Skip to content

Recenzja Firestarter: Spal to

14 de maj de 2022
l intro 1652467959

„Firestarter” zajmuje naprawdę interesujące miejsce w całym dorobku Stephena Kinga i jest to miejsce, które na papierze wydaje się być czymś dojrzałym do świetnej adaptacji filmowej. Podobnie jak „Carrie”, jest to historia dziewczyny walczącej o zrozumienie często przerażającej mocy psychicznej. Podobnie jak „Lśnienie”, jest to historia dziecka, które mierzy się z siłami większymi i bardziej przerażającymi niż one, nawet gdy uczy się własnej siły. Ale pomimo tych podobieństw, „Firestarter” wydaje się również istnieć pomiędzy tymi wrażliwościami, idąc na linii między science fiction a horrorem, historią rodzinną a opowieścią o dojrzewaniu, akcją i emocjami.

Krótko mówiąc, chociaż nie tak popularne jak kilka innych powieści z pierwszej dekady twórczości Kinga, pakiety „Firestarter” bardzo elementów w narrację, a większość z nich wydaje się świetnie sprawdzać w filmie. Masz ekscytującą pogoń, mroczną agencję rządową i, co ważniejsze, małą dziewczynkę, która potrafi wyczarować ogień w kilka sekund. Czemu nie zrobi? chcesz zrobić z tego film?

Niestety, oryginalna adaptacja filmowa z 1984 roku, w której występuje Drew Barrymore, wciąż pamięta się jako rozczarowujące doświadczenie filmowe Stephena Kinga, co wyjaśnia, dlaczego moloch grozy Blumhouse wybrał reżysera „Czuwanie” Keitha Thomasa i współautora „Halloween Kills” Scotta Teemsa, aby zaktualizować adaptację dla publiczności XXI wieku.

Niestety, pomimo tych wysiłków, nowy „Firestarter” jest często tak samo niedopracowany jak stary. Pomimo kilku ciekawych stylistycznych zalotów i zabójczej ścieżki dźwiękowej, napisanej wspólnie przez wielkiego Johna Carpentera, jest to ostatecznie kolejne rozczarowanie.

Utalentowana rodzina

Chociaż oryginalna powieść Kinga i pierwsza adaptacja filmowa, kontynuują rozmowę z Charliem McGee (Ryan Kiera Armstrong) i jej ojcem Andym (Zac Efron), którzy już uciekają przed mroczną grupą znaną jako „Sklep”, Teems i Thomas wybierają cofnij nieco akcję w tej wersji, dając nam, miejmy nadzieję, trochę więcej czasu na emocjonalne zainwestowanie w rodzinę McGee. Widzimy więc, jak Andy wykorzystuje swoje zdolności telepatycznej perswazji do pracy jako swego rodzaju trener życia pod stołem, jego żona Vicky (Sydney Lemmon) pracuje nad utrzymaniem własnej telekinezy w tajemnicy, a Charlie zmaga się z pozornym ponownym pojawieniem się jej pirokineza, która nie wychowała się od lat, ale zaczyna się gotować, gdy spotyka łobuzów w szkole.

Kiedy ich spotykamy, rodzina od jakiegoś czasu ucieka, doskonale zdając sobie sprawę, że organizacja, która eksperymentowała z Andym i Vicky, kiedy byli studentami, mogła w każdej chwili pojawić się i porwać Charliego, i jak dotąd są całkiem dobrzy w tym. ukrywanie. Kiedy jednak prezenty Charliego stają się zbyt ogniste, by je zignorować, nadszedł czas, aby ruszyć w drogę, a sprawy stają się jeszcze trudniejsze, gdy przerażający były-pacjent-Sklep, który stał się zabójcą, imieniem John Rainbird (Michael Greyeyes) zostaje umieszczony na ich tropie i ma za zadanie przynieść Charlie w.

