Skip to content

Cud: niesamowicie wspaniały kawałek z epoki

14 de listopad de 2022
l intro 1668450673

Florencja Pugh The Wonder

OCENA REDAKCJI: 7/10

Plusy
  • Niesamowita opowieść z okresu, która wydaje się niesamowicie istotna
  • Wspaniałe występy całej obsady
Cons
  • Rozpraszające meta-kadrujące urządzenie, które przeszkadza w dramacie

„Cud” jest bardzo świadomy faktu, że jest bardziej wnikliwy jako alegoria współczesności, niż jako okno w przeszłość. Najnowszy film chilijskiego reżysera Sebastiána Lelio — który miał premierę na Londyńskim Festiwalu Filmowym i został zaadaptowany z powieści o tym samym tytule autorstwa Emmy Donoghue z 2016 roku — rozpoczyna się uderzającym, łamiącym czwartą ścianę monologiem informującym nas, że Za chwilę zobaczymy fikcyjną historię, w której kamera śledzi nieużywane plany w studiu filmowym w sposób, który początkowo przypomina „Dogville” Larsa Von Triera.

Nie jest to również porównanie oparte wyłącznie na estetyce; kiedy cofamy się do XIX-wiecznej Irlandii i historia oficjalnie się zaczyna, to co się dzieje, to kolejna opowieść o ucisku kobiet w imieniu zacofanego społeczeństwa, które odmawia zmian – która może być znacznie mniej ścierna niż dzieło Triera z 2003 roku, ale nie mniej ponura .

Opowieść o historiach

Urządzenie do kadrowania wykorzystane w filmie Lelio jest zarówno jego najbardziej pomysłowym uderzeniem, jak i największą słabością. Znaczące odejście od materiału źródłowego, ten meta-rozkwit pomaga jeszcze bardziej podkreślić centralną tezę, łącząc fikcyjność filmu z jego centralną narracją, pielęgniarskie dążenie do znalezienia prawdy w miejscu, w którym wszyscy wybrali komfort fantazji nad logiką . Zarówno Lelio, jak i Donoghue mówili o tym, jak film wydaje się bardziej odpowiedni w świecie zniszczonym przez COVID, gdzie siły nauki musiały zmagać się z teorią spiskową – coś, co jest tylko dodatkowo podkreślone przez te chwilowe przebłyski dramatu, z powrotem do współczesny świat. Jednak to urządzenie nie jest szczególnie potrzebne, aby film wydawał się proroczy i służy jedynie do odwrócenia uwagi od nawiedzonej gotyckiej opowieści. Zamiast rozpakowywać wiele bogatych motywów i występów w „Cudzie”, prawdopodobnie okaże się, że ten stylistyczny wybór jest jedyną rzeczą, która później pozostaje w umyśle, ze wszystkich niewłaściwych powodów.

Po pierwszym metamonologu wracamy do XIX-wiecznej Irlandii, gdzie podróżowała angielska pielęgniarka Lib Wright (Florence Pugh) po otrzymaniu informacji o niezwykłym przypadku w wiejskiej wiosce położonej głęboko w środkowej części kraju. Po całym świecie rozeszła się wieść, że 11-letnia Anna O’Donnell (przybysz Kíla Lord Cassidy) nie jadła od kilku miesięcy i udało jej się pozostać przy życiu i zdrowiu, choć przykuta do łóżka. Lib została wezwana do obserwowania swojej codziennej rutyny i dotarcia do sedna tego rzekomego cudu, który starsi miasta (kierowani przez Toby’ego Jonesa i Ciarána Hindsa) chcą wykorzystać, biorąc ośmiogodzinne zmiany przy jej łóżku, które będzie dzielić z zakonnicą — więc eksperci zarówno w dziedzinie nauki, jak i wiary mogą pomóc miastu znaleźć przyczynę tego, co się dzieje. Początkowo sceptycznie nastawiona do sprawy, Lib wkrótce odkrywa, że ​​prawda jest o wiele dziwniejsza niż fikcja, nawet jeśli wymaga od niej, aby zaczęła wierzyć w fantastyczną opowieść, którą ma przed sobą, aby zacząć ją odkrywać.

