Film, który pokonuje długą drogę po prostu dlatego, że jest tak cholernie sympatyczny, że „Wolny facet” nie ma prawa być tak zabawny, jak się często wydaje. Scenariusz jest wszędzie, logika nie wytrzymuje najmniejszej analizy, połowa bitów fabularnych jest skradziona z lepszych filmów, a kończy się – niech to szlag trafi banałem – osobą biegnącą ulicą, zdesperowaną, by wyznać, że jest nieumarły miłość do ich bratniej duszy. Ale Ryan Reynolds jest uroczy, są sceny i momenty dotyczące własności intelektualnej między franczyzami, które sprawią, że publiczność będzie dopingować, a są gorsze sposoby na spędzenie dwóch godzin niż zanurzenie się w tym wirtualnym świecie i zapomnienie o problemach prawdziwego.
Film opowiada o Guyu (Reynolds), nieskończenie optymistycznej postaci nie będącej graczem (NPC) w grze wideo podobnej do „Grand Theft Auto”. Błogo nieświadomy jakiegokolwiek świata poza swoim, Guy spędza każdy dzień robiąc to samo: obudzić się w nieokreślonym mieszkaniu, napić się kawy (z dwoma cukrem), iść do pracy w banku, zostać kilka razy obrabowanym, wrócić do domu i odejść do łóżka. Ulicami jego miasta przechadzają się ludzie codziennie strzelając z miotaczy ognia, jego kumpel Joe jest ciągle wyrzucany przez szklane okno, przemoc jest wszędzie — ale Guy to nie przeszkadza, to tylko kolejny dzień w Wolnym Mieście.
Aż do pewnego dnia, kiedy Guy dostanie w rękę okulary przeciwsłoneczne („Oni żyją”, ktokolwiek?), które otwierają mu oczy na rzeczywistość jego otoczenia. Następnie spotyka Mołotowa, seksowną Larę Croft w typie, która w rzeczywistości jest awatarem „Wolnego Miasta” Millie (Jodie Comer), projektantki gier, która uważa, że jej kod został skradziony i wykorzystany w tej grze. Jej były partner Keys (Joe Keery) pracuje dla Soonami, firmy należącej do wydawcy niestabilnych gier Antwana (Taika Waititi), a kiedy Guy zakochuje się w Mołotowej dziewczynie i zaczyna kontrprogramować swoje życie, by stać się bohaterem „Wolnego miasta”, Klucze zwracają uwagę.
W krótkim czasie Guy buntuje się przeciwko wszystkiemu w jego grze, Millie i Keys łączą siły, aby pomóc mu w nadziei, że znajdzie w grze dowody na to, że „Wolne Miasto” zostało zbudowane na podstawie ich skradzionego kodu, a Antwan próbuje się zamknąć. gra w dół, aby ukryć swoje zbrodnie, zatrzymać Guya i pozwolić mu wydać sequel, w którym zdobywa gotówkę.
Po prostu kolejny dzień w Wolnym Mieście
Pierwsza trzecia części „Wolnego faceta” to zasadniczo „The Lego Movie” z przygnębionym, ale sympatycznym Emmetem… um, Guyem, którego z monotonii i kawy wybudził żądny przygód, twardzieli Żyleta… um, Mołotow Dziewczynka. Po tym, jak otwiera oczy na większą bitwę, która wymaga, by został bohaterem, druga część filmu staje się „The Truman Show”. W tym momencie Truman … um, Guy, staje się światową gwiazdą z milionami ludzi na całym świecie, którzy oglądają każdy jego ruch. Świeżo świadomy swojej mocy, zaczyna wykorzystywać swoją nowo odkrytą sławę, by stawić czoła boskiemu nadzorcy, który wciągnął go w ten eksperyment, próbując zniszczyć fałszywy „świat”, który otaczał całe jego życie.
Ostatnia trzecia część „Wolnego faceta”? Cóż, to naprawdę jedyny raz, kiedy film naprawdę ożywa, upojony własnymi możliwościami i chwalący się przypadkowymi, czasami natchnionymi momentami. Wiele z nich jest zbudowanych wokół Kolesia i… cóż, więcej o nim później.
Ryan Reynolds po raz kolejny udowadnia, że jest naprawdę bezcennym towarem w Hollywood. Z wyglądem głównego bohatera, fizycznością gwiazdy kina akcji, komikiem z listy A, sprytem do wybierania dobrych projektów (przez większość czasu) i deprecjonującym urokiem kogoś, z kim widzowie mogą się jednocześnie identyfikować. i bądź zazdrosny, jest hollywoodzkim odpowiednikiem tego, co harcerze baseballu uznaliby za gracza z pięcioma narzędziami. W Hollywood nie ma teraz, dosłownie, nikogo takiego jak on. Tutaj gra nieco głupiej niż zwykle, ale pod koniec filmu jest w pełni świadomy, strzelając do wszystkich cylindrów, a w pełni Ryan Reynolds w swoim najlepszym wydaniu.
Comer i Keery są sprawni, grając prawdziwych odpowiedników, pomagając w ewolucji Guya. Pogląd, że ta dwójka ma mieć tę niezaprzeczalną chemię, powstrzymywaną latami cichej pracy ramię w ramię, bez wyrażania tego, jest przesadą, w którą prosi się publiczność. Tak więc w momencie, gdy pojawia się trzeci akt, każda scena zależna od pragnienia publiczności, by byli razem, jest niechcianym przewracaniem oczami, służąc tylko temu, by przeszkadzać w naszej zabawie.
