OCENA REDAKCJI : 6 / 10
- Oszałamiający wizualnie i odważny
- Kolejny świetny występ Mii Goth
- Niewielki powód, by przejmować się kimkolwiek
- Komentarz kulturowy jest płytki
Jest dopiero styczeń, a wciąż mogę spokojnie powiedzieć, że „Infinity Pool”, który zadebiutował na Festiwalu Filmowym w Sundance, z pewnością będzie jednym z najbardziej dzielących filmów 2023 roku. Rodzinna marka groteskowego horroru ciała Cronenbergów zawsze wywoływała szerokie zakres reakcji, a „Infinity Pool” pokazuje gotowość Brandona Cronenberga do posunięcia się jeszcze dalej niż jego ojciec David. Niektórzy w ogóle nie będą mogli oglądać – czy to z powodu krwi, czy stroboskopowych montaży tak intensywnych, że film rozpoczyna się ostrzeżeniem o ataku. Inni nie będą mogli oderwać wzroku od ekranu, ale nawet ci, którzy są zachwyceni, będą podzieleni co do tego, ile to faktycznie znaczy.
Osobiście uważam, że to urzekające dzieło filmowe, ale niestety płytkie. „Infinity Pool” to piękny filmowy koszmar, z psychodeliczną oprawą wizualną i chęcią przełamywania tabu, prowadzących do szalonej podróży. Jednak po przekroczeniu pewnego punktu nie ma prawie nic, czego można by się trzymać emocjonalnie, a to, czego można się trzymać intelektualnie, kończy się niedostatecznie zbadane. Chociaż nie mogę zaprzeczyć: „Tak… ha ha ha… tak!” Chore dreszcze dostarcza Cronenberg, film był ogólnie rozczarowujący po tym, jak wszystko zostało powiedziane i zrobione.
Zbrodnia i kara w kółko
Akcja „Infinity Pool” rozgrywa się na fikcyjnej wyspie Li Tolqa, atrakcyjnej destynacji dla zamożnych turystów i pozornie nękanego przez przestępczość koszmaru dla każdego, kto tam mieszka. Turyści są mile widziani w ośrodkach wypoczynkowych na wyspie, ale mają zakaz opuszczania terenu kurortu. Bohater filmu, James Foster (Alexander Skarsgård), sześć lat temu napisał nieudaną powieść, od tamtej pory nie może pisać i przebywa na wakacjach ze swoją żoną Em (Cleopatra Coleman) w nadziei, że zaczerpnie inspiracji.
Inna para w ośrodku, Alban (Jalil Lespert) i Gabi (Mia Goth), kusi Fosterów do wymuszonej ucieczki. James jest szczególnie zachwycony Gabby, która ma obsesję zarówno na punkcie swojej książki, jak i swojego ciała (jedna scena pokazana na premierze w Sundance jest tak obrazowa, że została zredagowana do szerokiej dystrybucji do zaledwie ledwo uniknąć NC-17). Sytuacja zmienia się z wątpliwej w katastrofalną, gdy James uderza i zabija miejscowego podczas jazdy — przestępstwo, za które grozi mu kara śmierci. Istnieje jednak niezwykłe obejście tej kary: z niewyjaśnionych powodów Li Tolqa jest jedynym narodem na świecie, który udoskonalił klonowanie ludzi, więc przestępcy mogą mieć swoich dokładnych sobowtórów do celów egzekucji.
Będąc świadkiem egzekucji klona, Em jest przerażony i gotowy do dość wczesnego powrotu do domu, ale James nie jest niepokojąco zaniepokojony, a niemożność znalezienia paszportu daje mu wymówkę, by zostać na Li Tolqa. To, co następuje, jest zasadniczo paradą nieustannej deprawacji, w której James idzie wraz z Gabi, Albanem i innymi amoralnymi turystami, robiąc wszystko, co może zrobić kompletny psychopata, jeśli wszystko im ujdzie na sucho.
