Każdego roku na Festiwalu Filmowym w Sundance pojawia się mała indie, która zwykle zdobywa Nagrodę Publiczności, która staje się przełomem tylko dlatego, że jest filmem z najbardziej rażącym plusem dla potencjalnego szerszego wydania. Często jest to centrum wojny licytacyjnej ze strony dystrybutorów. Ten konkurencyjny wyścig szczurów w celu znalezienia małego filmu, który przyniesie największy zwrot, tylko się pogorszył w świecie gigantów streamingu, ponieważ w tym roku Apple ze wszystkich firm pobił rekordy, wydając 25 milionów dolarów na zakup „CODA”, nowego filmu od scenarzysta/reżyser Sian Heder.
Z pozoru, i tylko w oparciu o pocztę pantoflową, „CODA” wydaje się oczywistym wyborem, aby dołączyć do ciekawego portfolio treści Apple. Film, anglojęzyczny remake francuskiego dramatu „La Famille Bélier”, opowiada o Ruby Rossi (Emilia Jones), 17-letniej aspirującej piosenkarce, która musi wybrać między podążaniem za swoimi marzeniami a trzymaniem się przy rodzinie, całkowicie głucha. którzy polegają na niej jako tłumaczce ASL i centralnym punkcie ich działalności rybackiej. Wyprawy giganta technologicznego do filmu i telewizji w dużej mierze sprawiły, że jest to bezpieczne, więc ustanowienie rekordu pieniędzy wydanych na rynku festiwalowym na stosunkowo bezpieczny, rodzinny zakład, taki jak ten, nie jest niespodzianką. Nie wydają też całej kasy tylko po to, aby po cichu wrzucić ją do swojej usługi Apple TV + z niewielką fanfarą na premierę kinową.
Ale „CODA” wyróżnia się spośród innych, podobnych, poprawiających samopoczucie treści na platformie, takich jak pojazd Justina Timberlake’a „Palmer” lub przebojowy serial telewizyjny „Ted Lasso”, zarówno ze względu na swoje oryginalne rzemiosło, jak i wzorowe osiągi. Jest to film zagrożony zniszczeniem przez szmalcowanie i frazes na każdym kroku, ale wykracza poza swój płaczliwy ton samą siłą woli i niepowtarzalnym urokiem przedstawiania głuchej rodziny bez autodestrukcyjnej potrzeby uczynienia z nich monolitycznego modelu mniejszościowej franczyzy .
Wszystko w rodzinie
Rodzina Rossi mieszka w Gloucester i prowadzi razem łódź, wstając codziennie o 3 nad ranem, aby łowić ryby, a Ruby musi negocjować sprzedaż produktu dla swojego ojca Franka (Troy Kotsur) i starszego brata Leo (Daniel Durant), wszyscy przed szkołą dzień się zaczyna. Frank nienawidzi bycia wykorzystywanym i ledwo zarabia wystarczająco dużo, by się drapać, podobnie jak inni rybacy, których marże zysku są ograniczane przez regulacje i drapieżnych partnerów biznesowych. Uważa jednak, że głuchy jest istotną przeszkodą w możliwości wyeliminowania pośrednika i sprzedaży własnej ryby. Leo jest trochę bardziej ambitny i zapalony. Wie, że ten cykl nie będzie działał wiecznie, zwłaszcza że wie, że jego siostra ma zbyt wielki dar, by przeżyć resztę swojego życia jako bezpłatna usługa tłumacza.
