągu elektrycznego. Zjeżdżając szybko na poziom gruntu kolejnym ruchem dźwigu, dostrzegamy gęsiątkę poganiającą swoje niesforne stado przez bagniste podwórko; świnie zakorzeniają się po przeciwnej stronie po drugiej stronie ekranu. W filmie Ridleya Scotta każdy szczegół jest częścią bardzo dużego obrazu, wielkiego obrazu, który nigdy nie będzie mały.

Ale chociaż może to być grubiaństwo, jest też dokuczliwe poczucie, że to wszystko jest tłem historii o rzeczach, które już znamy – i które są nam następnie powtarzane trzy razy, w ramach umowy. Czy nie nauczyliśmy się wszyscy w szkole, że kobiety w średniowieczu (i przez stulecia później) były prawną własnością ich męskich opiekunów, czyniąc z gwałtu kobietę przestępstwo przeciwko odpowiedzialnemu mężczyźnie? Jest taki moment, kiedy jest to podawane jako szokująca prawda, ale to nie jest szok. Czekamy tylko, aż dogonią nas postacie na ekranie.

Nie miałoby to znaczenia, gdyby w opowiadaniu było więcej subtelności lub niuansów, trochę zagłębiania się w fakturę tych odległych żyć, coś, co sprawia, że ​​sapnę z rozpoznaniem, że tak, tak to było i tak to było. Raszomona być może zainspirowało tę historię, ale to jest jak papier, który Raszomona przyszedł zapakowany, dramat kostiumowy o nowoczesnym znaczeniu, wypisany zakreślaczem. Wszyscy są zamknięci w tragedii swoich okoliczności, ale ty tego nie czujesz; Scott zapewnia, że ​​wydarzenia toczą się w trzech powtórzeniach, zbyt szybko, by ugrzęzły w sentymencie. Aż do samego ostatniego pojedynku – który jest oczywiście spektakularny.

Ostatni pojedynek trafia do amerykańskich kin 15 października za pośrednictwem Disney’s 20th Century Studios.

Czy ten post był pomocny?