Łatwe porównanie narracyjne polega na tym, że „Biały lotos” spotyka się z „The Purge” z odrobiną nihilizmu science-fiction „Rick and Morty”. Co dziwne, jednak doświadczenie oglądania tego filmu przypomniało mi najbardziej „Spring” Harmony’ego Korine’a Łamacze”. Zarówno „Infinity Pool”, jak i „Spring Breakers” to filmy wyobcowane, często męczące, niosące ze sobą przede wszystkim wyjątkowe zdjęcia i energiczny montaż. Obaj wypowiadają się na temat kwestii przywilejów i zawłaszczania, nie mając w rzeczywistości zbyt wiele do powiedzenia na ich temat. Oba filmy mają poważną wadę polegającą na tym, że nie dają widzom prawie żadnego powodu, by przejmować się ich odrażającymi postaciami – chociaż jeden występ w „Infinity Pool” wznosi się ponad resztę i znacznie podnosi wartość rozrywkową.
Mia Goth to największa zbawienna łaska Infinity Pool
Po „Suspirii”, „X”, a zwłaszcza „Pearl”, Mia Goth udowodniła, że jest jedną z największych dzisiejszych „królowych krzyku”. W „Infinity Pool” zapewnia kolejny wyjątkowy, kradnący sceny występ, balansujący na granicy przerażenia i wesołości, i jest z pewnością najlepszą rzeczą w całym filmie. Gabi jest jedyną stałą bywalczynią kurortu, która ma własną, charakterystyczną osobowość, a aktorstwo Goth wzmacnia to poza to, co jest w scenariuszu. Lubi grać diabła kuszącego Jamesa do coraz większego grzechu, a ich związek buduje się na kilku znakomicie pokręconych puentach, które ożywiają film w momencie, gdy cały przestępczy chaos zaczyna się wyczerpywać.
Skarsgård zapewnia również solidne wykonanie, z materiałem, który pasuje do jego chęci radzenia sobie z ekstremalnymi treściami. Nawet bez kontekstu ty wiedzieć scena z nim w psiej obroży będzie czymś dobrym. Reszta obsady jest zawiedziona przez postacie, które albo pojawiają się bardzo krótko, albo w inny sposób są po prostu tym samym okropnym smakiem. „Biały lotos” działa tak dobrze, jak to tylko dlatego, że wszystkie postacie są inny smaki okropne!
Tak wiele na temat scenerii filmu jest słabo rozwiniętych. Lokalizacja Li Tolqa pozostaje nieokreślona (film kręcono głównie w Chorwacji, ale sygnały kulturowe mówią o mieszkańcach Ameryki Łacińskiej lub wysp Pacyfiku), a ośrodek jest przedstawiony jako coś w rodzaju miejsca spotkania wielokulturowych stereotypów w stylu Epcot: jest azjatycka restauracja fusion , występ taneczny Bollywood iw jednym krótkim ujęciu grupa ludzi z gigantycznymi sztucznymi nosami przebranych za ortodoksyjnych Żydów. Ten ostatni fragment jest szczególnie zły; intencje filmu są satyryczne, ale bez kontekstu poza wartością szokującą zbyt łatwo jest sobie wyobrazić, że takie obrazy są przyjmowane przez pewne tłumy.
„Infinity Pool” jest nakręcony z takim talentem filmowym, że kinomani, którzy już są chętni na jego chore ostateczność, z pewnością będą zadowoleni. coś z doświadczenia. Jest wystarczająco wyjątkowy, nawet pośród trendu mrocznych satyr o bogatych palantach na wyspach, aby wyróżnić się i znaleźć publiczność – nawet jeśli jego satyra jest jedną z jego słabości. Dla większości z tych, którzy to zobaczą, oczekuję, że jedno obejrzenie zdecydowanie wystarczy. Po prostu nie ma powodu, by chcieć wracać do Li Tolqa.
„Infinity Pool” w kinach od piątku, 27 stycznia.