Gdzieś w ciągu ostatniej dekady Pixar stracił zdolność zaskakiwania nas. Łatwo zauważyć, gdzie na osi czasu przejął się efekt wykupienia przez Disneya, gdy studio wypuściło kilka prequeli i sequeli ukochanych wczesnych tytułów, które mogły być sensacją kasową, ale mniej więcej zniknęły z publicznej świadomości. Nie wierzysz mi? Spróbuj zapytać kogoś, jaka jest fabuła „Iniemamocni 2” lub „Toy Story 4” — byli kochani (szczególnie bardzo mi się podobało to drugie), ale nie mieli tej samej magii, która prowadzi do niekończących się powtórek oglądania. Nawet oryginalna twórczość studia jest coraz bardziej schematyczna; historie tak różne, jak „Naprzód”, „Dusza” i „Luca”, wszystkie podążają za ogólnymi narracjami o wyścigu z czasem z nadprzyrodzonym akcentem, kreacja, która tworzy świat wokół tych historii, słabnie, ponieważ, cóż, słyszeliśmy, jak opowiadają podobne historie wcześniej i lepiej.
Nieco nieumyślnie, ostatnim razem, gdy Pixar nas zaskoczył, mógł być „Iniemamocni 2” i nie miało to nic wspólnego z samym filmem. Zamiast tego długo oczekiwana kontynuacja Brada Birda została zepchnięta na dalszy plan, zanim zobaczyliśmy kadr, dzięki animowanemu filmowi „Bao” studia, który pod wieloma względami był rozwinięciem jednego z głównych tematów „Toy Story 3” — rodziców. czując syndrom pustego gniazda, gdy ich dzieci wychodzą po raz pierwszy. Tutaj ta forma żalu została opowiedziana w całości poprzez związek matki z bułką bao, która ożyła, w końcu zjadła jej nowego syna, gdy on również grozi, że opuści rodzinę. Ten krótkometrażowy „kanibalny knedel” stał się później jedyną rzeczą, o której mówiono po opuszczeniu przebojowej kontynuacji.
Anime, styl Pixar
Reżyserka tego filmu, Domee Shi, przeszła teraz do filmów fabularnych, a jej debiut „Turning Red” z nawiązką spełnia obietnicę tego nagrodzonego Oscarem filmu krótkometrażowego. To zdecydowanie najbardziej ekscytujący projekt filmowy w studiu od dłuższego czasu, a co za tym idzie, prawdopodobnie będzie jednym z najbardziej dzielących. Shi przekształcił typową wizualną wrażliwość studia, uwzględniając wpływ anime 2D, w którym mimika postaci jest posunięta do granic możliwości, a tło może zmieniać się całkowicie wraz z emocjami postaci.
Zespół kreatywny Pixara nigdy nie przemilczał swojej miłości do anime (ostatni film studia, „Luca”, został osadzony w fikcyjnym miasteczku nazwanym na cześć „Porco Rosso” Hayao Miyazakiego), ale wrażliwość wizualna gatunku rzadko wpływała na wygląd jednego z nich. ich filmów zupełnie tak. Shi stwierdziła, że chciała stworzyć „azjatycką dziewczynę marzenie o gorączce”, estetykę, która tutaj przyjemnie przypomina podejście sióstr Wachowski do „Speed Racera” i podobnie z Toronto „Scott Pilgrim vs. the World” Edgara Wrighta. łączy w sobie to, co najlepsze ze Wschodu i Zachodu; wizualna inspiracja anime 2D współistniejącego z tradycyjnym hollywoodzkim hitem. To bardziej hiperkinetyczna uczta dla zmysłów, niż przywykliśmy oczekiwać od Pixara, a bardziej niż którykolwiek z ich filmów w ostatnich latach, natychmiast zachęca do powtórnego oglądania, aby przyjrzeć się każdemu szczegółowi.
Podobnie jak w przypadku innych niedawnych debiutów reżyserskich Pixara (takich jak wspomniany wcześniej „Luca”) Enrico Casarosy, historia jest bardzo luźno inspirowana własnym dzieciństwem Shi, w tym przypadku dorastaniem w Toronto około 2002 roku. -letnia dziewczyna, która skutecznie prowadzi podwójne życie. W ciągu dnia jest mądrą, pewną siebie, wychodzącą nastolatką, centrum zwartej grupy przyjaźni, która łączy miłość do boybandu 4*Town. Po lekcjach musi wrócić do domu do nadopiekuńczej matki Ming (Sandra Oh), ukrywając swoją osobowość – coś, co wychodzi na jaw pewnego dnia, gdy Ming odkrywa, że jej córka rysowała zdjęcia starszego chłopca, którego ma podkochiwać się.
