Skip to content

Recenzja filmu TIFF: Spotkanie

13 de wrzesień de 2021
l intro 1631543097

Aby thriller psychologiczny naprawdę zadziałał, musi pochylić się nad niejednoznacznością i stworzyć namacalną paranoję, która ogarnia publiczność tak samo jak bohaterowie na ekranie. Debiutancki film reżysera Michaela Pearce’a „Bestia” jest jednym z najlepszych ostatnich przykładów tego gatunku, z przełomową rolą Jessie Buckley jako wyobcowanej młodej kobiety, która staje się coraz bardziej zdystansowana, gdy odkrywa, że ​​mężczyzna, z którym się spotyka, został oskarżony o serię morderstw . To film, który nigdy nie rozkłada kart zbyt wyraźnie, nie odsłania ręki aż do ostatniej sceny, która rekontekstualizuje cały dramat. Jest głęboko porywający i jeszcze bardziej imponujący jako pierwszy film – ostatecznie zdobywając nagrodę BAFTA Pearce’a za najlepszy brytyjski debiut i ustalając go jako filmowca do obejrzenia.

Podobnie jak w przypadku wielu brytyjskich filmowców, którzy po raz pierwszy odnieśli sukces, Pearce poszedł za ocean ze swoim drugim filmem fabularnym „Spotkanie”, opowieścią w stylu science-fiction, która ma więcej niż odrobinę DNA z jego debiutu. To kolejny thriller psychologiczny widziany oczami nierzetelnego narratora, film, który najlepiej trzyma się zaciśniętych ust, której wersji wydarzeń można zaufać. Nigdy nie przestaje być ekscytujący, ale jeśli jest znacznie mniej skuteczny niż debiut Pearce’a, to dlatego, że film przestaje pochylać się w połowie w niejednoznaczność wydarzeń, ostatecznie mówiąc nam, w co powinniśmy wierzyć. To solidnie zabawny film, ale taki, który frustrująco wskazuje na coś lepszego, bardziej podatnego na zagłębienie się w skórę i pozostanie tam, zamiast takiego, który ciągle ujawnia swoje sekrety poprzez ekspozycję.

Najlepiej w swojej najbardziej niejednoznacznej?

Zawsze fantastyczna Riz Ahmed występuje jako Malik, były żołnierz piechoty morskiej, który ma dowód na to, że świat jest w trakcie inwazji kosmitów międzygalaktycznych zarażających osy i inne owady, które z kolei infekują ludzkie ciało poprzez ich ugryzienie. Pod ich kontrolą ciało gospodarza staje się więzieniem, niezdolnym do swobodnego działania. Malik przewiduje, że około połowa populacji USA jest już zarażona, a jedynym sposobem, aby się uchronić, jest oblanie się sprayem na owady. Po dwóch latach separacji z powodu czynnej służby odwiedza swoich dwóch młodych synów Jaya (Lucian-River Chauhan) i Bobby’ego (Aditya Geddada), ale natychmiast coś jest nie tak. Migając światłem w oczach swojej byłej żony — jedyny sposób na sprawdzenie, czy nie ma infekcji — nabiera przekonania, że ​​ona też jest teraz kosmitką, więc zabiera dzieci i wyrusza w podróż do bezpiecznego miejsca, w którym mogą być chronione przed cicha inwazja.

To w tym akcie otwierającym film jest najsilniejszy, łącząc paranoiczny horror „Inwazji porywaczy ciał” z często oszałamiającymi grafikami, które skutecznie przypominają „Pod skórą”, w jaki sposób uświadamiają sobie obcą siłę życiową przybywającą na Ziemię na sznurku budżet. Pearce i współscenarzysta Joe Barton nie od razu ujawniają największy sekret narracji, udając nieśmiałego, czy Malik dowiedział się prawdy o tajnej inwazji obcych, czy po prostu cierpi na intensywne urojenia. Dzieje się tak głównie dlatego, że większość dramatu jest widziana z dziecięcej perspektywy, z dwoma synami, którzy biorą wszystko, co mówi ich tata, za dobrą monetę, głównie dlatego, że obaj przez ostatnie dwa lata nie znali jego miejsca pobytu. Niestety, po pierwszym akcie Pearce i Barton rozpraszają się z subtelnością i ujawniają swoje wielkie odkrycie, ostatecznie odpowiadając na pytanie, na ile możemy ufać perspektywie Malika – sekwencji, która byłaby znacznie bardziej efektywna, gdyby spędzili więcej czasu na wpuszczaniu publiczność ociąga się na obie możliwości.

