Skip to content

Recenzja The Bad Guys: tak dobra, że ​​to kryminalna

21 de kwiecień de 2022
l intro 1650557643

Pomimo całej dyskusji wśród krytyków, że filmy studia zrujnowały kino, jest jeden film Marvela, który zainspirował studia do podejmowania śmielszego ryzyka: „Spider-Man: Into the Spider-Verse” z 2018 roku. Miles Morales, krytyczna ukochana, która zdobyła Oscara za najlepszy film animowany, wydawała się powiewem świeżego powietrza w krajobrazie animacji CGI, który często wydaje się coraz bardziej pozbawiony życia, ponieważ dąży do absolutnego fotorealizmu. Największe hollywoodzkie domy animacji były tak zajęte sprawieniem, by ich fantastyczne postacie wydawały się realistyczne, że zapomniały, że jest to medium z kilkoma ograniczeniami — po co wybierać realistyczne, skoro można stworzyć komiks?

Cztery lata później efekty, jakie film wywarł na przemysł, dopiero zaczynają działać. Pixar niedawno zastosował wizualne stylizacje z ręcznie rysowanego anime (takie jak mimika twarzy, która została posunięta do absolutnego emocjonalnego ekstremum) do czarującego „Turning Red” i zaprezentowała swój najlepszy film od lat. Teraz przyszła kolej na DreamWorks, aby zmienić swoje standardowe podejście do animacji CGI za pomocą „The Bad Guys”, uroczej komedii kryminalnej, której styl wizualny jest również bezpośrednio inspirowany komiksami, a jej projekty postaci wyglądają jak ilustracje, które właśnie skoczyły ze sceny. strona.

Jak nic, czego wcześniej DreamWorks nie zrobił

Pierwszy raz reżyser Pierre Perifel opowiedział dogłębnie o tym, jak bardzo był szczęśliwy, gdy „Spider-Verse” wstrząsnął status quo animacji CGI i wymienia to jako kluczowy wpływ na jego styl – chociaż komiksy, z których wyciąga do życia są Francuzi i Belgowie, z którymi dorastał (wszystko od Tintina do Asterixa), a nie przygody superbohaterów. Jest to jeden z powodów, dla których „The Bad Guys” nigdy nie wydaje się próbą naśladowania przełomowego wyboru, który opłacił się komuś innemu; jego wizualizacje są tak samo świeże i innowacyjne, jak film, z którego przewodzi.

Film, będący adaptacją serii książek dla dzieci Aarona Blabeya, został nazwany przez reżysera „Tarantino dla dzieci” i rozpoczyna się hołdem „Pulp Fiction”, aby to udowodnić. Przedstawiamy pana Wolfa (Sam Rockwell), przywódcę tytularnego gangu przestępczego, który terroryzował Los Angeles, dokonując serii udanych napadów na banki – jeśli nadal jest wyświetlany w kinie w pobliżu, to rzeczywiście będzie świetny podwójny rachunek z „Pogotowiem” Michaela Baya. Wolf i jego współpracownicy Mr. Snake (Marc Maron), Mr. Piranha (Anthony Ramos), Mr. Shark (Craig Robinson) i Pani Tarantula (Awkwafina) są w trakcie knucia swojego największego jak dotąd napadu, kradzieży Złotego Delfina nagroda przyznawana osobie okrzykniętej najbardziej wzorowym obywatelem miasta. Po artykułach prasowych stwierdzających, że stracili przewagę, odebranie nagrody podczas ceremonii udowodniłoby, że nadal są na szczycie swojej gry.

