Skip to content

Black Panther: Wakanda Forever Recenzja: Niech żyje król

9 de listopad de 2022
l intro 1667926528

Shuri w stroju pogrzebowym

OCENA REDAKTORÓW: 8,5/10

Plusy
  • Będziesz płakać
  • Aktorstwo i artyzm tak wspaniałe jak pierwsze
  • Namor tworzy nowego, fascynującego antagonistę
Cons
  • Działka jest wszędzie?
  • Wiele z nich jest bardzo znanych

„Czarna pantera: Wakanda Forever” to, na metapoziomie, film próbujący odpowiedzieć na pytanie, dlaczego konieczne jest jego istnienie. Wielu miało obawy związane z kontynuacją „Czarnej Pantery” wkrótce po śmierci Chadwicka Bosemana, aktora, który ożywił króla T’Challę w Marvel Cinematic Universe. Niektórzy chcieli przerobić rolę T’Challa, podczas gdy inni uważali, że w ogóle nie należy robić sequela. Reżyser Ryan Coogler nie wybrał żadnej z tych ścieżek, zamiast tego przerobił sequel, który początkowo miał na myśli, w filmową sesję pobudki i terapii żałoby dla niego i wszystkich aktorów opłakujących swojego partnera.

Ze zwiastunów i tytułu wiesz, że wchodząc w „Wakanda Forever”, w końcu… ktoś zamierza założyć kostium Czarnej Pantery. Jednak jest dobrze w czasie wykonywania tego 2-godzinnego i 41-minutowego filmu (drugi najdłuższy w MCU po „Avengers: Endgame”), zanim to się stanie. Są dwa powody, dla których nie ma Czarnej Pantery przez większość historii. Jedna jest praktyczna: pamiętasz, jak całe zioło w kształcie serca spłonęło lub zużyło się w poprzednim filmie? Drugi powód jest emocjonalny: nikt chce by zastąpić T’Challę, a Shuri (Letitia Wright) aktywnie sprzeciwiała się pomysłowi nowej Czarnej Pantery, nawet jeśli mogłaby udoskonalić genetycznie zmodyfikowane zioło w kształcie serca, nad którym pracowała przed śmiercią brata.

Można się zastanawiać, jak wyglądałby ten film, gdyby żył Boseman. Historia nowego antybohatera filmu Namora (Tenoch Huerta) i jego mezoamerykańskiego podwodnego królestwa Talokanu prawdopodobnie nadal byłaby bardzo podobna do tego, co otrzymaliśmy, podobnie jak dramat polityczny wynikający z innych krajów, które teraz znają zasoby Wakandy. Być może pojawiły się nawet podobne motywy straty i żałoby (T’Challa nie jest jedyną postacią, która tu ginie). Jednak to tragiczny kontekst realnego świata, który zmienił „Wakanda Forever”, ostatecznie sprawia, że ​​jest to coś naprawdę wyjątkowego, pomimo przeładowanej narracji, która w przeciwnym razie stąpa po dobrze znanym gruncie.

Kolejne królestwo, kolejne zagrożenie

Namor może nie jest najdziwniejszą postacią o supermocy, jaką jeszcze wprowadzono w MCU, ale z pewnością jest najdziwniejszy, który należy traktować w 100% poważnie. W komiksach Marvela był w zasadzie bardziej niejednoznacznym moralnie Aquamanem, zanim powstał Aquaman, który był nie tylko pół-mermanem księciem Atlantydy, ale także mutantem, który potrafił latać dzięki malutkim skrzydłom z boku stóp. Wyzwanie numer jeden przy adaptacji tej postaci polegałoby na tym, aby widok dużego półnagiego faceta wylatującego z morza przez skrzydła na stopach nie wyglądał całkowicie śmiesznie. Cooglerowi i jego zespołowi jakoś udaje się to straszny.

Namor w tym filmie jest fascynującą postacią i przerażającą groźbą. Zamiast Atlantydy jest królem Talokanu, narodu pokazanego w retrospekcji, który został założony przez Majów uciekających przed ludobójstwem (znacznie bardziej gustownie potraktowany niż retrospekcja konkwistadora w „Wieczni”). Podobnie jak Wakanda, Talokan jest zasilany przez Vibranium i trzymał się w tajemnicy przed resztą świata, ale jego tajemnica jest zagrożona teraz, gdy Wakanda ujawniła się światu. Stany Zjednoczone obecnie aktywnie poszukują Vibranium, a Talokan jest gotowy do obrony poprzez akty agresji, za które nieuchronnie obwinia się Wakandę.

