OCENA REDAKCJI: 8/10
- Występ Mii Goth jest niesamowity
- Wygląda niesamowicie
- To mroczne zabawne
- Horror szalenie różni się od poprzedniego filmu, ale równie skuteczny
- Nie porusza się w tym samym ciasnym zacisku co „X”
Choć znany jest przede wszystkim jako twórca horrorów, Ti West zawsze wykazywał pewną skłonność do kameleonów, nawet w obrębie wybranego przez siebie gatunku. Niezależnie od tego, czy pracuje nad filmami z lat 80. („Dom diabła”), czy z materiałami filmowymi („Sakrament”), West zawsze znajdował sposób, aby zanurzyć siebie, swoją obsadę i ekipę w formalizmie tego, nad czym pracuje, co oznacza że każdy film różni się od poprzedniego, nawet jeśli są połączone.
Co prowadzi nas do „Pearl”, najnowszego filmu Westa i prequela jego poprzedniego horroru z 2022 roku, „X”. Ogłoszony w niespodziewanym ujawnieniu po premierze SXSW „X”, „Pearl” ponownie łączy Westa z gwiazdą pierwszego filmu, Mią Goth, w historii pochodzenia sprzed dziesięcioleci, która zarówno wizualnie, jak i tonalna bardzo różni się od swojego poprzednika. A jednak, być może najbardziej uderzającą rzeczą w „Pearl” jest to, że udaje mu się być tak inny, nie tracąc kontaktu ze światem, który go zainspirował. Żywy, brutalny i napędzany zaciekłym występem Gota, to nawiedzony, czarno-komiczny melodramat, film Disney Princess dla morderców z siekierą, który jest tak samo niezapomniany jak obleśne, brutalne wibracje „X”.
Rodzi się gwiazda
Jest rok 1918, a Pearl (Goth, już nie pod ciężkimi protezami, które grała jako staruszka w „X”) marzy o zostaniu gwiazdą. Gdy w Europie szaleje I wojna światowa, zabierając jej męża, a w domu szaleje pandemia grypy, wykonuje prace na rodzinnej farmie, wykonując tańce dla zwierząt w stodole, wykorzystując każdą okazję, by udać się do miasta i zobaczyć film. Bardziej niż cokolwiek, Pearl chce przejść od oglądania filmów do roli w nich, ale świat farmy wydaje się być daleki od srebrnego ekranu, a jej chory ojciec (Matthew Sunderland) i apodyktyczna matka (Tandi Wright) ją powstrzymują.
Kiedy widzi, że zbliża się jej wielki przełom w postaci lokalnego przesłuchania dla tancerzy, Pearl ma nadzieję, że w końcu oderwie się od farmy i nudnego życia swoich rodziców. Ale podróż od farmerki do gwiazdy srebrnego ekranu nie jest łatwa, zwłaszcza, że Pearl zdaje sobie sprawę, że coś w niej czai się, ciemność, której nie potrafi wyjaśnić, ale która grozi pochłonięciem wszystkiego wokół niej.
Fani „X” od razu zauważą różne cechy charakterystyczne świata tego filmu, od domu na farmie w centrum opowieści po sposób, w jaki West wybiera kadrowanie niektórych ujęć, ale „Perła” nie opiera się na odniesieniach, jak wiele wcześniejszych prequeli to. Zdajemy sobie sprawę, że to ten sam wszechświat, ta sama działka, ten sam dom, w którym sprawy potoczyły się strasznie źle dla grupy nastolatków, ale to jednocześnie inny czas i inna perła. West and Goth (współautor scenariusza z reżyserem) oddają się 1918 r., tak jak przyjęli estetykę „X” późnych lat 70. Oznacza to, że w świecie Pearl krążą nieme filmy, hiszpańska grypa jest nieustannym zagrożeniem, a odległa brutalność wojny wpływa na codzienne życie każdego z nas. Oznacza to również, że West and Goth mogą grać z zupełnie innym tonem i zupełnie innym rodzajem horroru.
Pochodzenie X
Niemal natychmiast, ze swoją rozległą partyturą i jasnymi, dramatycznymi kolorami, „Pearl” przenosi cię w świat, który bardziej przypomina Złoty Wiek Hollywood niż nowoczesny slasher, a nawet retrospektywny slasher z nowoczesną krawędzią. West i Goth są głęboko zaniepokojeni wrodzoną ciemnością Pearl, jej czasami bezwzględną naturą i popędami, którym nieustannie się opiera, aż do momentu, gdy tego nie zrobi. Rezultatem jest film, który jest bardziej emocjonalnym horrorem niż fizycznym (chociaż fizyczny horror pojawia się i nie zatrzymuje się). Nieustraszony, centralny występ Gota wzmaga emocjonalny rezonans filmu, nawet gdy styl wizualny Westa przywołuje na myśl wszystko, od „Czarnoksiężnika z krainy Oz” przez filmy Disneya po stare melodramaty o farmerkach z wielkimi marzeniami. Goth nigdy nie opiera się stylizowanemu spojrzeniu na świat Pearl, a jednak jej występ jest niezwykle subtelny, biorąc pod uwagę niektóre z bardziej przesadnych elementów opowiadania. Całkowicie zainwestowała w wewnętrzną rzeczywistość postaci, w bogaty świat fantazji, do którego wycofuje się Pearl, gdy prawdziwy świat jest dla niej za duży, i bada go z dużymi, wyrazistymi oczami, szerokim uśmiechem i dzikością, która odwraca się i wyłączyć jak włącznik światła. To niezwykły spektakl, a West dokładnie wie, jak uzupełnić go swoją reżyserią.
Pod pewnymi względami, podobnie jak „X”, „Perła” jest filmem o filmach, a raczej filmem o młodej kobiecie z obsesją na punkcie kina, która mocno wierzy, że jest główną damą własnego życia. To życie odpycha jednak marzycielskie wyobrażenia Pearl i to w tym odepchnięciu pojawia się terror. Horror „Pearl” jest być może nieco bardziej przestrzenny i bardziej ezoteryczny niż prostsza slasherowa zabawa „X”, ale jest nie mniej skuteczny, a West nie mniej zainwestował w to, aby działał. Pochyla się mocno w świetle dziennym w podstawowym kolorze filmu i konkretności ponurego życia Pearl, aby następnie zabrać ją w jej senne krajobrazy z jasnym okiem w kierunku kontrastowania – iw końcu mieszania – dwóch stanów emocjonalnych. Jest tak samo dynamiczny wizualnie jak poprzedni film, ale w zupełnie inny sposób, potwierdzając zmienność kształtu Westa jako jednego z naszych najlepszych twórców filmów gatunkowych.
„Pearl” nie wywoła takiego samego swędzenia wśród fanów horrorów, jak „X”, ale odnosi sukces na inne sposoby, po części poprzez ujawnianie rzeczy, o których nawet nie wiedzieliśmy, że chcemy je zobaczyć. Jest to niezwykle w pełni zrealizowany, głęboko zabawny utwór horroru, a to może sprawić, że trochę zakochasz się w paskudnej pracy w centrum historii.
„Perła” trafi do kin w piątek, 16 września.