OCENA REDAKCJI: 6/10
- Świetny zespół aktorski
- Porywające sceny akcji
- Pogodny film o handlarzach niewolnikami!?!
Postawmy sprawę jasno: większość filmów „opartych na prawdziwych wydarzeniach” to mocno fikcyjne. Dokładność historyczna nie jest synonimem jakości — wiele szalenie niedokładnych filmów wciąż jest świetnych! Bardziej interesujące pytanie nie brzmi, czy te filmy zmieniły historię, ale czemu oni zrobili. Niektóre zmiany mają na celu dramatyczny efekt, inne mają przekazać konkretną wiadomość, a czasami po prostu fajnie jest udawać, że dwóch prawdziwych bojowników o wolność, którzy nigdy się nie spotkali, jeździli na barana z bronią.
„Kobieta król” w reżyserii Giny Prince-Bythewood na podstawie scenariusza Dany Stevens stara się przynajmniej zachować historyczną dokładność w przedstawieniu zachodnioafrykańskiego królestwa Dahomej i jego złożonej z kobiet armii Agojie na początku XIX wieku. wiek. Biorąc pod uwagę względny niedobór pierwotnych źródeł o historii Dahomeju, doskonale zrozumiałe jest, dlaczego, z kilkoma godnymi uwagi wyjątkami, film wymyśla własne fikcyjne postacie jako sposób na zbadanie wojny między Dahomejem a Imperium Oyo.
Jako dzieło popowej rozrywki „Kobieta król” jest solidnym filmem wojennym o silnych wartościach produkcyjnych i wielu wspaniałych występach. Kiedy jednak podchodzi się do tego z choćby pobieżną znajomością aktualnej historii, historia staje się nieco niepokojąca. Stara się przedstawić inspirującą feministyczną odpowiedź w prawdziwym świecie na Amazonki w DC „Wonder Woman” i Dora Milaje w „Czarnej Panterze” MCU, ale film jest mieszaną torbą, jeśli chodzi o zrównoważenie tego pozytywności z uznaniem ciemniejsze aspekty historii Dahomeja.
Viola Davis prowadzi niesamowity zespół
Najbardziej przewidywalną rzeczą w „Kobiecie Królu” jest to, że Viola Davis jest absolutnie doskonała w głównej roli generała Agojie Nanisca. Podobnie jak w poprzednich rolach, gra Davis jako Nanisca dowodzi autorytetu, intensywnie zagłębia się w otchłań traumy i przyprawia intensywne dramaty odpowiednią dozą humoru. W przeciwieństwie do którejkolwiek z jej poprzednich ról, Nanisca daje również Davisowi szansę na walkę. Postrzeganie kobiet w średnim wieku jako gwiazd akcji na ekranie jest rzadkim zjawiskiem, a większość takich przykładów (Carrie Anne-Moss w „Matrix Resurrections”, Michelle Yeoh w „Everything Everywhere All at Once”, np.) to aktorki z wcześniejszym doświadczeniem w gatunku. W wieku 57 lat jest to pierwsza pełnoprawna rola akcji Davis, a ona nadal jest w pełni wiarygodna jako doświadczona wojowniczka.
Chociaż Davis jest główną atrakcją filmu, jednym z największych wniosków z „Kobiety Król” jest to, że Thuso Mbedu wydaje się być samą gwiazdą. Aktorka telewizji południowoafrykańskiej, która dostała się na radary amerykańskich krytyków za rolę w miniserialu Barry’ego Jenkinsa „The Underground Railroad”, Mbedu gra Nawi, młodą kobietę podarowaną Agojie przez jej ojca po tym, jak odmówiła przyjęcia męża, który był agresywny. Kwestionująca natura Nawi początkowo sprawia, że niezręcznie pasuje do wysoce zdyscyplinowanego pułku, ale ostatecznie okazuje się kluczem do uratowania dnia, łuk postaci, który głęboko przeplata się z postacią Nanisca.
