OCENA REDAKCJI: 8/10
- Konsekwentnie zabawna satyra klasowa
- Orzeźwiająca subwersja tropów dorastania
- Gwiezdne występy całego zespołu
- Kline zajęło dziesięć lat, aby ten film powstał i wydany, a nie będziesz chciał czekać tak długo, aby zobaczyć, co zrobi dalej
Narracyjne podstawy gatunku dorastania są zazwyczaj zakorzenione w podróży bohatera w kierunku afirmującego życia doświadczenia, które określa to, kim jest, co jest zapewnieniem, które niewielu ludzi faktycznie otrzymuje w swoich nastoletnich latach. „Funny Pages”, przezabawny debiut aktora, który został reżyserem Owena Kline’a (najbardziej znanego fanom kina z roli młodszego brata Jesse’ego Eisenberga w filmie „Kałamarnica i wieloryb”) z 2005 roku, udaje się skutecznie zganić ten trop – próbując wymusić życiodajne doświadczenie jego własnego, głównego bohatera Roberta (Daniel Zolghadri, widziany wcześniej w „Ósmej klasie”) tylko nadal niszczy każdą pełną nadziei przyszłość, jaka mogła mu zostać przygotowana.
Rezultatem jest najbardziej mizantropijny amerykański film o dorastaniu od czasów „Ghost World” Terry’ego Zwigoffa, wywołującej niepokój komedii o coraz bardziej niewymuszonych błędach, które prawdopodobnie sprawią, że będziesz chciał wyczołgać się z własnej skóry; to nie tyle komedia natrętna, ile skręcająca się na całe ciało.
Utknąłem na tej samej stronie
Otwieramy na przedmieściach New Jersey z klasy średniej, gdzie początkujący rysownik Robert zmaga się ze śmiercią wspierającego go mentora, starzejącego się nauczyciela, który być może wychwalał jego pochwały tylko z powodu własnych nikczemnych intencji. Sztuka Roberta składa się prawie wyłącznie z misternie rysowanych kreskówek przedstawiających genitalia (ożywione przez kilku uznanych rysowników, których pisarz/reżyser Kline zna ze sceny nowojorskiej), ale nadal wierzy, że przyszła wielkość kusi, pomimo tego pozornie ograniczonego zestawu umiejętności.
Zdając sobie sprawę z tego, że wszyscy jego bohaterowie komiksów ucierpieli we wczesnych karierach, postanawia, że to jedyny sposób, w jaki będzie mógł im dorównać, więc wyprowadza się ze swojego zamożnego domu rodzinnego i przenosi się do wściekle odrażającego mieszkania, w którym dzieli ”. pół pokoju” z dwoma mężczyznami w średnim wieku. Ponadto porzuca szkołę średnią, aby dostać nisko płatną pracę asystenta adwokata, co prowadzi go do Wallace’a (gwiazda „Nasza flaga oznacza śmierć” Matthew Maher), zhańbionego byłego pracownika niskiego szczebla w prestiżowej wytwórni komiksów . Choć czeka na proces za napad na farmaceutę, a jego praca polegała jedynie na „oddzielaniu kolorów” przy pomocy czołowych rysowników, Robert postrzega go jako mentora – coś, co bardzo szybko okazuje się destrukcyjne dla obu stron.
Oprócz obalania konwencjonalnych ideałów dojrzewania, takich jak osiąganie dojrzałości i nowo odkrytego spojrzenia na swoje miejsce w świecie — coś, co uparcie pozostaje takie samo, bez względu na to, jak bardzo Robert próbuje zmienić swoje okoliczności życiowe — „Funny Pages” jest jednym z najlepsze kinematograficzne napomnienia, że dobrą sztukę można stworzyć tylko przez cierpienie. Słuchanie rad wielokrotnie rzucanych mu przez nierozważnych mentorów, że powinien unikać typowej ścieżki uniwersyteckiej, aby podążać za własnymi instynktami, nie skutkuje żadnymi godnymi uwagi kreacjami. Robert kończy film tak, jak zaczyna: nastolatek z upodobaniem do surowych karykatur seksualnych, który nie może znaleźć jasnego kierunku w kierunku wielkości, którą jego zdaniem kusi.