Tutaj znowu trzeba powtórzyć, że to wszystko odgłosy bardzo filmowy, pełen akcji, napięcia i terroru, a wszystko to buduje na końcu jakąś masową rozgrywkę. Jest tak wiele pracy i być może to jest problem z tą nową adaptacją. Sposób, w jaki scenariusz Teemsa i reżyseria Thomasa radzą sobie z materiałem, jest niemal rozproszony, pochylając się mocno w akcji w jednej minucie, by w następnej wrócić do kontemplacyjnych, cichych refleksji na temat natury władzy. To też byłoby w porządku, z wyjątkiem tego, że „Firestarter” nigdy nie wydaje się zainteresowany znalezieniem pewnego rodzaju zręczności tonalnej w swoich punktach obrotu. Nie działa jak budowanie opowieści na szczytach i dolinach thrillera. Po prostu wydaje się, że jest to coś, co nie wie, czym chce być, a to rozciąga się na traktowanie bohaterów filmu i ich odpowiednich podróży.

Dym, ale bez ognia

Nawet mając na uwadze bardzo ciężkie założenie science-fiction, „Firestarter” nadal może funkcjonować jako horror ze względu na ludzi w centrum narracji. Masz ojca, który boi się stracić córkę, małą dziewczynkę, która boi się, że pewnego dnia zapali ogień i nigdy nie będzie w stanie przestać, oraz złoczyńcę, który chce ich obu uporać z bezwzględną, obsesyjną nieustępliwością. To wszystko są przerażające rzeczy, które krążą w głowach zarówno bohaterów, jak i publiczności, ale tutaj znowu „Firestarter” wydaje się nigdy tak naprawdę nie wiedzieć, co z nimi zrobić.

Podobnie jak w „The Vigil”, Thomas fotografuje swoje postacie z przyciemnionym, wyciszonym natężeniem, dodając intymności do większej narracji „Firestarter”, co jest szczerze jedną z najlepszych rzeczy w filmie. Problem w tym, że w tej intymności postacie wydają się być: mówić o swoich uczuciach bardziej niż w rzeczywistości.

Efron najlepiej radzi sobie ze swoim materiałem, ale film zmusza go do noszenia tego samego bolesnego wyrazu twarzy przez cały czas trwania, szlifując krawędzie uroku, który tak dobrze nosi w innych projektach. Armstrong jest bardzo chętna do sprostania wyzwaniu młodej dziewczyny, która stara się zrozumieć płonący w niej ogień, ale tak naprawdę nigdy nie wydaje się, aby nosiła w sobie poczucie strachu, które przenika ewoluujące rozumienie świata przez Charliego, i nie wydaje się, żeby to była ona wada. Za każdym razem, gdy wydaje się, że film zaczyna dotykać czegoś, co niesie ze sobą jakąś wagę tematyczną, a nawet dramatyczne napięcie, w ostatniej sekundzie znów się cofa, jak ogień, który po prostu nie zgaśnie pomimo obecności dymu. To wszystko rozpala się, nie ma płomienia, wygląd dramatu i horroru, a nie prawdziwego dramatu i horroru. Tylko Greyeyesowi udaje się epatować prawdziwym strachem, ale jego wersja Rainbird jest tak słabo wykorzystywana, że ​​po prostu marzysz, by był tam więcej.

Wszystko to sprawia, że ​​”Firestarter” jest frustrującym zegarkiem, tym bardziej frustrującym przez obecność naprawdę solidnego rzemiosła filmowego po drodze. Efekty ognia są fajne, dźwięk działa i oczywiście partytura Johna Carpentera wyróżnia się ponad jakikolwiek inny element. Jest w tym wiele rzeczy powinien praca, ale to po prostu nigdy nie wystartuje. To kolejna wersja „Firestarter”, która sprawi, że poczujesz się zimno.

„Firestarter” jest teraz w kinach i na Peacocku.

Czy ten post był pomocny?