Ponieważ film ukaże się na Amazon Prime Video dopiero w grudniu (dopiero miał swoją światową premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto, ostro dzieląca krytykę), nie jest to wątek fabularny, który tutaj powiem, mówiąc tylko to druga połowa szybko przekształca się w złożony dramat rodzinny, orientując się na rozstrzygającą prawdę. Podtekst gatunku wciąż istnieje, ale nie jest tak uzależniony od fantastycznej oprawy wizualnej, skupiając się bardziej na ludzkim koszcie tego, czego świadkiem był Malik. Drugoplanowa kreacja Octavii Spencer jako znajomej Malika jeszcze bardziej spłaszcza wszelkie jej niejasności, świetna aktorka daje z siebie wszystko w roli, która istnieje głównie po to, by zapewnić ekspozycję, nie pozostawiając nikogo z publiczności zdezorientowanego co do tego, gdzie znajduje się główna bohaterka. naprawdę kłamie.

Trzymane razem przez Riz Ahmed

To rozczarowujący rozwój, biorąc pod uwagę, że tak wiele z tego, co intryguje w „Encounter”, jest jego wczesna subtelność, utrzymująca się na niektórych grafikach wystarczająco długo, aby wzbudzić wystarczająco dużo wątpliwości co do wiarygodności narracji. Wielu krytyków określiło ten film jako nierówny i zgodzę się z tym zgodzić, nawet jeśli nie sądzę, by druga połowa była choć trochę zła – wciąż jest zabawny, tylko nieuchronnie mniej intensywny ze względu na to, jak szybko ujawnia, jakiego rodzaju film, który oglądamy. To film, który być może lepiej byłoby ocenić na drugim zegarku, mając pełną świadomość, że nie chodzi o tworzenie atmosfery tajemniczości i chce być dramatem o nadprzyrodzonym zabarwieniu o destrukcyjnym ojcu w tym samym duchu co „Kruchość”. film z 2001 roku wyreżyserowany przez Billa Paxtona. Ale nawet biorąc pod uwagę to, trudno jest spojrzeć w przeszłość, jak pokazuje swoją rękę w połowie w postaci niezręcznego zwrotu, który większość z nas widziała i miał nadzieję, że film w jakiś sposób obali.

Film łączy typowo władczy główny występ Ahmeda, przedstawiający mężczyznę, który ukrywa swoją paranoję czystą siłą charyzmy. Ponieważ film dokucza, że ​​to wszystko może być w jego głowie, jest niesamowite poczucie aktualności – w końcu żyjemy w czasach masowych spisków na temat szczepionek, które wielu ryzykuje życiem swoich rodzin, kupując. Ale „Spotkanie” nie działa w pełni jako alegoria, wszelkie większe idee znikają w tle po początkowym odcinku.

Ze względu na samą naturę jego niejednoznaczności, możliwość, że może to przekształcić się w redukcyjny dramat choroby psychicznej, jest widoczna od wczesnych etapów. Zasługą Ahmeda i Pearce’a jest to, że główny występ nie odgrywa żadnych niechcianych stereotypów ani nie wykorzystuje niesmacznych tików jako skrótu na wszelkie możliwe schorzenia. W rzeczywistości, nawet gdy otaczający go dramat mówi dokładnie, co robi, Ahmed wciąż skłania się do dwuznaczności – może sprawić, że rzeczy będą mniej niż pewne, nawet jeśli film nie może przestać cię uspokajać o tym, co jest prawdą, a co fikcją.

„Encounter” to mieszana torba, dwa równie satysfakcjonujące filmy połączone w nieco rozczarowującą całość. Rizowi Ahmedowi udaje się utrzymać całość razem, ale podejrzewam, że wielu nadal będzie zdezorientowanych, dlaczego film nagle porzuca swoją skuteczną markę paranoidalnego sci-fi w połowie.

Czy ten post był pomocny?