Ale misja nie przebiega zgodnie z planem i w desperackiej próbie uniknięcia więzienia Wolf zgadza się na plan przedstawiony przez laureata nagrody, profesora Marmalade (Richard Ayoade): nauczą się, jak stać się dobrymi. Chociaż ta historia ma wszystkie zwroty akcji, jakich można się spodziewać po przyjaznym dzieciom riffie z filmów „Ocean”, jej oczywisty, przyjazny dzieciom morał o zostaniu osobą odpowiedzialną jest zawsze dobrze widoczny. Ale nawet to wydaje się nieco anarchiczne, gdy umieszcza się je obok typowej moralności Disneya, pouczającej dzieci o wszystkim ważnym przesłaniu, by nie ufać nikomu, kto przedstawia się jako świętszy niż ty, ponieważ podstawowa życzliwość nie jest czymś, co można wykorzystać. Sposób, w jaki podkreśla, które postacie są w rzeczywistości siłą dobra, pomimo ich wyglądu, może być ostatecznym obaleniem światopoglądu Misia Paddingtona „jeśli jesteś miły i uprzejmy, świat będzie miał rację”.

Hołd napadowy, który nie okrada wszystkich jego pomysłów

Film ma jednak ten sam problem, który nęka filmy DreamWorks od czasu, gdy studio zadebiutowało „Antz” w 1998 roku. Podczas gdy studio takie jak Pixar dostosowuje swoje scenariusze, aby widzowie w każdym wieku mogli cieszyć się humorem, filmy DreamWorks często powróć do leniwej techniki balansowania przyziemnymi gagami dla dzieci z przypadkowymi odniesieniami do popkultury, które rodzice zaciągnęli ze sobą. Pomimo otwarcia hołdem „Pulp Fiction” i noszenia na rękawie wpływów z filmu o napadach, nie jest to tak duży problem jak zwykle; ale od czasu do czasu pojawia się odniesienie do (na przykład) George’a Clooneya i czuje się całkowicie niezręcznie w jego umieszczeniu w przyjaznej dziecku przygodzie. Jest to szczególnie rozpraszające, ponieważ z łatwością może się nim cieszyć publiczność w każdym wieku, bez konieczności uciekania się do tanich jednorazowych gagów, aby zadowolić dorosłych widzów.

Ale jest to niewielkie odwrócenie uwagi od tego, co jest najlepszym wysiłkiem studia od czasu jego pierwszej kontynuacji „Jak wytresować smoka” w 2014 roku. To samo w sobie jest niespodzianką, biorąc pod uwagę, że filmy i reżyserzy, którym oddaje hołd (od Tarantino i Soderbergha Guyowi Ritchiemu) były tak często naśladowane, że nawet parodie ich filmy są często oczywiste i nie do zniesienia. Trudno nie jęczeć trochę na początkowy hołd „Pulp Fiction” i fakt, że imiona postaci są zaprojektowane tak, aby przypominać te z nieszczęsnych rabusiów na banki w „Wściekłych psach”. Niemałym wyczynem jest to, że filmowi udaje się przezwyciężyć te znaczące ograniczenia — w ciągu kilku chwil naprawdę pomyślałem o filmach aktorskich, które go zainspirowały, lub o niezliczonych okropnych filmach, które próbowały oddać im hołd w ciągu ostatnich 30 lat. lat.

Czy to wszystko może sprowadzać się do żywego stylu animacji? Wiele inspiracji filmami kryminalnymi słynie z mieszanki ostrej przemocy i czarnej komedii, podczas gdy „The Bad Guys” obala oczekiwania względem gatunku jedynie poprzez czystą zabawę. Gdybyś pokazał to miłośnikowi tych filmów o napadach z lat 90. i wczesnych zer, prawdopodobnie nie odrzuciliby tego od razu; nigdy nie wydaje się to tak bardzo parodią, jak próbą zrobienia czegoś nowego z rodzajem kryminału, który staje się coraz bardziej nieaktualny. Nie tylko styl animacji wydaje się tutaj świeży.

„The Bad Guys” to znacznie więcej niż wprowadzenie nowego pokolenia do filmu o napadzie. Reżyserski debiut Pierre’a Perifela sygnalizuje pojawienie się utalentowanego nowego głosu w animacji, który pomógł stworzyć coś, co naprawdę wyróżnia się na tle reszty twórczości DreamWorks. Nie mogę się doczekać, co zrobi dalej.

Czy ten post był pomocny?