Skip to content
TV

Wyjaśnienie zakończenia 9. sezonu American Horror Story

30 de sierpień de 2021
l intro 1630287906

Po zmierzeniu się z nawiedzonymi domami, czarownicami, potworami, azylami, obcymi, duchami, wampirami i rzeczywistą apokalipsą, sezon 9 „American Horror Story” przywrócił widzom wszystkie tropy, podniecenie, krew, seks i s’mores klasycznego slashera z lat 80. kino. W „AHS: 1984” twórcy Ryan Murphy i Brad Falchuk spojrzeli na nostalgię lat osiemdziesiątych przez pryzmat współczesności, używając tego drugiego do jednoczesnego komentowania i świętowania tego pierwszego w dotychczasowym najbardziej kampowym sezonie serialu.

Chociaż bezprecedensowe podejście do uniwersum „AHS” nie obyło się bez uciekinierów, sezon został ogólnie dobrze przyjęty przez publiczność, która była gotowa na kilka dobrych staromodnych przerażeń i głupstw w następstwie sezonów takich jak „AHS: Cult” i „AHS: Apokalipsa”. Jednak oprócz zagrania niektórych zbyt znanych tropów i archetypów slashera (np. Śmierć przez seks, Ostatnia dziewczyna, Szatańska panika i Sympatia dla diabła) „1984” zdołał wpleść w niektóre znane motywy Ryana Murphy’ego także wiele z nich było całkowicie nieobecnych w liczących dziesięciolecia narracjach, które zainspirowały sezon. Te tematy i eksploracje dochodzą do głosu w finale sezonu, zatytułowanym „Final Girl”, a Murphy dokłada wszelkich starań, aby były dostarczane tak celowo i prosto, jak to tylko możliwe.

Odkupienie i odpowiedzialność w finale AHS: 1984

W „AHS: 1984” obecne są wszystkie najbardziej ukochane archetypy slasherów, których można się spodziewać. Jest tam „dziwka” (Montana Duke, grana przez Billie Lourd), postać zmagająca się z przeszłą obrazą (Ray Powell, grana przez DeRona Hortona), dziewicza dziewczyna ostateczna (Brooke Thompson, grana przez Emmę Roberts) i, oczywiście, nadludzki zabójca (Pan Dzwoneczek, grany przez Johna Carrolla Lyncha). Jednak w miarę upływu sezonu te postacie są otwierane, aby ujawnić zarówno absurdalność – jak i motywację socjologiczną – ich istnienia w amerykańskiej psychice.

Na przykład Montana Duke Lourda ma coś, czego jej poprzednicy z lat 80. nie mają: irytująco bystrą świadomość niesprawiedliwości — i seksizmu — stojącą za jej pozycją w narracji. Murphy posuwa się tak daleko, że dosłownie stawia Montanę („szmatę”) przeciwko Brooke („dziewicy”), więc nie są to po prostu archetypowe folie, ale rzeczywistych zaprzysięgłych wrogów. Tylko w wersji slashera „AHS” grzeczna dziewczyna wypatroszyłaby femme fatale wielkim nożem w samoobronie. Co więcej, obie kobiety osiągają odkupienie tylko poprzez odpuszczenie swojego gniewu na siebie – symbiotycznego gniewu, który był zawsze motywowany tylko okolicznościami stworzonymi przez mężczyzn w ich życiu.

Oprócz Montany, Ray, „Pan Dzwoneczek” i inne różne archetypy opętane „przemocą i seksem” (dla których oryginalne slashery z lat 80. mają absolutnie nie miłości) udaje się znaleźć odkupienie po wzięciu odpowiedzialności za swój gniew i niedociągnięcia. Ray ostatecznie ratuje życie Brooke, pozwalając jej być jedną z dwóch Final Girls. Pan Dzwoneczek poświęca się, aby chronić swojego syna. A wcześniej wrogim i „wkurzonym” duchom z Camp Redwood udaje się współpracować, aby pokonać… prawdziwy zło pod ręką, Margaret Booth (Leslie Grossman) i Richard Ramirez (Zach Villa).

Wolność i finałowe dziewczyny w finale AHS: 1984

Dla niektórych postaci z Camp Redwood ostatecznym celem jest osiągnięcie wolności od mrocznych sił z ich przeszłości. Podczas gdy Pan Dzwoneczek, Ray i Montana nie osiągają wolności w życiu (lub, jak mówi soczysty przypis końcowy lat osiemdziesiątych, „w latach życia”), każdy z nich jest ostatecznie wolny od poczucia winy, nienawiści i gniewu. W przeciwieństwie do tego, psycholog Donna Chambers (Angelica Ross), grzeczna dziewczyna, która stała się twardzielą Brooke, i syn Pana Dzwoneczka, Bobby (Finn Wittrock), są w stanie uzyskać pewne pozory wolności od swojej przeszłości bez konieczności wcześniejszej śmierci.

To nie przypadek, że „AHS: 1984” kończy się nie jedną, ale dwiema Final Girls. To, że brunetka, książkowa i biała dziewica Brooke przetrwa, nie jest prawdziwą niespodzianką i jest całkowicie zgodne z gatunkiem slasherów. („Dziękuję za twoje poświęcenie” – mówi Donna do niej na początku sezonu – „Obiecuję, że zostaniesz zapamiętana jako feministyczna bohaterka…”) niespodzianka — skonfliktowana Czarna kobieta, z burzliwą przeszłością i więcej niż odrobiną krwi na rękach, jest ogromna. Postacie, które „robią złe rzeczy” i muszą walczyć, aby wszystko naprawić i uzyskać przebaczenie, nie powinny przeżyć, a jak Donna wskazuje we wcześniejszym odcinku, Final Girls zwykle nie mają „(jej) cery”. Podczas gdy pozorna ucieczka Brooke do Oregonu i małżeństwo z bogatym lekarzem to już motyw, ucieczka Donny jest wezwaniem do tego motywu.