Obsada filmu jest wszędzie silna. Wśród innych żołnierzy Agojie, Lashana Lynch, najbardziej doświadczona gwiazda akcji z całej grupy, mająca na koncie „No Time to Die” i Marvel Cinematic Universe, wyróżnia się jako Izogie, sympatyczna porucznik, która mentoruje Nawiego i jest odpowiedzialna za niektóre najbardziej intensywnych emocjonalnych momentów filmu. John Boyega gra króla Ghezo, jedną z niewielu rzeczywistych postaci historycznych w filmie. Boyega jest zawsze uroczą postacią na ekranie i wspaniale jest widzieć, jak jego kariera kwitnie po „Gwiezdnych wojnach”. Jednak sposób pisania Ghezo jest symbolem największej słabości filmu w jego podejściu do historii.
Czy The Woman King przewodzi niewolnictwu?
„Kobieta Król” otwiera się tekstem w stylu „Gwiezdnych Wojen”, który określa sytuację geopolityczną: Imperium Oyo i jego lennik Dahomej są w stanie wojny, a Agojie jest najsilniejszą obroną Dahomeju. Tekst stwierdza również, że Oyo sprzedają innych Afrykanów w niewolę Europejczykom – podczas gdy bardziej niejasno uznaje dobrze udokumentowaną winę Dahomeya w handlu niewolnikami jako tylko część „cyklu”. Porywająca scena otwierająca film sprawia, że publiczność kibicuje Agojie, gdy uwalniają grupę jeńców od wrogich handlarzy niewolników. To skuteczne wprowadzenie do filmu, ale wątpliwe wprowadzenie do armii, która była winna tych samych zbrodni przeciwko ludzkości, za których powstrzymanie są tutaj celebrowani.
Żeby było jasne, „Kobieta Król” nie wymazuje całkowicie ciemnej strony Dahomeju; dyskutuje się o zaangażowaniu królestwa w transatlantycki handel niewolnikami, a interesy Ghezo z portugalskimi handlarzami przejmują część spisku. Nanisca, która przeżyła własne traumatyczne przeżycia w niewoli, z zapałem kwestionuje tę instytucję i czuje się w pełni wiarygodna w swoich próbach radzenia sobie z tą sytuacją. Jednak wszystko to kończy się na małej części filmu, który jest o wiele bardziej zainteresowany montażami treningowymi typu „you go girl”, wytwornym bohaterstwem akcji i różnymi osobistymi wątkami dramatycznymi, niż rozliczeniem się z tym, co to znaczy pracować w niesprawiedliwym systemie.
Być może niesprawiedliwe jest ocenianie filmu zbyt surowo, aby skupiać się na częściach, które są z natury bardziej zabawne. W końcu większość ludzi na ogół nie wymaga, aby każdy film o rewolucji amerykańskiej skupiał się na złach niewolnictwa. Ale na końcu jest punkt, w którym niezręczność tkwiąca w „Kobiecie Królu” przekracza granicę od niewygodnej do wręcz nieuczciwej. Pamiętasz krytykę tego, jak „Hamilton” radził sobie (lub nie zajmował się wystarczająco) z niewolnictwem? Wyobraź sobie, że zakończyło się to tym, że Eliza skutecznie przekonała rząd Stanów Zjednoczonych do zniesienia niewolnictwa na dziesięciolecia, zanim faktycznie miało to miejsce w prawdziwym życiu, a otrzymasz obraz, jak daleko odbiega od historii konkluzja „Kobiety Króla”.
Jak na film sprzedawany na podstawie zalet jego reprezentacji i wzmocnienia, rzuca niewygodny cień na dobrze zrobioną rozrywkę popcornową. Jest to mem „MORE FEMALE DRONE PILOTS” napisany dużym, przyprawiającym o zawrót głowy feminizmem „bossy” na szczycie problematycznego rdzenia. Mimo to te sceny walki są całkiem niesamowita, a Nanisca to kolejna świetna postać dla Violi Davis. Weź pod uwagę ogólną ocenę jako średnią: „Kobieta Król” to 8/10 za wartość rozrywkową i 4/10 za to, jak traktuje historię.