OCENA REDAKCJI : 2 / 10
- Założenie miało ogromny potencjał
- Aktorzy starają się, jak mogą, z niewdzięcznymi rolami
- Wspomniane założenie marnuje się na nudny, samopoważny film
- Efekty specjalne nie są zbyt dobre
- Łuki postaci są tak banalne, jak to tylko możliwe
„65” to logline w poszukiwaniu filmu, ale żeby być uczciwym, to cholernie dobry logline. Ta rzecz w zwiastunie, w której zatrzymują się na tytule „65”, a następnie „milion lat temu poszukiwanie nowego świata doprowadziło do prehistorycznej Ziemi”? Scenarzysta-reżyser Bryan Woods i Scott Beck, najlepiej znani z napisania „Cichego miejsca”, faktycznie robią tę samą sztuczkę dla własnej karty tytułowej filmu i jest to prawdopodobnie najbardziej charakterystyczna rzecz w filmie. Pomysł na futurystyczny film science-fiction o podróżach kosmicznych Również film o dinozaurach brzmi tak zabawnie, że nawet zły wersja tego założenia powinna być tym, z czego składają się marzenia o poranku z popcornem.
Jest tylko jeden problem: w jakiś sposób filmowcy zapomnieli nadać filmowi jakikolwiek sens poza tą bezczelną kartą tytułową. „65” to dzieło czysto przeciętne, ani wystarczająco dobre, ani wystarczająco zabawnie złe, by je polecać – przynajmniej bez komentarza RiffTrax, który przywraca humor, którego brakuje temu śmiertelnie poważnemu filmowi. Wydaje się, że Sony Pictures wie, że ma śmierdzącego na rękach, ograniczając liczbę pokazów krytyków filmu i nie znosząc embarga, dopóki nie zostanie już otwarty w kinach. Najlepszą lub najgorszą rzeczą, jaką możesz o nim powiedzieć, jest to, że śmierdzi tak ogólnie, że ledwo pamiętasz zapach po tym, jak minie.
The Last of Us, ale kiepski
Kibicowałem, by „65” odniosło sukces. Chcę, żeby Hollywood zaryzykowało przy oryginalnych filmach akcji sci-fi, które nie są powiązane z gigantyczną franczyzą, i zawsze przydałoby się przypomnienie, że jest publiczność dla filmów o dinozaurach, które nie są tylko sequelami „Parku Jurajskiego” czy „Parku Jurajskiego”. remake’i King Konga. Jednak jeśli chodzi o „oryginalne” filmy, „65” jest strasznie nietwórczy poza podstawowym założeniem, wykorzystując stereotypowe typy postaci, które widzieliśmy o wiele bardziej przekonująco prawie wszędzie indziej.
Pierwszą oznaką braku wyobraźni filmu jest początek, w którym dowiadujemy się, że „ludzkie” postacie nie są podróżnikami w czasie, jak niektórzy mogliby się domyślić z marketingu, ale raczej starożytnymi kosmitami, którzy wyglądają, brzmią i zachowują się dokładnie jak ludzie. „Ludzcy” kosmici są dość powszechni w science-fiction, ale czy nie byłoby trochę zabawy w nadanie bohaterom każdy szczególnie obce cechy wykraczające poza posiadanie międzygwiezdnych statków kosmicznych i nieco inaczej wyglądającej technologii?
Mills (Adam Driver) to nasz bohater, zmotywowany do odbycia wyprawy badawczej w celu opłacenia rachunków medycznych swojej śmiertelnie chorej córki Alyi (Chloe Coleman). Dokąd zmierza podróż ani co robi, tak naprawdę nie dowiemy się, ponieważ statek rozbija się o Ziemię po uderzeniu asteroidy. Mills myśli, że jest jedynym ocalałym z katastrofy, dopóki nie znajduje innej, dziewczyny o imieniu Koa (Arianna Greenblatt), która nie mówi tym samym językiem, ale mimo to staje się dla niego czymś w rodzaju zastępczej córki, nawet gdy opłakuje Alyę. Mills i Koa razem przemierzają ląd, aby znaleźć resztę rozbitego statku i zabrać statek ratunkowy do domu.
„Tatuś akcji znajduje i chroni dziecko” stało się jednym z głównych zarysów fabuły we współczesnej kulturze popularnej, co widać w takich filmach jak „The Mandalorian”, „Logan” i „The Last of Us”. „65” porównuje to drugie, szczególnie z Millsem chroniącym to nowe dziecko, jednocześnie radząc sobie z utratą własnego – również pasując do tego Inny obecnie wszechobecny temat w gatunkach opowiadań, w których wszystko „tak naprawdę dotyczy żalu”. Tam, gdzie „65” naprawdę zawodzi w sprawieniu, by te tematy rezonowały, jest w charakterystyce. W Mills czy Koa po prostu nie ma nic ciekawego, pomimo najlepszych prób utalentowanych aktorów, aby znaleźć coś w tych pustych tablicach. Najbliższą rzeczą do znaczącego konfliktu charakterów, z którymi się borykają, jest ich bariera językowa, aw praktyce polega to głównie na tym, że Mills powtarza w kółko te same punkty, zanim Koa je zdobędzie.
Gdzie sens zabawy?
Więc jeśli ludzkie zainteresowanie jest myciem, jak się mają dinozaury? Niewiele lepiej, niestety. To prawdziwy scenariusz „okropnego jedzenia i tak małych porcji”, w którym irytujące jest to, jak duża część 95-minutowego czasu trwania filmu zasadniczo ignoruje obecność dinozaurów, i frustrujące, jak mało imponujące są efekty specjalne, kiedy się pojawiają. Być może oba te problemy są wynikiem nieco ograniczonego budżetu w wysokości 91 milionów dolarów (dla porównania „Jurassic World” kosztował 150 milionów dolarów), ale te dinozaury są źle pomyślane nawet z punktu widzenia projektu, zawodząc zarówno pod względem standardów chłodu, jak i dokładności naukowej .
Jest kilka scen walki człowieka z dinozaurem, które oferują łagodne emocje, ale większość filmu składa się tylko z Millsa i Koa wędrujących po okolicy, powtarzających te same punkty i upadających. Bardzo. (Może będziesz miał więcej zabawy, jeśli sprawisz, że będzie to gra do picia za każdym razem, gdy Adam Driver upadnie w tym filmie.) Ustawienia są atrakcyjne wizualnie w świetle dziennym, ale to kolejny film, który po prostu nie wie, jak kadrować nocne sceny z dowolną wyrazistością.
Nawet jeśli szukasz niezamierzonego śmiechu, w tym filmie nie ma wiele do zrobienia. Zaśmiałem się tylko raz, w scenie, która tak desperacko starała się być emocjonalna, ale poniosła spektakularną porażkę i została przerwana przez dinozaura w zabawny sposób. „65” jest na tyle nudne, że czasami zastanawiałem się, czy „Ciche miejsce” jest rzeczywiście tak dobre, jak pamiętam. To jest nie reakcja, jakiej oczekujesz od filmu Adam Driver walczący z dinozaurami.
„65” już w kinach.