Czasami film pozostawia tak niezatarty ślad w popkulturze, że wystarczy jedna linia dialogu, aby go zapamiętać i zrozumieć jego dziedzictwo. Na przykład, wszyscy wiedzą, że kiedy mówisz „Widzę martwych ludzi”, odnosisz się do definiującego karierę M. Nighta Shyamalana filmu „Szósty zmysł”, tak jak wszyscy pamiętają, kiedy po raz pierwszy zobaczyli ten film – i szok, który nastąpił, gdy dotarli do końca filmu, tylko po to, by uświadomić sobie, że dr Malcolm Crowe Bruce’a Willisa nie żył przez cały czas. To odkrycie, które zmusza widzów do ponownej oceny tego, co myśleli, że wiedzą, a tym samym na nowo definiuje cały film.
Przez większość filmu Malcolm, uznany psycholog dziecięcy, pracuje z młodym chłopcem — Cole Searem Haleya Joela Osmenta — który wierzy, że widzi martwych ludzi. Nikomu nie przychodzi do głowy (przynajmniej w 1999 roku), że sam Malcolm może być jednym z tych zmarłych ludzi. I to pomimo faktu, że w pierwszych minutach filmu postać zostaje zastrzelona przez byłego pacjenta.
Chodzi o to, że podobnie jak duchy, które nie wiedzą, że nie żyją, widzimy tylko to, co chcemy zobaczyć, i to jest to — Bruce Willis, dobrze znany bohater akcji, przeżył wymianę z Vincentem Grayem Donniego Wahlberga w filmie minuty otwarcia. Dlatego zakładamy, że żyje, dopóki nie nastąpi zwrot. Jednak wskazówki, które zrobił: nie koncerty były tam przez cały czas, a jeden szczególnie się wyróżnia.
To jest wielka wskazówka, którą wszyscy przegapili na początku „Szóstego zmysłu”.
Przez większość filmu nikt nie rozmawia z Malcolmem ani nie wchodzi z nim w interakcję
„Szósty zmysł” jest pełen wskazówek w całym filmie, które, gdy już wiesz, jak ich szukać, wyraźnie ujawniają, że Malcolm nie żyje i że nie przeżył strzału w początkowej sekwencji. Po pierwsze, powracający motyw wizualny koloru czerwonego oznacza nadprzyrodzone. To fakt, że Malcolm nie może otworzyć drzwi do piwnicy, aby dostać się do swojego biura. Cole dosłownie mówi Malcolmowi: „Widzę martwych ludzi”.
Z perspektywy czasu to wszystko jest bardzo oczywiste. Ale wskazówki są tak sprytne i tak subtelne, że bez tego odrobiny kontekstu wydają się istnieć w granicach normalnej codziennej interakcji międzyludzkiej. Widzowie albo nie zauważają, ani nie myślą nic o fakcie, że Malcolm nie wchodzi w interakcję z nikim poza Cole’em – lub że nikt nie reaguje na niego, gdy są w tym samym pokoju – więc nigdy nie przychodzi im do głowy, że może nim być bardzo martwych ludzi, o których mówi Cole.
Najlepszym przykładem są relacje Malcolma z żoną
W całym filmie są przykłady ludzi, którzy nie doceniają Malcolma. Na przykład w jednej scenie siedzi z mamą Cole’a (Toni Collette), kiedy Cole wraca do domu, ale nigdy nie widzimy ich komunikujących się, a Cole nie odpowiada Malcolmowi, dopóki nie wychodzi z pokoju. Teraz jest oczywiste, że nigdy nie wiedziała, że tam jest.
Jednak najlepszym przykładem tego wzorca braku interakcji jest żona Malcolma, Anna (Olivia Williams).
Jesteśmy przekonani, że małżeństwo Malcolma ostygło od czasu, gdy został postrzelony. Anna pozornie nie chce z nim rozmawiać. Śpi sama. I w pewnym momencie widzimy ją obejmującą innego mężczyznę. Nic z tego nie jest szczególnie dziwne – nawet jeśli jest przygnębiające – więc nic o tym nie myślimy. Ale kluczowy dowód na to, że Malcolm nie żyje, pojawia się, gdy spóźnia się na swoją rocznicową kolację, a Anna go nie zauważa. Próbuje zapłacić, ale ona chwyta czek, zanim on może. Po pierwszym obejrzeniu sekwencja nie jest godna uwagi. Zakładamy, że Anna jest na niego zła za spóźnienie. Ale kiedy już wiesz, że Malcolm nie żyje, możesz zobaczyć sekwencję wydarzeń takimi, jakimi są: żona w żałobie siedząca samotnie w rocznicę. Nie widzi ani nie słyszy Malcolma, więc mu nie odpowiada.
Gdy już wiesz, gdzie ich szukać, wskazówki są wszędzie. Jest genialny i jeden z powodów, dla których zakończenie „Szóstego zmysłu” stało się tak ważną częścią popkultury.