Publiczna fascynacja Kanye Westem jako celebrytą znacznie przewyższa jakiekolwiek zainteresowanie jego muzyką. Podczas gdy jego niespotykana dotąd seria przekraczających granice albumów, od debiutu „The College Dropout” z 2004 roku do jego ostatniej szeroko rozgłaszanej płyty „The Life of Pablo”, pomogła mu łatwiej tolerować jego zachowanie, teraz trwający reality show, który jest jego życie jest jedyną rzeczą, która w dużej mierze utrzymuje go w świetle mediów. Trudno byłoby znaleźć kogoś poza jego zagorzałymi fanami, który potrafiłby wymienić jedną piosenkę z jego ostatnich trzech albumów — ale mogliby opowiedzieć ci wszystko o kłótniach z celebrytami, wyborach prezydenckich i jego obecnej, bardzo chaotycznej erze rozwiedzionego ojca .
„Jeen-Yuhs: A Kanye Trilogy”, trylogia dokumentalna, której premiera trwała trzy tygodnie z rzędu w serwisie Netflix, ma na celu ukazanie kariery rapera od wczesnych lat jako producenta do chwili obecnej, kiedy jego wyczyny często przyćmiewają muzykę, którą tworzy. Wydaje się, że tylko pierwsza część trylogii, której premiera odbyła się na Sundance Film Festival w styczniu, odsunie kurtynę, ukazując inną stronę osobowości egomaniakalnej gwiazdy. Rozpoczyna się nawet dokuczaniem, że późniejsze filmy będą w dużej mierze skupiać się na jego prezydenckich aspiracjach, wykorzystując istniejące wcześniej materiały archiwalne w sposób, który sugeruje, że intymne nagrania tutaj nie trwały długo po tym, jak gwiazda Westa wspinała się na szczyt. Równie dobrze może to być jedyny film w trylogii, który naprawdę rozpakowuje człowieka stojącego za ikoną (pozostałe dwa filmy nie zostały jeszcze udostępnione krytykom) i bardzo pasując do tematu, stanowi fascynujący, ale często frustrujący zegarek .
Narodziny Yeezusa
Reżyserzy Coodie i Chike, którzy nakręcili niektóre z najwcześniejszych teledysków Kanye’a, w tym „Through the Wire” i „Jesus Walks”, przedstawiają nam aspirującego rapera z przełomu tysiącleci, gdy walczy o przetrwanie jako producent. Niedawno przeniósł się z Chicago do Nowego Jorku, wyczuł, że nadchodzi wielki przełom, kiedy wyprodukował kilka utworów do „The Blueprint” Jay-Z, a mimo to te napisy nadal nie otwierają przed nim żadnych drzwi. Nawet wytwórnia Jaya-Z waha się, czy go podpisać — w wyróżniającej się sekwencji filmu wdziera się do ich biura z płytą demo „All Falls Down”, wykonując ją dla każdego, kto chce słuchać. Kilku pracowników uprzejmie się śmieje i odbiera telefony służbowe, podczas gdy ten przyszły przebój rozgrywa się obok nich obojętnie.
Cały ten wczesny materiał został nagrany przez Clarence’a „Coodie” Simmonsa, a film nie zawstydził się jego wczesnych intencji stworzenia hip-hopowych „Hoop Dreams”, pokazując, co według współreżysera będzie mało prawdopodobną drogą do sukcesu Kanye. Twórcy filmów dokumentalnych wplatający się w swoje narracje nie są nowością, ale od samego początku filmu staje się jasne, że dotyczy to zarówno osobistej relacji Simmonsa z Kanye, jak i walki rapera o zdobycie przyczółka w branży. Zamiast pozwolić, aby wczesne nagrania mówiły same za siebie, ciągle słyszymy o zdziwieniu Simmonsa z powodu walki Kanye o przełom, cały czas podkreślając ten niezrównany dostęp do kogoś, kto stałby się jednym z najsłynniejszych ludzi na świecie.
