Można by pomyśleć, że zanim seria filmowa – szczególnie ta z nieodłącznymi ograniczeniami wyciszonego, zamaskowanego slashera jako głównego bohatera – dotrze do 12. części, nowe pomysły będą trudniejsze do zdobycia niż ofiary, które spotkały Michaela Myersa i przeżył, aby opowiedzieć historię. Ale zdumiewająco, nieprawdopodobnie, „Halloween Kills” plasuje się w czołówce najlepszych filmów w tej serii, czując się nieco podobnym do „Empire kontratakuje” z nowej trylogii pod względem ciemności, budowania świata i po prostu nieskazitelnej przejażdżki dreszczykiem .
Podążając po piętach ich niezwykle udanego wznowienia „Halloween” w 2018 r., Zespół Davida Gordona Greena / Danny’ego McBride’a / Blumhouse nadal opowiada historię wyzywającej ocalałej, która przeżyła, która przeżyła, Laurie Strode i jej potomków: pragmatycznej córki Karen (Judy Greer ) i uduchowioną wnuczką Allyson (Andi Matichak). Tym razem jednak ich kontynuacja czeka dobre 19 minut w filmie, ponieważ „Kills” zagłębia się w folklor Haddonfield.
Film rozpoczyna się z zastępcą Franka Hawkinsa (Will Patton) w dół i tryska krwią, co prowadzi do retrospekcji do Halloweenowej nocy 1978 – kiedy Hawkins był nowicjuszem i to jego partner był w podobnej sytuacji.
„Znałem tego faceta, Michaela, kiedy byliśmy dziećmi… moja mama kazała mi chodzić do jego domu, żeby się pobawić” – mówi jego partner do Hawkinsa, zanim zostaną skonfrontowani z boogeymanem. „Czuła się źle. Spędzał cały czas gapiąc się przez okno sypialni swojej siostry. A potem pewnego dnia po prostu pękł”.
Rozbudowana sekwencja zagra jak manna z nieba dla fanów „Halloween”. Reżyser Green i jego współautorzy McBride i Scott Teems wypełnili te początkowe momenty znaczącymi dziurami po kulach, rzucanymi znajomymi nazwiskami, a nawet wskrzeszeniem Donalda Pleasence’a (który zmarł w 1995 roku) za pomocą jakiegoś imponującego cyfrowego oszustwa. Spróbuj jak filmy „Halloween” przez ostatnie kilka dekad, po prostu nie jest tak samo bez szalonego kurczaka w horrorze, Loomisa biegającego w swoim trenczu, ostrzegającego wszystkich, że „czyste zło” nadchodzi.
Kiedy Pleasence 2.0 pojawia się w drzwiach domu Myersów, błagając „Powiedz mi, co się tu stało. Czy Michael znowu zabił?” głos może być mały off – zbyt melodramatyczna, wierzcie lub nie, w roli uwielbianej za zbyt dramatyczną – ale i tak efekt jest imponujący. Potem widzimy Michaela aresztowanego przed domem Myersów, gdzie wszyscy stoją idealnie nieruchomo, gdy kamera się cofa, w hołdzie dla otwarcia oryginalnego filmu Johna Carpentera.
Jeśli znasz filmy „Halloween”, spodobają ci się takie pisanki — a także potężna, wprowadzająca postać scena w lokalnym barze, w której występuje Tommy Doyle (Anthony Michael Hall, wyglądający absolutnie nic jak Paul Rudd w „Halloween: Klątwa Michaela Myersa” z 1995 roku, przemawiający do grupy ocalałych Michaela Myersa, w tym pielęgniarki (Nancy Stephens), która przeżyła jego atak „Halloween II” (co wydaje się być jedynym potwierdzeniem w tych filmach, że „Halloween II” miało miejsce) i małą dziewczynkę będącą opiekunką Nancy Kyes w oryginalnym filmie, Lindsay Wallace (Kyle Richards, podobnie jak Stephens, oryginalny aktor). Podobnie jak jego była opiekunka do dzieci Laurie Strode, Tommy wyrósł na trudnego ocalałego, który postanowił nigdy więcej nie odgrywać ofiary.
Nikt nie stawia opiekunki w kącie
Jeśli nie znasz filmów „Halloween”… no cóż, wszyscy naprawdę trzeba zobaczyć to film z 2018 roku, aby nadążyć za fabułą. Ale poważnie, idź wyśledzić przynajmniej dwa pierwsze filmy – och, a także „Sezon czarownicy”.
W tym momencie w końcu doganiamy dziewczyny Strode, gdy odjeżdżają z płonącej śmiertelnej pułapki stworzonej dla Michaela — i z przerażeniem patrzymy, jak drużyna strażaków ściga się w kierunku scena. „Nie!” zrozpaczony Laurie krzyczy. „Pozwól temu spłonąć!”
Chociaż niektórzy byli zdenerwowani obrazami Michaela Myersa mordującego ratowników, jest to niezbędne dla fabuły – i tego, jak Michael wydostaje się z pozornie idealnej pułapki Laurie. Ci respondenci również nie przyjmują ataku biernie — uzbrojeni w siekiery, piły i inny sprzęt próbują skonfrontować się z Michaelem. Prawdopodobnie domyślasz się, jak to się okaże, ale to nie jest takie przewidywalne: Green nagrywa sekwencję z imponującym talentem i niezapomnianą kreatywnością. Jako odwieczny fan „Halloween”, miło jest oglądać tak utalentowanego reżysera (który wyraźnie kocha materiał źródłowy) za kierownicą.
