OCENA REDAKCJI : 8 / 10
- Mocny, niewiarygodnie trzymający w napięciu thriller z odcieniami „The Wages Of Fear”
- Nie tylko wygłasza kazania chórowi na temat poruszanych przez siebie problemów – jest o wiele bardziej złożony moralnie, niż się wydaje
- Być może nie dowiadujemy się tak wiele o życiu bohaterów poza ich aktywizmem, jak bym chciał – ale to nie wpływa na skuteczność filmu jako thrillera
W pewnym zaskakująco metamomencie w „Jak wysadzić rurociąg” postać spotyka się po raz pierwszy w księgarni i komentuje książkę o tym samym tytule, podczas gdy druga osoba ją sprawdza. Żartobliwie zauważono, że nie, tom non-fiction Andreasa Malma – na którym bardzo luźno opiera się trzymający w napięciu eko-thriller Daniela Goldhabera – nie jest instrukcją obsługi, jak jest reklamowany, a co za tym idzie, nie jest też jego fabularną adaptacją na dużym ekranie. Pomimo tego, że może pochwalić się najbardziej prowokacyjnym tytułem roku, Goldhaber (który wcześniej nakręcił porywający thriller Blumhouse „Cam”) jest znacznie bardziej zainteresowany badaniem moralnych rozterek, jakie prowokuje materiał źródłowy.
Jest to film, który w równym stopniu czerpie napięcie z etycznych obaw związanych z niszczeniem mienia w szlachetnym celu, działając skutecznie zarówno jako napędzający thriller, który można oglądać z wyłączonym mózgiem, jak i prowokujące do myślenia badanie aktualnego problemu, który jest mocno odczuwany przez młodszych pokolenia. Jego tytuł może mieć na celu wywołanie natychmiastowej reakcji emocjonalnej, ale w filmie Goldhabera nie ma nic, co nie zostałoby skutecznie przemyślane.
Pilny thriller
Często zauważa się, że całkowite załamanie środowiska nie jest czymś, co nastąpi nagle; jak kiedyś podkreślono w znanym wirusowym tweecie, nieodwracalna katastrofa klimatyczna jest bardziej prawdopodobna jako pierwsza w naszych kanałach w mediach społecznościowych, a materiał filmowy pojawia się częściej, dopóki to my go nie sfilmujemy. Krótko mówiąc, ten sposób myślenia dowodzi, że takie katastrofy staną się bardziej powszechne do tego stopnia, że nawet nie trafią do wiadomości, i to jest punkt, w którym zaczną bardziej bezpośrednio wpływać na nasze codzienne życie. W ten sposób grupa outsiderów odnajduje się w „Jak wysadzić rurociąg”, zjednoczonych przez katastrofy, które nie trafiły na pierwsze strony gazet, ale nieodwracalnie zmieniły ich życie na gorsze. Należą do nich Xochitl (Ariela Barer), którego matka zmarła podczas niedawnej fali upałów, Theo (Sasha Lane), u którego zdiagnozowano białaczkę z powodu niegościnnego środowiska, w którym żyje, oraz Dwayne (Jake Weary), który walczy z rurociągiem zbudowanym blisko jego domu w Teksasie, martwiąc się, że jego syn dorasta w pobliżu.
Trzy postacie powyżej i kilka innych, które tworzą imponujący zespół, mogą brzmieć na papierze jak nic innego jak szyfry – postacie, które istnieją mniej jako w pełni ukształtowane postacie, a raczej narracyjna wymówka, aby zagłębić się w różne ekologiczne tematy Goldhaber pragnie eksplorować. Na szczęście scenariusz Goldhabera, Barera i Jordana Sjola jest bardziej sprytnie skonstruowany niż ten, zanurzając się w osobistym związku każdej postaci z ich aktywizmem środowiskowym, bez uciekania się do wygłaszania kazań o każdym indywidualnym problemie publiczności, z którą i tak się zgodzi. Ich historie są zgrabnie zintegrowane z centralnym thrillerem o napadzie, a redaktor Daniel Garber przechodzi do różnych przebudzeń aktywistów każdej postaci w momencie, gdy ich starannie skonstruowany plan zmienia się na gorsze. W rękach wielu innych reżyserów ci nieustanni aktorzy w dramacie wydawaliby się tani; tutaj są one wykonywane w sposób, który podkreśla czystą desperację wszystkich zaangażowanych w popełnienie czynu, który otwarcie uważają za terroryzm.