Jest prawdopodobnie bardziej realistyczny niż przeciętny film z tego gatunku, ponieważ podkreśla, że nikt nigdy nie osiąga swoich celów zawodowych na tak wczesnym etapie życia; może mieć mniej niż słoneczne usposobienie, ale jest o wiele mniej szkodliwe niż wzniosłe standardy społeczne nieodłącznie związane z typowym dramatem nastolatków, które mają tendencję do kulminacji, gdy główny bohater zapewnia sobie wymarzoną pozycję w college’u. Niewielu ludzi ma takie fortuny, a Kline rozumie, że ktoś, kto wybiera nierozważną alternatywną drogę do sukcesu, który na zawsze mu się wymyka, jest bardziej dramatyczny. Możesz nigdy nie odnosić się do historii sukcesu, ale przynajmniej jest trochę radości z tego, że nie możesz się z nią odnieść.
Subtelna satyra klasowa
Po krótkiej karierze dziecięcej Kline wycofał się z rozwijającej się kariery w nadziei, że zostanie rysownikiem. Chociaż można by się spodziewać, że sprzeciwi się temu, by „Funny Pages” w jakikolwiek sposób nazwano autobiograficznymi (nikt nie chciałby przyznać się do tak okropnego pokrewieństwa z protagonistą), istnieje coś więcej niż tylko ogólne podobieństwa między reżyserem a postacią, nie tylko fascynacja pozostawieniem za sobą wygód klasy wyższej, aby znaleźć sens na uboczu.
Dla Roberta oznacza to przeprowadzkę do najbardziej niepokojącego mieszkania, jakie kiedykolwiek popełniono na ekranie, gdzie kocioł pozostaje włączony przez prawie 30 minut w tygodniu z „powodów prawnych”, a właściciel poinstruował go, aby nikomu nie mówił, gdzie mieszka. Dla Kline’a, syna aktorów Kevina Kline’a i Phoebe Cates, oznaczało to znalezienie się w undergroundowej scenie filmowej Nowego Jorku, ostatecznie pracując za kamerą przy kilku wczesnych produkcjach Safdie Brothers – z kolei Josh i Benny Safdie są producentami tego debiutu. z filmowcami dzielącymi pokrewieństwo dla wywołującej niepokój komedii.
Najwcześniejsze filmy Safdies, zwłaszcza dramat uzależnień Niebo wie co, spotkały się z krytyką, ponieważ para wywodziła się z uprzywilejowanego środowiska i przedstawiała obcy im, dotknięty biedą świat; krytycy byli podzieleni co do tego, czy przedstawiali ten lokal ze współczuciem, czy też angażowali się w sensacyjne gapienie się. Można by argumentować, że „Funny Pages” dotyczy bezpośrednio tej artystycznej walki — myślenia, że wielką sztukę można stworzyć tylko poprzez pozostawienie za sobą pułapek wygodnego życia, aby dostosować się do tych, którzy są marginalizowani przez społeczeństwo.
Jest to w dużej mierze pomijany wątek satyryczny w całym filmie, a ziarniste zdjęcia 16 mm autorstwa zwykłego współpracownika Safdies, Seana Price’a Williamsa, dodatkowo podkreślają tezę, że jest coś śmiesznego w romantyzowaniu sytuacji życiowych zmagających się ludzi żyjących na marginesie. Tak, jest to nieco skomplikowane ze względu na to, że ekscentryczne, pracujące pod klasą postacie, z którymi spotyka się Robert, są mniej niż pikantne, a ich dziwactwa wydobywane są dla niezawodnego strumienia mrocznych śmiechów. Jednak Owen Kline wydaje się wplątać się w to podejście narracyjne, przesłuchując siebie tak samo, jak jego bohater, aby zrozumieć, jaki urok tych przestrzeni ma dla kogoś, kto pochodzi ze znacznie zamożniejszego środowiska.
Wydanie „Funny Pages” oznacza koniec długowiecznej produkcji Kline, a najlepsze, co mogę powiedzieć o filmie, to to, że do czasu jego ukończenia nie chciałem czekać kolejnej dekady, aby zobaczyć, co robi następny.