Co kilka lat w Hollywood pojawia się ktoś, kto jest nie tyle aktorem, ile siłą natury. Czy pamiętasz, kiedy Pauly Shore był? olbrzymi? A co z Russellem Brandem? Lub Kena Jeonga? Hollywood umieszcza ich w każdym filmie, w którym można się wcisnąć na kilka lat, pozornie z myślą: „Złap tego faceta, nawet nie pisz mu linijek, po prostu pozwól mu robić to, co wszyscy kochają”. Po około sześciu filmach rekin został skakany.
Choć może to być bolesne, „Wolny facet” może być tym momentem dla Taika Waititi. Obecnie toast Hollywoodu, facet jest wszędzie – a jako scenarzysta/reżyser ma film „Thor”, film „Gwiezdne wojny” i film „Flash Gordon” podobno na horyzoncie, które prawdopodobnie się zmienią. świetnie się z nim za kamerą. Jednak jako aktor jest jasne, że przy tworzeniu Antwan dostał zbyt wiele liny i często czuje się jak dzieciak przemawiający przed klasą, który nigdy nie zadał sobie trudu, by przeczytać książkę i pomyślał, że może po prostu przebrnąć przez raport sam urok. Są całe sceny, w których wyraźnie „poprawia się” i „riffuje”, a to wszystko jest „boleśnie nieśmieszne”. Nie wydaje się to występem, ale wydaje się, że po prostu dali Waititi kęs M&Msów i espresso ze stołu serwisowego, a potem skierowali na niego kamerę.
Może to być wina reżysera Shawna Levy’ego, który zbudował fascynującą karierę jako filmowiec, którego przeciętny człowiek z ulicy nigdy nie mógłby nazwać, mimo że prawdopodobnie widział jego prace. „Just Married”, „Tańsze od dwunastki”, „Noc w muzeum” – wszystkie przyjemne rozrywki w tamtym czasie, do żadnego z nich nie warto wracać z jakiegokolwiek powodu. „Wolny facet” to kolejny film, który nie wydaje się, że starzeje się szczególnie dobrze, i wygląda na to, że Levy był zadowolony, pozwalając Taika Waititi szaleć, a następnie spróbować zmontować wszystkie te różne ujęcia razem w spektaklu. Pod koniec filmu Antwan biega z siekierą, próbując zniszczyć serwerownię; jak wiele innych w „Free Guy”, nie ma to większego sensu.
Dziobie to w
Ale hej, porozmawiajmy o Kolesiu — zdecydowanie najlepsza część „Wolnego faceta” i figurka, którą trzeba zrobić natychmiast. W kulminacyjnym momencie filmu Antwan przesyła muskularnego, bez koszuli „nowego” Guya (zagranego przezabawnie przez Reynoldsa z twarzą nałożoną na super-wzmocnione ciało), ale nie czeka, aż jego programiści skończą z rozwojem postaci. W rezultacie, Dude ma tendencję do wypowiadania znikąd zwrotów takich jak „TBD”, przerywanych jego niezapomnianym hasłem: „CATCHPHRASE!”
Podczas epickiego starcia między Guyem i Kolesiem dobrzy ludzie z „prawdziwego świata” pomagają, dając broń bohatera, którą publiczność „Free Guy” natychmiast rozpozna. Guy odwraca bieg wydarzeń, wyrywając tarczę Kapitana Ameryki, pięść Hulka, miecz świetlny i broń „Fortnite”, chociaż nie jest do końca jasne, dlaczego miałby wiedzieć, co to jest – w końcu jedyne istnienie, jakim kiedykolwiek znany jest w jego grze wideo.
Co pomaga podsumować cały „Free Guy”: im mniej o tym myślisz, tym bardziej Ci się spodoba. Dlaczego „Wolne Miasto” wygląda jak Boston, ale nigdy nie uznaje swojego niepowtarzalnego tła? Jeśli Guy jest żywy i samoświadomy (dzięki sztucznej inteligencji), czy nie wszyscy pozostali NPC również żyją, i czy to nie oznacza, że Antwan zabił setki żywych dusz, gdy zniszczył dziesiątki serwerów? W jaki sposób gra jest wyłączana, a następnie włączana ponownie, podczas gdy świat (i Chris Evans) wydaje się oglądać na żywo? Skoro Koleś został zaprojektowany, by kochać tylko Millie, czy nie jest skazany na samotne i nieszczęśliwe życie przez resztę życia? Dlaczego kumpel Guya z banku, Buddy (Lil Rel Howery) czasami wydaje się posiadać sztuczną inteligencję i samoświadomość, a innym razem jej nie ma? Ile razy ten film może sprawić, że ci sami leniwi „gracze to nieudacznicy, którzy mieszkają w domu ze swoimi mamami” i ile jeszcze razy musimy słuchać tej piosenki Mariah Carey?
„Wolny facet” to bałagan, kinowy odpowiednik próby prowadzenia rozmowy z kimś, kto nie potrafi utrzymać myśli dłużej niż minutę i ciągle opowiada historie innych ludzi. Jasne, niektóre z ich komentarzy będą od czasu do czasu zabawne, ale nie ma w nich nic istotnego i niewiele wartego zapamiętania po tym, jak odejdą. To dość przyjemna rozrywka — ale jeśli szukasz czegoś solidnego i inteligentnego, to po prostu nie jest twój facet.