To żenujące spotkanie ma długotrwałe konsekwencje; następnego dnia budzi się i odkrywa, że zmieniła się w wielką czerwoną pandę, coś, do czego będzie powracać za każdym razem, gdy jej emocje się za bardzo podniosą. Początkowo planuje to ukryć, ale kiedy jej przyjaciele odkrywają to, planują szybki plan wzbogacenia się, który może pomóc im zdobyć bilety na nadchodzący koncert 4*Town w Toronto. Jedyny problem? Ukrywanie tego wszystkiego przed rodzicami Mei, którzy opracowali plan, aby raz na zawsze uwolnić swoją córkę od tej pandy klątwy.
Rosnące bóle
Tak, „Turning Red” to okres dojrzewania w stylu Pixara, a jego transformacyjna alegoria nigdy nie staje się tak ciężka, jak grozi to z zewnątrz. Po początkowym, przyjaznym rodzinie horrorze ciałem, ten film staje się mniej filmem o fizycznych zmianach dojrzewania, a bardziej o zmieniającej się dynamice relacji rodzic-dziecko, gdy córka zbliża się do dorosłości. Shi od dawna żartował, że „Bao” opowiada o matce i synu, ponieważ potrzebna jest cała fabuła, żeby rozpakować relację matka/córka. Jej zasługą jest to, że nie jest to jedyny cel filmu, zamiast tego wykorzystuje inne wątki, aby dodać więcej głębi do tego tematu, nawet gdy Ming nie znajduje się w pobliżu ekranu.
Nawet gdy Mei po prostu spędza czas ze swoimi przyjaciółmi, apodyktyczna obecność jej matki jest wyraźnie odczuwalna, a scenariusz Shi (napisany wspólnie z Julią Cho) zgrabnie rozplątuje sposoby, w jakie relacje rodzicielskie mogą wpływać na kształtujące się przyjaźnie. Może nie jest to najbardziej emocjonalny film Pixara, który mnie zrujnował, ale znalazłem coś boleśnie związanego z tą walką o poczucie oddalenia od najbliższych przyjaciół z powodu niepotrzebnej nadopiekuńczości rodziców. Jest to część doświadczenia dojrzewania, które w filmowych narracjach jest zwykle sprowadzane do drugorzędnego statusu, gdzie oburzenie rodziców jest zwykle używane jako narzędzie komediowe bardziej niż cokolwiek innego; Film Shi bada to z wagą, na jaką zasługuje.
Pomijanie kin przed debiutem w Disney+ oznacza, że nikt nie zobaczy, jak płaczesz w filmie, ale niestety powoduje to, że najwspanialsze widowisko na dużym ekranie firmy Pixar od dłuższego czasu można oglądać tylko na telewizorach i laptopach. Oprócz tego, że studio ponownie wymyśliło najbardziej hiperaktywne i surrealistyczne wizualizacje, które kojarzymy z anime 2D w animacji CG (metoda, którą zwykle stosuje się do maksymalnego realizmu zdjęć), Shi stworzył również kilka wielkoskalowych scenografii domagających się zobaczenia na ekranach kin. Od Pandy Mei biegnącej ulicami Toronto, aż po film, który w trzecim akcie ewoluuje w opowieść o Kaiju, „Turning Red” jest najbardziej napędzanym akcją filmem studia od czasu pierwszego występu „Iniemamocni”.
To zaskakująco nigdy nie odwraca uwagi od bardziej intymnej opowieści o rodzinie i przyjaźni, z każdą sekwencją chaosu i zniszczenia mocno osadzoną w wirze emocji wywołanych przez ten ciągle zmieniający się związek. Jest to bez wątpienia rodzaj przeboju opartego na postaciach, który uznaliśmy za pewnik, gdy Pixar był u szczytu swoich mocy — powrót do formy, na którą wszyscy czekaliśmy. Po raz drugi w ciągu tygodnia publiczność będzie zachwycona widokiem stadionu rozrywanego na kawałki po kulminacyjnej bitwie w „Batman”.
„Turning Red” dowodzi, że Domee Shi może być przyszłością Pixara. Ponieważ wszystkie inne ich projekty stają się coraz bardziej przestarzałe i zbyt znajome, dała nam powiew świeżego powietrza, którego tak bardzo potrzebowaliśmy. To jak nic innego, czego studio wcześniej nie zrobiło, i tym lepiej.