Wszyscy mówią w ten sam sposób, by być wrażliwym w dawaj, dawaj, film pełen inteligencji i wnikliwości, który jednak pozostaje skromnym, a czasem frustrującym studium niedoborów w wielkim mieście. Zwieńczony przez Joaquina Phoenixa w jego pierwszym występie od czasu jego Oscara Jokera i podkreślony przedwczesnym występem młodego przybysza Woody’ego Normana, jest to nienagannie wyglądający film o parszywym dziennikarzu radiowym, który próbuje położyć palec na pulsie amerykańskich obywateli, z tylko wstępne i częściowo budujące wyniki. Premiera na Telluride Film Festival zostanie otwarta na A24 po pokazie na New York Film Festival 4 października, ale nie ustalono daty.
Scenarzysta-reżyser Mike Mills wzbudził zainteresowanie krytyków bardzo dobrymi obsadami w trzech poprzednich filmach rozłożonych na 12 lat: Przyssawka, Początkujący oraz Kobiety XX wieku. Jego nowy film, we wspaniałej czarno-białej oprawie, skupia się na bystrych, kroczących po wodzie mieszkańcach miasta, którzy próbują, ale przeważnie nie potrafią znaleźć spójnego sensu społeczeństwa w ogóle, obserwując, jak nawet ich więzi rodzinne pękają w sposób, w jaki mają problemy z opanowaniem . Ci mężczyźni i kobiety nie wiedzą, jak polepszyć swój los w życiu, ich osławione kwalifikacje intelektualne nie dały im tak niewiele, by mogli się wykazać w ich wysiłkach.
Biorąc pod uwagę ich kulturowe i akademickie zalety, postacie tutaj nie wyglądają lepiej niż studenci college’u, aby poradzić sobie z pełnym zakresem życiowych wymagań. Johnny (Phoenix), który nigdy się nie ożenił i nie miał dzieci, jest sympatycznym, hipisowskim nierobem w średnim wieku, który mieszka w nowojorskim Chinatown i którego obecnym zadaniem jest rejestrowanie poglądów młodych ludzi na przyszłość, ich nadziei, obaw i oczekiwań. Biorąc pod uwagę jego niechlujny wygląd, jest to jeden nadawca, który nigdy nie będzie mile widziany w telewizji.
Oglądaj w terminie
Zwiastun „C’mon C’mon”: Joaquin Phoenix drży w nowym filmie Mike’a Millsa
Ponieważ siostra Johnny’ego, Viv (Gaby Hoffmann) nie czuje się w tej chwili na siłach, by opiekować się swoim synem Jesse (Norman), rzuca chłopca na swojego brata, który wyrusza w podróż, aby ocenić klimat kulturowy. Jesse jest przedwcześnie rozwiniętym dziewięciolatkiem o postawie i słownictwie supermądrego nastolatka, do tego stopnia, że Brytyjczyk Norman natychmiast przypomina bardzo młodego Woody’ego Allena (i zastanawia się, czy mógł zostać nazwany na cześć autor komiksowy). Z pewnością mógłby być świetny w filmie Allena i sprawia, że ten film gotuje za każdym razem, gdy pojawia się na ekranie.
Gdy dwie wyboje przemierzają cały kraj, od Detroit do Nowego Orleanu, Los Angeles i San Francisco, a ostatecznie z powrotem do Gotham, poczucie meandrowania przejmuje zarówno pod względem geograficznym, jak i dramatycznym. Johnny zadaje te same pytania, gdziekolwiek się udaje, i bez względu na to, jak daleko podróżują, dramatyczna trajektoria nigdy nie prowadzi do niczego szczególnie interesującego, pozostając przez cały czas w bańce samooceny. Nie tylko to, ale nerwice bohaterów wydają się uogólnione, nie na tyle konkretne, by wzbudzić duże zainteresowanie tym, jak mimo ich sprytu znaleźli się na marginesie zawodowym.
Co dawaj, dawaj ma na to wpływ zdjęcia irlandzkiego operatora Robbiego Ryana, który regularnie kręci dla Kena Loacha i Andrei Arnold, a ostatnio robił furorę swoją pracą nad Ulubiony. Jego błyszcząca monochromatyczna praca tutaj, prawie w całości w wielkomiejskich lokalizacjach, jest zarówno odważna, jak i ciepło intymna, stała się przyjemnością dla oka.
Phoenix wygląda tu jak parszywa, stara poduszka do salonu, która nie była czyszczona ani nie tapicerowana od 20 lat i przekazuje grungy uprzejmość, którą rzadko, jeśli w ogóle, pokazuje w swoich wcześniejszych występach. On i Norman tworzą bardzo dobrą, dziwną parę, w której więcej treści pochodzi z ich interakcji niż jakiekolwiek spostrzeżenia, jakie dorosły mężczyzna wydobywa z obywateli, z którymi przeprowadza wywiady na temat stanu świata. To ten aspekt filmu pozostaje frustrujący i faktycznie przywodzi na myśl słynny slogan, który towarzyszył innemu filmowi drogi, Łatwy jeździec, ponad 50 lat temu — „Mężczyzna poszedł szukać Ameryki. I nigdzie nie mogłem go znaleźć.