Fajny, sprytny i wzniosły przez solidne, dominujące na ekranie aktorstwo, „The Harder They Fall” zapowiada obecność początkującego scenarzysty i reżysera Jeymesa Samuela z autorytetem. Oprócz kilku potknięć w fabule, jest to film warty ponownego obejrzenia – i sprawia, że Samuel jest talentem wartym obejrzenia, ponieważ stworzył najlepszy western, który w pewnym momencie wyszedł z Hollywood, i jeden z najlepszych filmów Netflix, jakie kiedykolwiek miały swoją premierę obsługa.
Wydaje się właściwe, że film został wyprodukowany przez Lawrence’a Bendera, który stworzył takie wczesne klasyki Quentina Tarantino, jak „Wściekłe psy” i „Pulp Fiction”, pozostając z filmowcem aż do „Inglorious Basterds”. Tutaj Bender znalazł innego reżysera z podobnym talentem do robienia filmów, które są świeże, zabawne i co najważniejsze… żywe. Podobnie jak Tarantino, Samuel (brytyjski filmowiec z zamiłowaniem do teledysków i westernów) jest pisarzem/reżyserem ze świetnym uchem do dialogu, który wydobywa charakterystyczne, zapadające w pamięć postacie z aktorów, którzy wydają się być naprawdę radośni w przekazywaniu jego materiału.
„The Harder They Fall” zapowiada się jako coś wyjątkowego z pierwszej karty tytułowej, która brzmi: „Podczas gdy wydarzenia z tej historii są fikcyjne… Ci. Ludzie. Istniali”.
To, co następuje, to opowieść opowiedziana głównie w starym zachodnim mieście Redwood, pewnego rodzaju bezpiecznej przestrzeni, w której czarni kowboje rządzą grzędą i wydaje się, że równie wiele silnych, niezależnych kobiet kontroluje własne losy. Chociaż wiele nazwisk, które słyszysz, rzeczywiście było żywymi, oddychającymi ludźmi, większość z nich to rzeczywistość wzmożona — podobnie jak zabójcy w dopasowanych garniturach i krawatach lub restauracje z konkursami twistów — ale chętnie kupisz tę koncepcję, ponieważ ten świat jest tak bogaty w możliwości i zaraźliwy zmysł zabawy.
Historia opowiada o dwóch głównych bohaterach — z jednej strony jest bezwzględny Nat Love (Jonathan Majors) szukający zemsty za morderstwo swoich rodziców, az drugiej Rufus Black (Idris Elba), równie bezwzględny banita, który ich zabił — i gdzieś w okolicach tuzina pamiętnych drugoplanowych postaci piekarza. Rufus, który wrócił do Redwood po dłuższym pobycie w więzieniu, jest zdeterminowany, aby zmienić miasto w utopię Czarnych — bez względu na to, do ilu ludzi musi zastrzelić z zimną krwią, aby to się stało. Miłość jest nastawiona na zemstę i otoczona przez innych z równie fascynującymi historiami.
Wśród tej grupy jest legendarny stróż prawa Bass Reeves (Delroy Lindo, który z wiekiem staje się coraz lepszy), twarda jak pazury miłość Nata „dyliżans” Mary Fields (Zazie Beetz, która powinna być gwiazdą) , bezsensowny Cuffee (Danielle Deadwyler), snajperski, słodko śpiewający Bill Pickett (Edi Gathegi) i zarozumiały szybki rysownik Jim Beckworth (RJ Cyler). Po drugiej stronie ulicy stoją lojaliści Rufusa Blacka Trudy Smith (Regina King, która z każdym występem w tej i tak już wspaniałej karierze jest coraz lepsza), brutalny Angel (Jacobi Howard), szybko rysujący Cherokee Bill (być może już widzisz dokąd zmierza on i Beckworth) oraz kilkudziesięciu wynajętych strzelców. W mieszance znajduje się również rywalizujący gang Crimson Hood (z takimi jak Damon Wayans Jr.) i Wiley Escoe (Deon Cole), odrzucony czarny lojalista, którego powiązanie pozostaje niepewne.
Patrząc w dół lufy pistoletu
Każdy z wyżej wymienionych aktorów jest absolutną petardą w filmie, ma zapadające w pamięć kwestie do przeżuwania, sceny do zamieszkania i miejsce do oddychania – niełatwe zadanie w filmie z tak wieloma gwiazdami. To, co Samuel dobrze sobie radzi, to właściwe sterowanie inną gwiazdą filmu — samym filmem.
Od tego otwarcia przewiń przez szeroką gamę kinowych wybryków (inspirowane Leonem stopklatki, inspirowane Tarantino ujęcia kamery patrzącej w górę, filmowe starty i zatrzymania z dźwiękami projektora, nawet łamanie czwartej ściany), jest to film, który kocha będąc filmem. Jest nawet scena, w której czarni bohaterowie udają się, by obrabować bank w szeroko omawianym sąsiednim „białym mieście” – tylko po to, by podjechać z szeroko otwartymi oczami do wyblakłego, przygranicznego miasta, w którym wszystko (nawet brud) jest jasna biel, a na ekranie widnieje napis: „Maysville (to białe miasto)”. W jakiś sposób Samuel dobrze idzie tą linią, zachowując wszystko beztrosko i lekceważąco, nigdy nie drażniąc ani nie gratulując sobie.
