W wielkim panteonie filmów Ala Pacino „American Traitor: The Trial of Axis Sally” nie przebija nawet górnej połowy. Ale jeśli uważasz, że ta dziwna opowieść z amerykańskiej historii jest dla Ciebie fascynująca, lub jesteś po prostu fanem Pacino szukającym rozwiązania, warto poświęcić na to czas.
Film ten, wyreżyserowany i napisany wspólnie przez niedocenianego Michaela Polisha („The Astronaut Farmer”), wnosi jego charakterystyczny styl, maksymalnie niskobudżetową estetykę i ponure skłonności do historii, która powinna mieć znaczenie dla współczesnej publiczności. Prawie 80 lat temu Axis Sally była oryginalną „fałszywą wiadomością”, nadawcą ukrywającym się za „rozrywką” jako obroną przed wprowadzaniem w błąd, gniewaniem i demoralizowaniem tych, którzy byli w zasięgu jej głosu. Już dawno jej nie ma (Mildred Gillars, jej prawdziwe nazwisko, zmarła w 1988 r.), ale jej pionierskie metody propagandy i manipulacji mediami wciąż stanowią zagrożenie dla Ameryki każdego dnia.
Nic z tego nie jest wspomniane w „American Traitor”; w rzeczywistości jest trochę zaskakujące, że akcja filmu w późnych latach 40. jest samowystarczalna, bez próby budowania jakichkolwiek porównań czy komentowania naszej ery cyfrowej. Zamiast tego, film jest stosunkowo prostym powtórzeniem procesu Gillarsa o zdradę, skupiającego się na trzech postaciach: Osi Sally, szpakowatym prawniku Jamesie Laughlin (Pacino) i nadgorliwym asystencie Billy’m Owen (w tej roli Swen Temmel z „The Bay”).
Film zaczyna się od Mildred (granej przez Meadow Williams, „Boss Level”) schwytanej w Berlinie pod koniec II wojny światowej. Przyleciała do domu i została postawiona przed sądem, a jej reprezentantem jest Laughlin, dobrze znany, choć dawniej jego premier, żądny rozgłosu i mało tolerujący głupców.
W przeddzień procesu podchodzi do niego Billy, weteran, który ciężko kuleje i nie ma konkretnego planu powrotu do życia cywilnego. Proponuje, że pomoże Laughlinowi w każdy możliwy sposób, a stary prawnik zawiera z nim układ: kup garnitur i nowe buty i bądź na sali sądowej za godzinę, a masz pracę. W mgnieniu oka dzieciak z szeroko otwartymi oczami siada przy stole obrończym obok najbardziej znienawidzonej osoby w Ameryce – cóż, teraz, gdy Hitler nie żyje.
„Czy możesz siedzieć obok kobiety przez ostatnie dwa miesiące jej życia”, Laughlin pyta dzieciaka, „wiedząc, że prawdopodobnie będziesz ostatnią osobą, którą zobaczy przed powieszeniem?”
Zdesperowany, szukając jakiegoś kierunku w życiu, przyjmuje to zadanie. Ale Billy wkrótce odkrywa, że Laughlin nie ma zamiaru bronić Mildred – zawsze ubrana po dziewiątki, zawsze z jaskrawoczerwoną szminką kontrastującą z jej lnianymi włosami.
– Nie mogę znieść tej cholernej laski Gillarsa – szepcze mu Laughlin pewnego dnia w sądzie. – Widziałeś, jak dzisiaj weszła? Jakby była Bette Davis czy coś? Nie chcę mieć z nią nic wspólnego do końca procesu.
Słuchasz WNZI
„Amerykański zdrajca” służy następnie podwójnemu celowi przedstawienia procesu, ale także dodawania szczegółów na temat tego, co działo się za kulisami. Oczywiście na początku każdemu widzowi trudno jest współczuć Williamsowi Gellar, a jej lodowata, oderwana obecność nie pomaga. Ale w miarę rozwoju filmu pojawia się więcej szczegółów. Amerykanka, przeniosła się do Niemiec, aby studiować muzykę, zakochała się i wkrótce znalazła się „działająca”, aby przeżyć.
Po utracie paszportu została zmuszona do pracy zgodnie z wytycznymi propagandy Josepha Goebbelsa. Zgromadziła 12 milionów stałych słuchaczy, wielu amerykańskich żołnierzy i ich rodziny słuchały z domu – ale gdyby próbowała zrezygnować, zostałaby zabita. Kiedy zmieniła zdanie, Goebbels ją zgwałcił. Innym razem próbowała uwieść i zamordować niesławnego ministra propagandy nazistowskiej Rzeszy, ale nie powiodła się.
Ale jak szybko zauważa Laughlin, wszyscy, którzy mogą potwierdzić te szczegóły, zginęli podczas wojny. Twierdzenia Mildred, że została zmuszona do bycia głosem nazistowskich Niemiec, wydają się być głuchymi uszami, które pamiętają tylko jej audycje.