Chociaż stale jest jasne, że ich ideologia polega na szkodzeniu zyskom firm zanieczyszczających środowisko poprzez niszczenie ich infrastruktury, bez ofiar na ziemi, które prawdopodobnie ucierpiałyby bezpośrednio z powodu ich działań, najbardziej przejmujące momenty w „Jak wysadzić rurociąg” pochodzą z postacie zmagają się z prawdopodobnymi konsekwencjami swojej fabuły. Wszyscy główni gracze mają istotne powody, by uciekać się do niszczenia mienia, co sprawia, że trudno jest dyskutować przeciwko temu w kontekście dramatu — ale Goldhaber nie jest zainteresowany tworzeniem czegoś, co działa wyłącznie jako wezwanie do działania. Ta historia ma wrodzoną pilność, która sprawi, że będzie ona natychmiast przyjemna dla młodszych pokoleń widzów, którzy rozumieją, że już dawno minął czas na działanie.
Nieznośnie napięty
Zamiast tego Goldhaberowi udaje się sprawić, że będzie to trudniejsze ze względu na ogromne osobiste koszty, jakie będzie to wymagało; urazy fizyczne, które mogą zostać zadane w wyniku realizacji tych planów, do długotrwałych obaw o to, jak wpłynie to na biedniejsze rodziny, które nie będą miały dostępu do podstawowych mediów przez dłuższy czas. Czy krzywdzenie zanieczyszczających Ziemię jest warte popychania tych mniej zamożnych od nich do ubóstwa? Goldhaber rozumie, że widzowie tego filmu będą sympatyzować z tymi postaciami i ich sprawą — ale żaden dobry film nie poucza chóru, a byłby znacznie mniej skuteczny jako dramat, gdyby po prostu powtarzał nasze domniemane przekonania na temat działań na rzecz klimatu, bez dalszej introspekcji, jakie skutki uboczne pociągałby za sobą ten sposób działania.
Należy stwierdzić, że film nie jest tak mocno zakorzeniony w tym psychologicznym dramacie postaci, jak mogłoby się wydawać na podstawie powyższego zarysu, a te momenty istnieją wyłącznie po to, by dodać dodatkowej wagi do tego, co skądinąd jest ekscytującą modernizacją „Zarobków Strach.” Ten klasyczny francuski film przerobiony w latach 70. jako jeszcze bardziej brutalny „Czarnoksiężnik” może pretendować do miana jednego z najbardziej nieznośnie napiętych, jakie kiedykolwiek powstały, zmuszając jego bohaterów do pracy na śmierć i życie, w której ich ładunek może zostać wyruszony w w każdej chwili. Podobnie jak film Goldhabera, nie przypomina on bezpośrednio niczego z gatunku napadów, ale umieszcza bohaterów w podobnej misji, zmuszonych do wykonania pozornie nieosiągalnego zadania z szansami przez cały czas.
Na każdą sekwencję zawierającą intelektualne rozważania, czy ta misja jest najlepszym sposobem na wypowiedzenie się w sprawie załamania klimatu, jest kilka innych, które podkreślają, jak trudno jest zrealizować taki plan; postacie są narażone na ryzyko utraty życia lub przynajmniej poważnych obrażeń, gdy przechodzą przez każdy etap budowy bomby i jej odpalenia. Konsekwencje prawne związane z tym, czy zostaną złapani, powodują pewne napięcie, ale nigdy go nie napędzają — przyczyna jest wystarczająco uzasadniona, aby nigdy nie stało się to zagrożeniem w taki sam sposób, jak bezpośrednie obchodzenie się z materiałami wybuchowymi.
To film skierowany wprost do widzów pokolenia Z, ale jego polityka nie jest naiwna. Imponuje jako studium młodzieńczego wyobcowania ze światem takim, jakim jest, zmęczonym bezczynnością i pustymi gestami w celu rozwiązania zagrażającego życiu problemu, ale wspierającym potrzebę podjęcia walki prawdziwym pokarmem do przemyśleń. Inne najnowsze filmy, które poruszały podobną tematykę, takie jak film „Night Moves” reżyserki Kelly Reichardt z 2014 roku, zwykle pomijają specyfikę polityczną, skupiając się bardziej na aspektach thrillera – podczas gdy inne filmy, które badały podobnie kontrowersyjną tematykę, jak film z 2016 roku Francuski film „Nocturama”, opowiadający o zróżnicowanej grupie młodych paryżan, którzy dokonują serii ataków terrorystycznych, pomija wszelkie usprawiedliwienia, by skupić się wyłącznie na wyobcowaniu młodych, które ich tam doprowadziło.
Oba te filmy są niesamowite, ale nie udaje im się splatać spraw politycznych i osobistych w sposób, w jaki robi to Goldhaber: są równie wciągające, ale nie mają żadnego interesu w bezpośrednim badaniu jakichkolwiek problemów, które spowodowały, że ich bohaterowie spieszą się do skrajności. Pomimo najbardziej prowokacyjnego tytułu z trzech wymienionych, „How to Blow Up a Pipeline” nie tylko wykorzystuje tę sprawę jako tło dla ćwiczeń gatunkowych — zadowala głowę tak samo, jak serce.
„Jak wysadzić rurociąg” wchodzi do kin w piątek, 7 kwietnia.