Jak można się domyślić z tego streszczenia, „Cud” nie jest filmem, który potrzebuje rozbudowanej wizualnej metafory w postaci narzędzia do kadrowania, aby podkreślić, jak istotna stała się historia. Chociaż zakorzeniony w epoce wiktoriańskiej fenomenu poszczących dziewcząt, uznając, jak te dzieci zaczęły być postrzegane w świetle podobnym do bóstw religijnych pomimo ich cierpienia, film Lelio jest najbogatszy, gdy analizuje się go jako współczesną opowieść o konfliktach między nauką a wiarą — idea, że ​​cykle fanatyzmu powtarzają się, nawet jeśli zmieni się ich główna przyczyna. Wypuszczony w świat „post-prawdy”, można by łatwo zinterpretować „Cud” jako metaforę różnych kulturowych wojen de celebre, gdzie najbardziej namiętnymi głosami są zawsze te, które kłócą się z logiką i rozumem. Trudno jednak uciec od widma COVID jako głównego alegorycznego niepokoju filmu, ponieważ film odnosi sukces jako pierwsze poważne dzieło dramatyczne, które skutecznie rozwikłało sposoby, w jakie wielu ludzi odrzuciło mądrość nauki, by tworzyć własne narracje, powstrzymując się od tworzenia jakichkolwiek aż nazbyt oczywiste podobieństwa ze współczesnością (pomimo niezręcznego urządzenia do kadrowania).

Zobaczyć to uwierzyć

Florencja Pugh The Wonder

„Cud” odnosi sukces w dużej mierze dzięki temu, że Lib Florence Pugh funkcjonuje jako surogat publiczności, początkowo zbita z tropu i cyniczna, zanim narastająca obsesja doprowadzi ją do wiary w coś, czego nie ma logicznego ani racjonalnego wyjaśnienia. To trajektoria, którą widzieliśmy w prawdziwym świecie niezliczoną ilość razy w ostatnich latach – wszyscy znamy kogoś, kto przekształcił się w teoretyka spiskowego po podróży w głąb króliczej nory mediów społecznościowych – ale tutaj jest badany z prawdziwą empatią i intrygi, wyjaśniając przyczyny, dla których moglibyśmy uwierzyć w to, co irracjonalne. Zanurzenie Lib w tytułowy cud ma na celu odzwierciedlenie naszego własnego, okazując się zaskakująco skuteczne w zmuszaniu nas do zawieszenia wszelkiej niewiary, aby zobaczyć cud na naszych oczach. Z pewnością pomaga to, że jest zdecydowanie najbardziej oporną postacią na ekranie (może z wyjątkiem dziennikarza „Daily Telegraph” Toma Burke’a, który przyjechał do Irlandii, aby zrelacjonować sprawę), jej początkowy cynizm i dystans, który miał odzwierciedlać ten z publiczność, co czyni ją jeszcze skuteczniejszą dopiero wtedy, gdy rozbite zostaną początkowe uprzedzenia.

Wspaniały występ Pugh, jej najlepszy wiodący zwrot od czasu jej przełomu w „Lady Makbet” w 2016 r., jest podobnie rzucany na początkowym lodowatym usunięciu. Jednak w rękach Lelio ten dystans okazuje się tylko zachęcający – Lib Wright na pierwszy rzut oka jest tak samo zagadką, jak tajemnicze studium przypadku, które nadzorowała, kolejny pozornie niepoznawalny element tej dobrze wykonanej układanki. Jednak nic z tego nie oznacza, że ​​”Cud” jest rodzajem lodowcowego tempa arthouse’owego, zaprojektowanego tak, aby trzymać publiczność z dala od wszystkiego, co zbliża się do emocjonalnego zaangażowania. To film, który angażuje poprzez rozpakowywanie ludzkiej potrzeby wyobrażenia sobie istnienia czegoś większego niż my sami i niebezpieczeństwa, jakie niesie ślepe podążanie za cudami. Po przebiciu się przez lodowatą powierzchnię i jeśli uda ci się ominąć rozpraszające urządzenie meta-kadrujące, jest tu wiele do nagrodzenia.

Czy ten post był pomocny?