Co ważne (i znowu w bezpośrednim przeciwieństwie do wcześniejszych slasherów), postacie, które osiągają wolność, robią to, pozwalając swoim demonom odejść — a nie stawiając im czoła i mordując je. W finale „AHS: 1984” zemsta jest przedstawiana jako swego rodzaju więzienie. Przemocy, jak sugeruje narracja, nie da się pokonać większą przemocą.

AHS: 1984 to sezon najbardziej autoreferencyjny, jak dotąd

Z jednej z najwcześniejszych rozmów między Benem i Vivien w pilotażowym odcinku „American Horror Story: Murder House” widzom stało się jasne, że serial nie miał zamiaru uciekać od ekstremalnych odniesień do siebie, a nawet rozpocząć bezpośredni dialog z widzami. „Jest w tym coś, co wydaje mi się dziwnie pocieszające”, mówi Vivian (Connie Britton) o groteskowym i przerażającym muralu pokrywającym ściany w ich nowym domu, na który odpowiada jej mąż psycholog (Dylan McDermott): „…ludzie opowiadają historie radzić sobie z ich lękami… dać nam poczucie kontroli nad rzeczami, których się boimy”.

Jednak w „AHS: 1984” Murphy i Falchuk przenoszą tę rozmowę na zupełnie nowy (i jeszcze bardziej bezpośredni) poziom. „Mężczyźni robią ohydne s… cały czas”, woła sfrustrowana Montana, „rozcinają cycki, f- martwe trupy. I wiecie co? Traktuje się ich jak gwiazdy rocka. w jakiś sposób to zawsze wina mamusi, że ich nie kocha, albo żony, która nie potrafiła go zadowolić, albo ładnej dziewczyny, która go odrzuciła. Dlaczego zawsze jesteśmy kozłem ofiarnym dla chorych mężczyzn, którzy obwiniają swojego byka…?

Częściowo tego wołania można było się spodziewać — „obóz celowy” jest ze swej natury niezwykle samoświadomy (jak wyjaśnia BBC). Jednak w ostatnim i przedostatnim odcinku sezonu 9 ta świadomość jest tak jawna, że ​​​​twórcy wstrzymują narrację, aby dosłownie przemówić przez swoje postacie. W połączeniu z tętniącym życiem przedsięwzięciem Margaret Booth „makabrycznymi nieruchomościami” („Morderstwo zawsze dobrze się sprzedawało”, nalega) i rozbudowanym monologiem Montany, można odnieść wrażenie, że reporter „National Enquirer” Stefanie Black ma pełnić rolę lustra w wesołym miasteczku. pełnomocnik samego Murphy’ego. „Mogę sprawić, że seryjni mordercy będą wyglądać seksownie i zabawnie” – żartuje.

Ryan Murphy dokładnie wiedział, co robił z Richardem Ramirezem w 1984 roku

Biorąc pod uwagę kłopoty, przez które przeszedł Ryan Murphy, aby zapewnić świadomość publiczności na temat jego własny świadomość tego, co to znaczy opowiadać historię grozy – i co społeczeństwo jest skłonne to przyznać – można się zastanawiać, czy Murphy nie montował już wyprzedzającej obrony przed nieuniknioną reakcją „AHS: 1984” otrzymaną w związku z sezonem przedstawienie „Night Stalkera” Richarda Ramireza. Wielu fanów uważało, że Night Stalker z sezonu 9 (w przeciwieństwie do iteracji z sezonu 5) był niepotrzebnie wytworny, zwłaszcza że wiele ofiar Ramireza, które przeżyły, wciąż żyje. A jednak zakończenie „AHS: 1984” zdaje się bardzo wyraźnie mówić – lub przynajmniej próbować powiedzieć – że jest to sytuacja, w której do tanga trzeba dwojga.

Sukces „American Horror Story” opiera się (i ostatecznie powtarza i demonstruje) nieodłączną naturę odrazy i przyciągania. Zarówno sezon 4, „Freak Show”, jak i sezon 5, „Hotel”, wyraźniej eksplorowały tę relację, zmuszając widzów do zastanowienia się nad własną pokręconą fascynacją – na przykład – seryjnymi mordercami i sensacyjnym morderstwem. W końcu slashery nie pojawiły się po prostu znikąd. Jak wszystkie formy sztuki, były odpowiedzią na bardzo szczególne zapotrzebowanie, które już istniało. Każde pokolenie znajduje nowy sposób na przekształcenie swoich najgorszych lęków w rozrywkę, a „AHS: 1984” przypomina widzom — wielokrotnie i z całą subtelnością rzeczywisty slasher film — media mogą tylko „ulepszyć” to, co społeczeństwo już uznało za godne.

W sezonie 9 Murphy może serwować „Spahn Ranch z diabelskim młynem” (jak powiedziałaby Margaret Booth), ale kolejka do jazdy na tym kole jest długa i entuzjastyczna.

Czy ten post był pomocny?