Najgorsze filmy „Halloween” były za ciężkie lub za lekkie. Można by argumentować, że „Halloween Kills” osiąga najlepszą równowagę od czasu oryginalnego filmu. Tak, są sceny, w których Michael miażdży czaszkę mężczyzny tylko dlatego, że wydaje się, że ma na to ochotę, albo dźga kogoś rozbitą żarówką gąsienicy i prawdopodobnie sprawi, że pomyślisz „cóż, nigdy nie widziałem że jeden wcześniej” — ale jest też świetny epizod w wykonaniu śmiesznego Lenny’ego Clarke’a i gwizdka podrzędnej fabuły z udziałem dwóch mężczyzn o imionach „Mały John” i „Wielki John”, którzy przeprowadzili ekstremalną metamorfozę domu morderstwa Myersów.
Tańczący i upalający się mężczyźni uwielbiają opowiadać dzieciom z sąsiedztwa straszne historie o ich domu – ale nie kochają tak bardzo, kiedy Michael wraca do domu. Jak na ironię, Mały John broni się dużym nożem, podczas gdy Duży John wybiera mały nóż.
„Halloween Kills” najlepiej prezentuje się, gdy mówi się fanom gołosłownie, patrząc wstecz na wydarzenia z 1978 roku z drobiazgową, pełną szacunku radością. Chociaż masz znacznie mniej czasu z Laurie niż w ostatnim filmie (w zasadzie liże swoje rany), Judy Greer wykonuje świetną robotę w filmie. Często służy jako rzecznik publiczności, jak wtedy, gdy zaczyna wściekać się na personel szpitala: „Czy szpital ma ochroniarzy? Czy masz ochroniarzy? Wygląda na to, że powinieneś mieć ochroniarzy na wypadek, gdyby coś takiego się wydarzyło. dzieje się właśnie teraz”.
„Zabójstwa” są najgorsze, gdy oddajesz się wymuszonemu czerwonemu śledziowi z udziałem drugiego zbiegłego więźnia. Bardzo wcześnie publiczność zdaje sobie sprawę, że ten mężczyzna nie jest Michaelem bez maski — więc kiedy wściekły tłum kierowany przez Tommy’ego spędza kilka minut w przekonaniu, że tak jest, publiczność może tylko usiąść (może zrobić sobie przerwę w łazience, jeśli jesteś sprytny) i poczekaj, aż postacie dogonią. Pamiętaj, że to wszystko pochłania kilka minut, gdy prawdziwego Michaela nigdzie nie widać.
Szkoda, bo to jedyny słaby punkt w fabule Tommy Doyle’a, a Anthony Michael Hall czuje się w tej roli autentyczny, intensywny i często niebezpieczny. „Zabójstwa” rzuca jasne światło na wiele różnych scenariuszy „Gdybym spotkał Michaela Myersa, oto co bym zrobił” z ostatnich dziesięcioleci, z Tommym wzywającym wszystkich do nieoczekiwanego poruszania się, trzymania Michaela z daleka i znajdowania siły w liczby.
Batman i motłoch
Napięcie narasta, gdy w szpitalnym holu zbiera się masa wściekłych ludzi, podburzanych przez Tommy’ego i skandujących „Zło dziś umiera!” ponieważ skutecznie gromadzą się wokół Laurie Strode, używając jej jako przynęty. Oczywiście, jest to noc Halloween, kilku członków tej wściekłej mafii jest ubranych w kostiumy – w tym przynajmniej jednego mima. Niestety mim nie okazuje się bohaterem tego filmu.
Punktem kulminacyjnym „Kills” jest wspaniała, niezwykle instynktowna rzecz, ponieważ Michael zostaje osaczony przez tłum. Widzieliśmy, jak slasherzy przeżyli wiele, ale co się dzieje, gdy są wyciągani na światło i otoczeni przez kilkadziesiąt osób dzierżących wszystko, od broni po kij hokejowy? To wizualizacja, która przełamuje prawie każdy trop slashera, ale „Kills” oddaje to sprawiedliwość.
Wkraczając po Pleasence, wygląda na to, że Hawkins z Pattona stał się dr Loomisem w tej trylogii. „Jest sześcioletnim chłopcem o męskiej sile i zwierzęcym umyśle” – mówi Hawkins o Myers ze swojego szpitalnego łóżka – wraz z odkryciem, że on i Laurie byli kiedyś czymś.
Więcej budowania świata, więcej obsługi fanów, a także więcej rozwoju dla ten trylogia, która w przeciwieństwie do niektórych filmów „Gwiezdnych wojen”, które pozostaną bezimienne, nie ma tak obsesji na punkcie przeszłości, że nie ma nic ciekawego do powiedzenia w teraźniejszości. Pod koniec będziesz zachwycony nowym, solidnym filmem „Halloween” w swoim życiu – a także imponującym mostem, który sprawi, że będziesz chciał, aby ostatni film Green/McBride/Blumhouse, „Halloween Ends”, był w teatry jutro. Ale hej, tak jak wtedy, gdy byliśmy dziećmi, z pewnością dobrze jest nie móc czekać, aż „Halloween” dotrze tutaj.