– Czy myślisz o tym, co dziś wieczorem robią twoje dziewczyny i żony? Axis Sally mówi w jednym z takich programów. „Nie obwiniasz ich za to, że chcą trochę zabawy, prawda? Ostatnią rzeczą na świecie, jakiej chcą, jest to, żebyście wszyscy zostali okaleczeni i zerwani przez walkę z niepokonaną armią niemiecką… Nie chcę by zobaczyć, jak twoje życie jest zmarnowane dla tego psychicznego, moralnego i fizycznego kaleki twojego prezydenta”. Następnie z uśmiechem śpiewa „Tak, nie mamy bananów”, którego drugi wers został zmieniony na „Tak, wszyscy jesteśmy bez litości”.
Film wydaje się dość wierny historii Axis Sally, a jej obrona i prośby o to wszystko są żartem dzielonym z żołnierzami. Fabuła komplikuje się, gdy Billy codziennie odwiedza Mildred w jej celi, zaintrygowany nią. Obojętność Laughlina pojawia się między dwoma mężczyznami i dowiadujemy się, że sam Laughlin stracił syna podczas działań wojennych.
Wszyscy powstają dla Pacino
Osobą z największą ilością czasu ekranowego w tym filmie, daleko i daleko, jest Meadow Williams. Daje dziwny, odpychający występ, który na początku jest nieco wstrząsający. Niektóre z jej odczytów linii wydają się sztywne, a ruchy jej ciała są robotami. Ale w miarę trwania filmu zdajesz sobie sprawę, że jest to wybór, a droga do namalowania portretu skomplikowanej, samoopisującej się „ocalałej”, która odcina się od świata, który jest zdeterminowany, by ją złamać, jest długa. Rola ta wymaga również śpiewania, bycia namiętnym, przekonywania do mikrofonu i przekonania nas, że może być typem osoby, która odwiedzałaby rannych żołnierzy w szpitalu, nagrywała wiadomości do swoich amerykańskich rodzin, a następnie edytowała te wiadomości. brzmieć tak, jakby wychwalali ich traktowanie przez nazistowskich oprawców. Pod koniec filmu rzuciła godne podziwu zaklęcie.
Niestety, tego samego nie można powiedzieć o Temmel – który albo miał nieszczęście otrzymać postać z poważnym ubezpieczeniem, albo kazano mu zachowywać się tak, jakby był zrobiony z tektury. Postać Billy’ego spędza pierwszą połowę filmu, oglądając inne osoby wygłaszające monologi o tym, jaki jest głupi, a ostatnią połowę mówi się, by być cicho, podczas gdy Mildred i Laughlin dokonują wielkich, emocjonalnych objawień. Przynajmniej dostaje jedną dobrą scenę, w której Pacino go krytykuje. Jednym z wyjaśnień tego wszystkiego może być to, że prawdziwy Billy Owen żył do 2018 roku, napisał książkę, na której oparty jest scenariusz, a klip wideo w napisach końcowych mówi, że opowiada swoją historię dosłownie – wszystko to wskazuje na to, że scenariusz widział go jako obserwatora a nie kogoś, kto wymagał dopracowania.
To powiedziawszy, najmądrzejszą rzeczą, jaką robi „Amerykański zdrajca”, jest przedstawienie Alowi Pacino nieprzerwanej, 11-minutowej sceny, w której przedstawia końcowy argument. W wieku 81 lat mężczyzna pozostaje skarbem narodowym, a jego wielki finał w filmie gra jak album Greatest Hits Pacino.
„Panna Gillars jest oskarżona o osiem zarzutów zdrady” – przekonuje – „za przeczytanie scenariusza, którego nie napisała, wypowiedzenie słów, w które nie wierzyła, i nakaz wypowiedzenia tych słów pod karą śmierci”.
Daje Laughlinowi minimalne spojrzenie na cechy charakteru – facet ma dzikie, zaniedbane włosy i rozczochraną garderobę, która pasuje. Scena ta pojawia się również w czasie, gdy Mildred wydaje się w końcu przyciągnąć się do Laughlina na tyle, że kiedy zapewnia jej niewinność, może rzeczywiście mieć to na myśli. Pacino przechadza się po sali sądowej z okularami i notatnikiem w dłoni, milknąc i zamyślając się, potem przerywając linie gniewu, których nigdy się nie spodziewałeś, a nawet trochę załamując się, gdy przywołuje wspomnienie zmarłego syna swojej postaci. Nigdy nie daje nam „Who-aah!”, ale scena nadal zasługuje na to, by przejść do wielkich monologów Pacino i czuje się jak pewnego rodzaju yang dla jego „…I Sprawiedliwość dla Wszystkich” yin.
„Amerykański zdrajca” zasługuje na jakąś nagrodę, choćby dla aktora najmniej podobnego do portretowanego. W napisach końcowych pokazują zdjęcie prawdziwego Jamesa Laughlina; nie mógłby wyglądać mniej jak Al Pacino – a jego krawat jest prosty. Niemniej jednak wydaje się, że jest to rodzaj filmu, który byłby idealnym dniem audiowizualnym na lekcje historii. Doświadczony nauczyciel mógłby pokazać film, a następnie wykorzystać historię Axis Sally, aby rozpocząć rozmowę na temat propagandy, wprowadzającej w błąd opinię publiczną i winy za czytanie wierszy napisanych przez ukrytych, żądnych władzy ludzi, którzy za nimi stoją. Niezależnie od tego, czy mówimy o słuchowiskach radiowych i filmach propagandowych, czy mediach społecznościowych i telewizji kablowej, Ameryka walczy z tym samym wrogiem od dłuższego czasu.