Ruby jest czymś w rodzaju dziwnej kaczki w szkole, odrzuconej za bycie w całkowicie głuchej rodzinie i za wrodzoną niezręczność społeczną, którą posiadała jako dziecko pochodzące z domu, w którym nikt inny nie mówił. Ale ona uwielbia śpiewać. To jej jedyna ucieczka od znoju Dnia Świstaka, polegającego na życiu wyłącznie po to, by pomóc utrzymać rodzinę na powierzchni. Jej matka Jackie (Marlee Matlin) zniechęca do jej muzycznych aspiracji, nie tylko dlatego, że nie może wiedzieć, czy jej córka jest w ogóle dobra w tak strzeleckiej karierze, ale dlatego, że boi się, że jej dziecko porzuci rodzinę dla świata słyszących. „Gdybym była niewidoma”, pyta ją Jackie, „czy chciałabyś zostać malarką?”
Te obawy nasilają się, gdy nauczyciel chóru Ruby, Bernardo (Eugenio Derbez), zaczyna uczyć ją po szkole na przesłuchanie do Berklee, co powoduje, że Ruby dzieli czas jeszcze bardziej od jej obowiązków na łodzi. Następują bliskie rozmowy ze Strażą Przybrzeżną, ponieważ nie jest tam po to, by słuchać transmisji radiowych, ani jej wyznaczać strefę, podczas gdy oczekuje się, że zajmie się tłumaczeniem dla lokalnej ekipy prasowej, która opowiada o nowej rodzinnej spółdzielni na targu rybnym. W typowym dla nastolatków melodramatycznym stylu jest nieco sztucznie zmuszona do wyboru między status quo z rodziną a nowym światem, w którym podąża za własnymi celami.
Film prosi cię o wykonanie kilku niezręcznych skoków w odniesieniu do logistyki interesów rodziny Rossi i sprawia, że ich gotowość do wykorzystania córki wydaje się nieco bardziej zgubna, niż jest to konieczne tylko w przypadku dramatycznego konfliktu. Burzliwa scena, w której Frank i Leo łowią ryby bez Ruby, podczas gdy nadzorca ostrzega Straży Przybrzeżnej, że łamią wszelkie zasady, nie mając pod ręką aparatu słuchowego, jest właściwie trzymająca w napięciu, ale sprawia, że Frank wygląda jak idiota i gorzej ojciec niż naprawdę jest za to, że dosłownie nigdy nie przygotowywał się na coś takiego. Jasne, Ruby płaci za nie kaucją ze złości, ale przed obecnym konfliktem nigdy nie wzięła dnia chorego?
Strona dysfunkcji rodziny narracji działa najlepiej, gdy wydobywa komedię z tego, jak bardzo Ruby musi być zakorzeniona w życiu jej rodziny, jak w scenie, w której musi tłumaczyć dla lekarza wyjaśniającego wrażliwy problem zdrowotny jej ojcu i musi być nosicielem zła wiadomość dla niezwykle napalonej pary, że seks jest poza stołem przez kilka następnych tygodni. Ale tonalnie, odkrywanie bardziej drażliwych stron tej sytuacji jest trafione lub chybione, głównie dlatego, że film nie ma tyle miejsca, aby w pełni rozpakować złożone relacje, jakie każdy członek rodziny ma ze sobą.
Kilka scen doskonale ilustruje, jak daleko Frank posunąłby się, by wydostać się poza własną strefę komfortu, gdyby tylko jego żona miała mniej obsesji na punkcie trzymania się rodziny dla siebie, lub zbadać zazdrość i frustrację Leo z powodu sposobu, w jaki Ruby jest wywyższany w ich klanie, pomimo jest starszym bratem, na którego należy liczyć więcej. Kiedy „CODA” wchodzi w te niefortunne prawdy i bardziej szorstkie wyznania, ożywa. Ale te fragmenty są często zagłuszane przez trening wokalny Ruby, powtarzające się sceny o wrednych dziewczynach ze szkoły i romans między nią a partnerem duetu Milesem (Ferdia Walsh-Pelo).
Szkoda, że po raz pierwszy widzowie widzą Matlin, zdobywczyni Oscara, grającą rolę z taką ilością faktur i oderwania od ról, które normalnie gra. Nie chcielibyśmy, żeby przyćmiewała tutaj Ruby, ale relacje między matką a córką są jednymi z najlepszych w ostatnich latach, łatwo od czasu „Lady Bird” Grety Gerwig — i byłoby wspaniale, gdybym się w to zagłębił.
