Od wielu lat Wenecja jest miejscem pełnym szacunku dla tych znanych reżyserów z lat 70. i wczesnych 80., którzy z radością wracają do walki długo po tym, jak te soczyste budżety studyjne wyschły: Brian De Palma, William Friedkin, Paul Verhoeven , John Carpenter i — w mniejszym stopniu — George Romero, wszyscy znaleźli tu dom dla swoich projektów pasyjnych z późnego okresu. Walter Hill, obecnie 80-letni, dołącza do ich szeregów z nieprawdopodobnie młodzieńczą operą konną, i chociaż pokazuje ograniczenia zarówno pisania, jak i kręcenia westernu w czasach nowożytnych (trzeba zrobić ustępstwa wobec współczesnej wrażliwości, a kinematografia cyfrowa jakoś po prostu nie nie mieszaj tego z tematem), niemniej jednak jest to niesamowicie przyjemna igraszka gatunku i pełna brutalnych niespodzianek.
Hill dedykuje swój film Buddowi Boetticherowi, a szkoda, bo już dał krytykom pozwolenie, by nie zastanawiać się nad filmem, który w gruncie rzeczy jest bardziej spaghetti westernowym stylem, tematami i muzyką (muzyka Xandera Rodzińskiego robi wrażenie, nawet jeśli nigdy do końca nie znajduje motywu w stylu Morricone, którego wydaje się szukać). A ze względu na odniesienie do Boettichera, wielu uczepiło się jego bohatera jako zastępcy jego ulubionego Randolpha Scotta, ale jest też dużo przebiegłego Eli Wallacha w postaci Maxa Borlunda, gnomicznego, skrupulatnego europejskiego łowcy nagród granego przez Christopha Walc.
Festiwal Filmowy w Wenecji 2022 Zdjęcia
Borlund został wynajęty przez biznesmena imieniem Kidd, aby zwrócić swoją żonę Rachel (Rachel Brosnahan), która najwyraźniej została porwana przez zbuntowanego żołnierza Buffalo Elijaha Jonesa (Brandon Scott) dla poważnego okupu. Aby wyśledzić zaginioną parę, Borlundowi przydzielany jest czarny kawalerzysta, sierżant Poe (Warren Burke), ale ich misja zostaje zakłócona, najpierw przez przybycie okrutnego szefa przestępczego Tiberio Vargi (Benjamin Bratt), a następnie powrót starego wroga z przeszłości Borlunda. : Joe Cribbens (Willem Dafoe), przebiegły napad na banki i rekin kartowy, któremu pomagał odłożyć przez pięć lat. Sposób, w jaki te historie łączą się w całość, jest zabawny i świeży w taki sposób, w jaki były oryginalne spaghetti westerny, bawiąc się humorem, którego brakowało latom Johna Forda i ciesząc się anarchią ducha pogranicza, zamiast wychwalać stróża prawa, który chce wszystko zamknąć .
Pod tym względem Waltz jest świetnym wyborem dla Borlunda – zawsze myślący, zawsze rekalibrujący, nigdy nie stresujący – co pozwala chaosowi wirować wokół niego jak w początkowych scenach filmu z 1970 roku Matalo! Odgrywanie yin do jego yang i przekazywanie czegoś więcej niż tylko śladu buntowników granych przez Wielkie strzaskanieTomas Milian, Dafoe jest równie dobry, a scena otwierająca kurtynę pokazuje jasno, że cokolwiek się wydarzy po drodze, to wyraźnie ci dwaj zmierzają do ostatecznej rozgrywki.
Dowolny western sprzed lat 1971 Najemna ręka tradycyjnie miał problem z postaciami kobiecymi i Martwy za dolara dzielnie próbuje przeciwstawić się tym stereotypom — zadziorna Rachel jest kobietą o silnej głowie, która okazuje się nienawidzić tego, w co się zmieniła, „ozdobną żoną” coraz bardziej odrażającego i obłudnego Kidda. I tam, gdzie amerykańskie westerny zwykle rozpamiętują wrogie relacje między pionierami a społecznościami rdzennych Amerykanów, Hill podejmuje fascynację spaghetti westernem do Meksyku, tworząc niezatarty charakter Luisa Chaveza jako Estebana, wykształconego, ale amoralnego pośrednika Tyberia. Poe i Jones również otrzymują mocne historie i agencję, a to, co na pierwszy rzut oka może wydawać się miękkim pedałowaniem w wyścigu, daje Hillowi licencję na wyciągnięcie spod nas dywanu, gdy zaczną lecieć kule. Tak bardzo, że naprawdę wydaje się, że możemy skończyć w bezwzględnym fatalizmie Sergio Corbucciego. Wielka cisza.
Festiwal Filmowy w Wenecji: pełna relacja z ostatecznym terminem
Niestety, niestosowny blask cyfry i nudne użycie sepii w całym tekście ma tendencję do tłumienia podekscytowania, tworząc rozpraszający konflikt między ultranowoczesnością filmu a nostalgią. Wciąż jednak odsłania mistrzowskie oko do historii filmu i przypomina nam o sile Zachodu w zakresie politycznego komentarza, z czego Włosi zdali sobie sprawę na długo przed Samem Peckinpahem — Corbucci. Django poprzedza Dzikie Grono o trzy lata. Być może właśnie dlatego bardziej niż cokolwiek innego Martwy za dolara został zaproszony tutaj.