Tak, podczas gdy Namor może być centralnym punktem filmu antagonista i popełnić kilka naprawdę przykrych aktów przemocy, złoczyńcy filmu to siły polityczne, które zmierzyły się ze sobą Talokanem i Wakandą. „Wakanda Forever” wydaje się przynajmniej częściowo zaprojektowana jako odparcie dla tych, którzy przeczytali pierwszą „Czarną Panterę” jako niewygodnie przyjazną dla CIA. Przyjazny agent CIA z pierwszego filmu i „Tolkien white boy” Everett Ross (Martin Freeman) powracają, ale tym razem jest niezwykle jasne, że jego pomoc Wakandańczykom działa wbrew interesom jego szefów.

Wprowadzenie nowej kultury do historii pozwala wszystkim wybitnym rzemieślnikom filmu dostarczać świeże obrazy i dźwięki oprócz tego, co już stworzyli dla Wakandy. Projektantka kostiumów Ruth E. Carter, scenograf Hannah Beachler i kompozytor Ludwig Göransson mogą ubiegać się o drugą nominację do Oscara w tym serialu, a potencjalnie nawet odnieść drugie zwycięstwo. Jest to z pewnością najbardziej technicznie i artystycznie zrealizowany film, jaki Marvel Studios nakręcił od czasu, cóż, pierwszego „Czarnej Pantery” — i tym razem wydaje się, że zespoły od efektów specjalnych otrzymały więcej czasu i środków.

Serce prześwieca pośród ruchliwej narracji

Shuri w sali tronowej zalane i płonące

Pomimo ekspansywnego budowania świata, „Czarna Pantera: Wakanda na zawsze” nie może odtworzyć tego samego dreszczyku emocji, gdy zobaczymy coś, czego nigdy wcześniej nie widzieliśmy, tak jak zrobił to jego poprzednik. Wiele sequeli jest całkiem wygodnych, powtarzając rytmy i motywy narracyjne nie tylko z pierwszego filmu, ale także z poprzednich filmów Marvela. Walka nowej Czarnej Pantery między zemstą, sprawiedliwością i przebaczeniem jest zasadniczo bardziej podniesioną emocjonalnie wersją tego, przez co przeszedł T’Challa w „Captain America: Civil War”. Chociaż niuanse charakteryzacji są różne, Namor reprezentuje zagrożenie całkiem podobne do tego, które Killmonger zrobił w „Czarnej Panterze”.

A co jeszcze jest nowego? Jest o wiele więcej łączności z resztą MCU: wynalazca Riri Williams (Dominique Thorne) dostaje tutaj swoje wprowadzenie na dużym ekranie, zanim zagra w „Ironheart” w Disney +, a kolejny budynek poboczny w poprzednich programach Disney + wydaje się bardzo wyraźnie budować w kierunku filmu o określonym wydarzeniu. Do obsady dołącza również Michaela Coel jako wojowniczka Dora Milaje Aneka, której obecność technicznie nadaje filmowi nieco dziwaczną reprezentację, ale w rodzaju „mrugnięcia i przegapienia”, który jest niezwykle powszechny i ​​krytykowany w produkcjach Disneya.

Wygląda na to, że Aneka miała w pewnym momencie mieć więcej historii – krytykę, którą można sformułować na temat wielu łuków postaci. Podczas gdy pierwsza „Czarna Pantera” bez wysiłku zrównoważyła swój duży zespół, wiele postaci z „Wakanda Forever” czuje się niedorozwiniętych, oprócz Shuri, Namor i Queen Ramonda (Angela Bassett). Okoye (Danai Gurira) ma niezwykle emocjonalną konfigurację głównego łuku postaci, ale brakuje mu satysfakcjonującej rozdzielczości. M’Baku (Winston Duke) i Nakia (Lupita Nyong’o) mają kilka chwil, by zabłysnąć, ale wydaje się, że większość ich rozwoju jest celowo wstrzymana na potrzeby przyszłych filmów.

Jednak wszystkie krytyki, które można poczynić na temat „Wakanda Forever”, ostatecznie kończą się pozornie bezsensownymi w porównaniu z czystą emocjonalną burzą, która jest sposobem, w jaki traktuje się odejście Chadwicka Bosemana. Granice między występami aktorów a tym, jak naprawdę muszą się czuć w prawdziwym życiu, zacierają się, a publiczność nie może nie być głęboko dotknięta. Zanim „Lift Me Up” Rihanny zacznie grać na napisach końcowych, w domu nie będzie suchego oka.

„Czarna Pantera: Wakanda Forever” wchodzi do kin w piątek, 11 listopada.

Czy ten post był pomocny?