Słuchaj, nie mówimy, że „Venom: Let There Be Carnage” nie jest świetnym tytułem. To jest. To odpowiednio przesadny tytuł dla filmu tak obłąkanego w ekstazie, jak sequel superbohatera prowadzony przez Toma Hardy’ego, w którym morderczy symbiont obcych bawi się na imprezie. Ale miał prawie zupełnie inny, jeszcze bardziej szalony tytuł.
Według reżysera Andy’ego Serkisa w wywiadzie dla Collidera, przed ustaleniem tytułu skoncentrowanego na Carnage, rywalem był „Jad: miłość rozerwie nas”.
„Venom: Love Will Tear Us Apart” to tytuł inspirowany klasyczną piosenką z 1980 roku o tym samym tytule, autorstwa legendarnego postpunkowego zespołu Joy Division. To przezabawnie pasuje do kontynuacji „Venom”, w której dosłownie miłość fizycznie rozdziera Eddiego Brocka i Venoma. Symbiont Venoma oddziela się od ciała Brocka po tym, jak wdają się w kłótnię, po czym fabuła B filmu staje się opowieścią o tym, że nie chcą, aby się znowu razem. Serkis powiedział The Hollywood Reporter, że „centrum filmu” jest „romansem” między Brockiem i Venomem.
Venom: Love Will Tear Us Apart byłby świetnym tytułem
Oto jak doszło do objawienia „Love Will Tear Us Apart”. Steve Weintraub z Collider zapytał Andy’ego Serkisa, czy film miał kiedykolwiek inny tytuł, taki jak „Venom: Lethal Protector”, który jest również tytułem pierwszej samodzielnej limitowanej serii Marvel Comics o Eddie Brocku i Venomie.
– Nie bardzo, nie ma nic wspólnego z „Śmiertelnym Obrońcą” – odpowiedział Serkis. „Przez chwilę myśleliśmy, że może się to nazwać „Miłość nas rozerwie”, co przez jakiś czas było niepokojące. Ale „Let There Be Carnage” po prostu wydaje się to robić. Nie było dużo walki nad innymi tytułami, o których myśleliśmy. Ponieważ to był tak silny rywal”.
„Let There Be Carnage” to tytuł doskonały. To chyba jedyny tytuł bardziej idealny do filmu niż „Miłość nas rozerwie”, kiedy naprawdę się nad tym zastanowimy. Jedynym minusem jest to, że Joy Division nie ma utworu „Let There Be Carnage”.