Wyraź siebie
Pomijając klisze filmowe, „CODA” nie jest wyjątkowy ze względu na fabułę, ale na poruszający sposób opowiedzenia historii. Jest tu głębia ekspresji, która jest w 100% dobrodziejstwem od filmowców, zachęconych przez naleganie gwiazdy i aktywisty Matlina na zatrudnienie większej liczby niesłyszących aktorów, dzięki czemu film jest prawie w połowie opowiedziany w napisach ASL. Tak wiele z tej historii opiera się na zrozumieniu różnicy między wyspiarskim światem, który rodzina Ruby zbudowała dla siebie, charakteryzującym się w dużej mierze niechęcią matki do świata słyszących, a ta historia nie funkcjonowałaby tak dobrze, gdyby nie była w stanie odpowiednio przedstawić tej dychotomii. między sposobem, w jaki Ruby komunikuje się w domu, a sposobem, w jaki komunikuje się wszędzie indziej.
Czasami filmy, które opierają się na wybitnej postaci posiadającej określony talent, mogą być trudne do zrealizowania. Na przykład filmy o śpiewaniu lub stand-upach nie sprawdzają się zbyt dobrze, jeśli śpiewający wykonawca nie ma niezaprzeczalnego głosu lub jeśli komik nie jest powszechnie uważany za przezabawny. Śpiewający głos Jonesa jako Ruby jest solidny, choć niezbyt spektakularny, ale „CODA” nie określa jej umiejętności jako powodu, dla którego powinna realizować swoje marzenia, jakby miała w jakiś sposób zmienić świat, nucąc. Skupia się raczej na tym, jak dobry śpiew sprawia, że się czuje, a co za tym idzie, na tym, jak ten poziom swobodnej ekspresji sprawia, że czują się ludzie wokół niej.
To rozróżnienie jest bardziej oczywiste ze względu na to, jak ASL wygląda „mówiony” na ekranie. Jako język jest w nim muzykalność i poczucie wydajności, co może potwierdzić każdy, kto widział wirusowe wideo tłumacza ASL wykonującego „WAP” u boku Meg Thee Stallion na festiwalu, co pokazuje pełniejszy zakres emocji. Jest pamiętna scena, w której nauczyciel Ruby próbuje nakłonić ją do wyjaśnienia, jak czuje się śpiewając. W tym momencie rzeczywiste słowa ją zawodzą i ucieka się do gestów bez napisów, których nie trzeba tłumaczyć ani określać, aby oznaczały wyraźny ciąg słów. Ruchy rąk i mimika twarzy wystarczą, aby powiedzieć nam to, co musimy wiedzieć.
Ten moment zostaje pokonany dopiero w dalszej części filmu, kiedy Frank, próbując lepiej zrozumieć talent córki do śpiewania, wychodzi na koncert jej chóru, by stać się bardziej obecny, gdy jego oczy krążą wokół reszty publiczności, widząc emocje, jakie budzi w nich jej głos. Kiedy wracają do domu, prosi ją, aby zaśpiewała piosenkę, którą zaśpiewała tej nocy, tylko dla niego, zachęcając ją do śpiewania głośniej i głośniej, aby mógł zacisnąć ręce na jej szyi i sprawdzić i poczuć wibracje w jej głosie.
To jedna z najbardziej poruszających scen, jakie ten recenzent widział przez cały rok i to właśnie te głęboko poruszające momenty sprawiają, że „CODA” jest tak łatwa do polecania. Przeoczenie lub całkowite zignorowanie niektórych głupkowatych dramatów Hallmarka nie jest tak trudne, gdy jego wysokość tak łatwo doprowadza cię do łez.