Co prowadzi nas do kolejnej siły „The Harder They Fall” — poza doskonałą grą aktorską, poza inteligentnym dialogiem (Cuffee: „Panie Love, moja mama zawsze mówiła mi, żebym szanował starszych, więc nie powiem tego, co mam „Myślę”. Love: „W porządku. Potrafię czytać w twoich myślach”. Cuffee: „W takim razie przepraszam, że musiałeś to słyszeć”.) Wykorzystanie muzyki w filmie jest wręcz genialne. Angażuje, podsyca sceny i wprowadza współczesny styl na Dziki Zachód, który zainteresuje nawet ludzi, którzy nienawidzą filmów kowbojskich. W równym stopniu hip-hop, reggae i „Magnificent Seven”, prawdopodobnie najlepszy drop w starciu między Beetzem i Kingiem. Przypominająca technikę często wykorzystywaną w znakomitym „Lovecraft Country” Majors, ścieżka dźwiękowa przechodzi do występu na żywo, który sprawia, że zastanawiasz się, dokąd to wszystko zmierza… a po tym, jak piosenkarz Fela Kuti wyjaśnia nieco piosenkę, mówi, że nazywa się „Let’s Zacznij od tego, co przyszliśmy do pokoju, aby zrobić”, a muzyka rozbrzmiewa w chwili, gdy te dwie postacie — samotne w pokoju — rozpoczynają walkę na śmierć i życie.
Jeśli przeraża cię takie przekraczanie granic, nie martw się. Samuel znajduje czas na wszystkie święte znaki Zachodu, od napadów na pociągi po strzelaniny na głównych ulicach, konfrontacje w barach po skwierczące laski dynamitu. Prawdopodobnie poczujesz obecność wszystkiego, od filmów „Człowiek bez imienia” po „McCabe i pani Miller” i „Chłopiec o imieniu Sue” Johnny’ego Casha, ale wciąż można tu znaleźć wiele oryginalności.
Jedynym dużym problemem związanym z filmem jest rodzaj niewymuszonego błędu. Postacie takie jak Rufus Black nie okazują litości — aż do kilku przypadków, kiedy to robi, i oczywiście wszyscy wracają, by go prześladować. Postacie takie jak „Dyliżans” Mary są mądre, zawsze o krok do przodu — dopóki scenariusz nie będzie wymagał, aby była. Centralna część filmu, kiedy Mary zostaje schwytana, jest tak niezrównoważona z resztą filmu, że zaczynasz myśleć, że musi być ujawniony główny plan. Ale nie – po prostu zrobiła coś głupiego, wchodząc do jaskini lwa, a teraz scenariusz ma swoją damę w niebezpieczeństwie, którą trzeba uratować.
piję sam
Takie okazjonalne lenistwo to wstyd, bo reszta filmu jest niezwykle sprytna. Zamiast dać się zwieść eksploracji traktowania ludzi, którzy wyglądali jak te postacie pod koniec XIX wieku, dialog zawiera potężne odniesienia, które mówią tyle samo. W pewnym momencie kowboj dokonuje napadu i gdy biały oficer zachęca go, by zawrócił, zanim będzie za późno, odpowiada: „Już skrzywdziliśmy kilka osób. A ty po prostu pozwolisz nam uciec, Dred Scott darmowy?” Później czarny czarny charakter upomina innego, mówiąc: „Człowiek taki jak ty będzie nas wszystkich podporządkowywał do końca naszych dni, tak długo, jak możesz kupić sobie dom i te złote zęby”.
Na koniec należy wspomnieć o jeszcze jednym ważnym elemencie, który może wydawać się powierzchowny, ale nie można mu zaprzeczyć: te znaki Popatrz Świetnie. Kostiumy są wspaniałe, nawiązując do osobowości każdej postaci, od biznesowych muszek Reevesa, przez androgyniczne stroje Cuffee, po więzienny strój Rufusa i kapelusze noszone przez kobiety (Trudy wybiera melonik, podczas gdy Mary wydaje się zdeterminowana, by odzyskać rura od pieca od Slasha). Prowadzi to również do wspaniałego ujęcia końcowego filmu, które kończy (przepraszam) doskonały finał.
„The Harder They Fall” to przełom dla Netflix. „Filmy” streamera dzielą się głównie na dwie kategorie, które nigdy się nie przecinają: sztywna przynęta na nagrody („Roma”, „Mank”) i nisko wiszące, bezwstydne próby odniesienia sukcesu („Bright”, „6 Underground”, „Thunder Force”, jego filmy Adama Sandlera). Bardziej niż być może jakikolwiek wcześniejszy film Netflix, „Harder” istnieje w przestrzeni między nimi, w której każdy kinomin powinien być zachwycony, gdy znajdzie film tak inteligentny, dobrze wykonany i zabawny do oglądania.