Czasami trudno nie poczuć, że zamiast tego film powinien zostać nazwany „Mój przyjaciel Kanye West”, reżyser pozornie nieświadomy tego, że ludzie nie dostrajają się do jego osobistego związku, ale rzucają okiem na gwiazdę w trakcie tworzenia. Jest to również szczególnie dziwny punkt widzenia, biorąc pod uwagę, że nawet jako walczący muzyk, Kanye jest zarozumiałą, pewną siebie postacią, którą wszyscy znamy — z jego perspektywy ten projekt prawdopodobnie nie był napędzany jego przyjaźnią z współreżyserem tak bardzo, jak pragnieniem udokumentowanej relacji o tym, jak osiągnąłby status ikony. Film naprawdę wyróżnia się, gdy skupia się na ciągłych założeniach bohatera, że wielka przerwa jest tuż za rogiem; W jednej scenie, nakręconej w 2002 roku, wierzy, że debiut w MTV utrwali jego sławę z dnia na dzień, więc po raz ostatni postanawia być filmowanym, ciesząc się regularnymi zajęciami.
Idź na zachód
Pierwszy rozdział „Jeen-Yuhs” jest najlepszy w tych spokojniejszych chwilach, kiedy zbytnia pewność siebie Kanye okazuje się niespodziewanie ujmująca; rodzi pytanie, czy mógł kiedykolwiek przewidzieć swój łuk kariery, czy też wszystko to było częścią skrupulatnie opracowanego planu od pierwszego dnia. Są przebłyski głęboko dzielącej postaci, którą poznaliśmy, jak to jest w przypadku każdego, kto tak otwarcie mówi o ich samozwańczym statusie geniusza – ale tutaj, gdy próbuje postawić stopę na drabinie i zdobyć kontrakt płytowy , jest pozycjonowany jako najbardziej nieprawdopodobny z słabszych. To, że filmowi udaje się zachęcić cię do kibicowania mu pomimo niekończącego się szeregu kontrowersji w ostatnich latach, może być jego najważniejszym osiągnięciem.
Przed premierą filmu w Sundance raper dołączył do długiej listy muzyków (przede wszystkim Alanis Morrisette i Lady Gaga), którzy wyrzekli się filmów dokumentalnych na ich temat przed premierą, a West nalegał, aby wpuścić go do zestawu montażowego, aby stworzyć ostateczną wersję filmu. film mógł przyznać swoją pieczęć aprobaty. To się nigdy nie zdarzyło – w końcu dokument jest wypuszczany zgodnie z harmonogramem – ale gotowy produkt wydaje się mieć jego poparcie, a gwiazda niespodziewanie pojawiła się na organizowanym przez Netflix Q&A w zeszłym tygodniu.
Chociaż jest to świetna wiadomość dla fanów, którzy mogą teraz cieszyć się tym spojrzeniem za kurtynę bez narzucania filmowcom cenzury, to jednak wyraża obawę, że reszta trylogii, miejmy nadzieję, poprawi – to ze względu na bliskość filmowców do tematu. , nie zrobili wystarczająco dużo, aby dokładnie przesłuchać tę wyjątkowo dzielącą postać. Pierwszy film kończy się notatką, która sugeruje, że serial w końcu skupi się na rozstaniu Simmonsa i Westa, co nie jest szczególnie zachęcające. Czy naprawdę musimy kontynuować historię rozwoju Kanye w ramach przyjaźni, która ledwo rejestruje się jako przypis nawet dla najbardziej oddanych fanów?
Pomimo bezprecedensowego dostępu do tematu, „Jeen-Yuhs” jest zbyt zachwycony Kanye, aby dać nam głębsze zrozumienie go poza jego aspiracjami supergwiazdy. To, że jest bardziej ujmującą postacią, niż można by się spodziewać, jest tutaj jedyną prawdziwą bombą.