Z ponad rocznym szumem za filmem z powodu opóźnienia premiery związanego z Covidem i niepokonanej mocy machiny marketingowej A24, nie byłoby wielką niespodzianką dla „Zielonego Rycerza”, aby rozczarować widzów. Wysokie oczekiwania są często największym wrogiem filmu, ponieważ sugestywny zwiastun filmu, plakaty i zwiastuny w mediach społecznościowych zostały stworzone, aby nadać mu odpowiedni czas, wyjątkowy i coś, co widz musi zobaczyć, niezależnie od tego, czy historie rozgrywają się przed pojawieniem się samochodów sprawią, że wybuchniesz w pokrzywce. Ale jeśli ktokolwiek miałby znaleźć sposób, aby ta epicka opowieść arturiańska była nie tylko przyjemna dla nowej publiczności, ale również pozytywnie hipnotyzująca, byłby to scenarzysta/reżyser David Lowery, pełen wyobraźni twórca filmowy, równie zwinny stylistycznie, co odświeżająco zamyślony.
Jego adaptacja, w której występuje Dev Patel w najlepszej karierze jako Sir Gawain, osiąga coś, czego niewiele jest w stanie osiągnąć dzięki utworom z okresu po tysiącleciu lub fantastycznym wycieczkom. „Zielony Rycerz” wydaje się pilny i żywy, nie zdradzając swojej prezentacji świata tak odległego od naszego. Oglądając film, trudno nie pomyśleć o tym, jak przyszły showrunner „Gry o tron” David Benioff próbował nadać anachroniczny posmak swojemu scenariuszowi do filmu „Troja” Wolfganga Petersena z 2004 roku, czy dekonstrukcjonistyczne podejście Rogera Avary’ego i Neila Gaimana o „Beowulfie” Roberta Zemeckisa. Ale tam, gdzie tak wiele współczesnych adaptacji fikcji historycznej lub starej mitologii czuje się, nawet w ich najlepszym wydaniu, jak bardzo drogi cosplay z rozpoznawalnych aktorów, aby uwierzyć, „Zielony Rycerz”, ze swoim doskonałym projektem produkcyjnym i pomysłowym rzemiosłem, naprawdę oddycha i wije się ekran jak ożywająca bajka — nie tylko na naszych oczach, ale w głębi naszej wyobraźni.
Po pierwszym obejrzeniu jego tempo może okazać się bardziej przemyślane niż mogłoby to sugerować branding A24, ale pomimo tego, że jest w dużej mierze jego własną bestią, podobnie jak inne ukochane przez studia „Wiedźma” i „Latarnia morska”, jest bogaty i żywy gobelin, który z pewnością wynagrodzi powtarzające się zegarki i dokładne przemyślenia.
Tracę głowę
Zaadaptowany przez Lowery’ego na podstawie trwałego, anonimowo napisanego wiersza „Sir Gawain i Zielony Rycerz”, film prezentuje godne pozazdroszczenia podejście do znalezienia nowej perspektywy na tak oklepaną opowieść. W filmie Patel występuje jako Gawain, siostrzeniec króla Artura (Sean Harris), który nie jest jeszcze rycerzem i właściwie nie jest jeszcze niczym. Spotykamy go w Boże Narodzenie, u stóp jego króla i wuja, ubolewając nad jego niezdolnością do dostarczenia jedynego wesołego prezentu, o który go poproszono — opowiedzenia własnej historii, która może pomóc oświetlić jego osobowość. Ale zanim naprawdę zmierzy się z tym, dlaczego w jego życiu nie ma historii, którymi mógłby się podzielić, staje się bohaterem nowej, dopiero zaczynającej.
Niesamowita postać z innego świata, Zielony Rycerz (głos Ralpha Inesona) przybywa do Camelotu w poszukiwaniu godnego przeciwnika, z którym mógłby zagrać. Zielony Rycerz rzuca wyzwanie każdemu mężczyźnie, aby spróbował zadać mu cios, obiecując, że wygra jego broń, ale będzie musiał go odszukać za rok, aby otrzymać cios w naturze. Żaden z rycerzy Okrągłego Stołu nie chce mieć z tym nic wspólnego, a wśród nich schorowany Artur, więc Gawain widzi w tym okazję, by udowodnić swoją wartość, wyrobić sobie imię i wreszcie mieć historię do opowiedzenia.
Z samym Excaliburem, Gawain zdejmuje głowę Zielonego Rycerza z jego ramion, tylko po to, by przerażająca istota uniosła ją z ziemi i powiedziała „do zobaczenia w przyszłym roku”.
Podczas gdy historia Gawaina rozprzestrzenia się lotem błyskawicy, a jego imię jest stale obecne na ustach jego sąsiadów, on sam pozostaje nieprzygotowany na los, który czeka go w tej zielonej kaplicy. Rok między Bożym Narodzeniem mija szybko i musi wyruszyć w podróż, która, jak się domyśla, może zakończyć się jedynie jego ścięciem. Ale jego strach i niepokój są wystarczająco przeważone przez jego chęć udowodnienia, że jest godzien, więc film zabiera widza w podróż Gawaina, gdy szuka ostatecznego osądu u Zielonego Rycerza.
Lowery buduje namacalny, mrożący krew w żyłach strach z tej wyprawy, gdy wszechobecny tenor zagłady spowija każdą upływającą chwilę, podobnie jak liściaste macki udrapowane wokół ziemskiej siedziby Zielonego Rycerza. Ale prawdziwy dramat filmu mniej dotyczy tego celu, ponieważ jego główne wydarzenie jest mniej ważne niż podtekst wymuszonego rozwoju osobistego, którego Gawain unika i paruje podczas swojej podróży.
Na każdym kroku jego legenda i sfabularyzowana wersja przekazywana masom z opowiadania jego niekompletnej opowieści, staje pod znakiem zapytania przez rzeczywistość. Gawain raz po raz musi stawić czoła moralnym rozterkom, których nie da się ściąć mieczem. Pozostaje jednak przekonany, że to jego ostateczna konfrontacja z tytułowym zagrożeniem w jakiś magiczny sposób przemieni go w człowieka, którym ma być, całkowicie nieświadomy, że to właśnie te wstawiennicze procesy są jego prawdziwym zmartwieniem.
Śmierć ego
Aby ta w dużej mierze wewnętrzna walka w głównym bohaterze filmu była pochłonięta, Lowery i jego współpracownicy tworzą wspaniałą, rustykalną epopeję wypełnioną wszystkimi majestatycznymi elementami, które podnoszą tego rodzaju historię. Wszystkim zaangażowanym należy absolutnie pochwalić za znakomitą pracę, jaka została pokazana w sprawieniu, że „Zielony rycerz” wydaje się magiczny w sposób, w jaki wiele współczesnych filmów nie jest w stanie zrealizować. Ale mimo że gadające lisy, przelotne przebłyski gigantów i mrożące krew w żyłach wizerunki nadprzyrodzonych rycerzy mogą dostać tyłków na siedzeniach, to jest to poruszający sposób, w jaki Lowery aktualizuje materiał źródłowy, który sprawi, że film będzie wirował wokół twojej podświadomości długo po napisach końcowych.
Chociaż nie trzeba być badaczem legend arturiańskich, aby zostać oczarowanym „Zielonym Rycerzem”, pobieżne zrozumienie wiersza i kluczowych zmian dokonanych z niego przez Lowery’ego pomaga wyjaśnić, dlaczego ta adaptacja działa tak dobrze, jak tutaj w 2021 roku. Gawain z oryginalnego tekstu jest szlachetny, Lowery maluje naszego Gawaina jako coś w rodzaju łajdaka. Zasadniczo jest zepsutym bogatym dzieciakiem, który traci pozycję królewskiego wuja i codziennie rozczarowuje swoją matkę, zamiast robić jedną, samotną rzecz ze swoim ogromnym potencjałem.
Lowery powiedział, że obsadzenie Patela było kluczem do tego, aby ta interpretacja zadziałała, ponieważ aktor ma tak niezaprzeczalną charyzmę i ciepło, że mogli wepchnąć swoje przedstawienie tak daleko, jak wymaga tego historia, wiedząc, że twarz i obecność Patela będą ujmujące. publiczność do niego bez względu na znaczne wady jego postaci. Wrodzona bezbronność Patela i otwarty sposób, w jaki jego twarz rzutuje na omylność i wewnętrzne zamieszanie, błyszczy na jego jawnych błędach na tyle długo, by łatwo było mu zakorzenić się w tej trudnej podróży.
Druga zmiana, polegająca na obsadzeniu Morgany Le Fey Gawain (Sarita Choudhury) jako matki Gawaina, a nie jego ciotki, pozwala jej charakterystycznemu czarodziejskiemu wtrącaniu się zasugerować alternatywne odczytanie wyzwania Zielonego Rycerza. Zamiast zbiegiem okoliczności zamienionych w fatalistyczny mit, podróż Gawaina bardziej przypomina matczyną miłość wykraczającą poza to ziemskie królestwo, by w końcu wybudzić swojego syna-dziecka z zadowolonej z siebie, leniwej mgły, która tłumi wszelką szansę na to, by stał się dobrym mężczyzną. znacznie mniej przyzwoity.
To genialny sposób na napisanie opowieści o rycerskości, przestarzałej koncepcji, która sprawia, że czujesz się pierwotna i witalna. Patel sprawia, że wewnętrzny konflikt Gawaina jest bijącym sercem tej hipnotycznej opowieści przygodowej. Jasne, jego drugoplanowa obsada to coś więcej niż gra, z Arthurem Price’a, Alicią Vikander w fascynującej podwójnej roli i Joelem Edgertonem, który kradnie show jako lord, który testuje honor Gawaina. Ale to kolej Patela, która naprawdę oszałamia.
„Zielony Rycerz” to zachwycająca prezentacja aktora, który jest tak biegły w odkrywaniu stale zmieniającego się statusu męskości w społeczeństwie. Sposób, w jaki Lowery otacza Gawaina zagnieżdżonymi narracjami, które wzmacniają nacisk na chęć bycia znanym i chęć bycia prawdziwym, chęć bycia sławnym kontra chęć bycia szczerym. Patrzenie, jak kurczy się w walce lub biegnie przez las ze strachu, to nic w porównaniu z rozczarowaniem, gdy widzi, jak zawodzi kobiety w swoim życiu – a robiąc to, jego samego.
Odwaga Patela jako aktora stanowi tak ostry kontrast z nietypowym tchórzostwem Gawaina, pozwalając jego wadliwemu bohaterowi zejść do najniższych poziomów, tak że w końcu poddanie się nie śmierci, ale śmierci jego wytrwałego ego, wydaje się jednym z najbardziej satysfakcjonujących wniosków do każdego filmu, który prawdopodobnie zobaczysz w tym roku.
„Zielony Rycerz” jest oszałamiający, zawsze trzeba zobaczyć wydarzenie, które często przesadne PR obiecał A24.