Wisielczy humor – a czy po ostatnich 18 miesiącach może być inny? – jest w żywiołowej formie w Brooks Atkinson Theatre na Broadwayu, gdzie wspaniały nowy musical Sześć właśnie miał swoją nadchodzącą noc otwarcia.
Pierwotnie miał zostać otwarty 12 marca 2020 r. – Covid miał inne plany – Sześć a jego sekstet śpiewu, tańczących królowych nie stracił nic ze swojej witalności i uroku przez kolejne miesiące ciemności. Jeśli już, to musical wydaje się jeszcze bardziej radosny na czas nieobecności. Weź to, wirusie.
Równie mało prawdopodobny musical, jak ten z tańczącymi kotami, a jeśli Broadway pozostanie zdrowy pod względem fiskalnym i innym, potencjalnie równie trwały, Sześć łączy najbardziej fascynujące historie małżeńskie w historii z najjaśniejszymi stylami muzycznymi, które są dziś dostępne.
Umieszczenie sześciu żon Henryka VIII w konkursie śpiewu, który zawdzięcza odrobinę Amerykański idol, trochę do RuPaul’s Drag Race i wiele za miażdżące talenty młodych kompozytorów Toby’ego Marlowa i Lucy Moss oraz brawurowe występy jego obsady, Sześć jest nie do odparcia od początku do końca.
Przedstawiając się imieniem i losem – „rozwiedzieni, ścięci, zmarli, rozwiedzeni, ścięci, przeżyli!”, śpiewają-śpiewują – żony, ubrane w błyszczące, geometryczne suknie, które przywodzą na myśl kosmo-glamowe rozkwity Lady Marmalade-era LaBelle, wejdź na scenę w nieprzerwanej lawinie wysokiej energii dźwięku. Podczas gdy każda z żon otrzymuje współczesną muzyczną niszę – Catherine z Aragonii uderza w nuty Beyonce-Shakiry, Jane Seymour idzie pełną parą Adele, Katherine Howard miesza Britney Spears z Arianą Grande – liczby, wyraźne i szybko po sobie, zazębiają się jak kolory ładnie postarzanego gobelinu.
Współreżyseria: Moss i Jamie Armitage, z żywiołową choreografią Carrie-Anne Ingrouille, Sześć jest skonstruowany tak, że każda z żon staje w centrum uwagi (choć rzadko bez rywalek na scenie i dołączających do wsparcia lub rzucania cieniem). Wśród wielu sprytnych zwrotów akcji Marlow i Moss opierają rywalizację nie tylko na umiejętnościach muzycznych uczestników, ale także na skali tragedii, jaką każdy z nich może ponieść.
Tak więc Catherine z Aragonii opłakuje swój status odsuniętego na bok, by zastąpić go piękniejszym zastępcą, podczas gdy Jane Seymour przechwala się przedwczesną śmiercią, która pozostawiła jej małego syna bez matki. Katherine Howard – z fioletowym kucykiem Ariany Grande – opłakuje życie pełne nadużyć i nadużyć, podczas gdy Anna z Kleve naśmiewa się z jej zwolnienia przez Henry’ego z powodu jej pospolitego wyglądu („naśladuje”, ponieważ jest zbyt szczęśliwa pozostawiona sama sobie w pobliskim pałacu).
A Anne Boleyn wielokrotnie próbuje je wszystkie zrównać, bez żadnego uzasadnienia. Kiedy Jane, jedyna żona, która twierdzi, że naprawdę kochała Henry’ego, wspomina dobre czasy, Anne parska: „Tak, właściwie zacząłem o tym myśleć, był ten jeden naprawdę słodki czas, kiedy miałam córkę, a on odrąbał mi głowę.
Książka i tekst Marlowa i Mossa może nie przekładać się na stronę, ale warto spróbować. Oto niektóre z tego, co Katherine, ochrzczona przez innych jako „najmniej istotne”, mówi, kiedy nadchodzi jej kolej, by opowiedzieć historię o nieszczęściu: „Twoje życie brzmiało okropnie. A twoje piosenki naprawdę pomogły to przekazać”. I „Ale poważnie, Anno, pomijając wszystkie żarty, bycie odrzuconym ze względu na twój wygląd brzmi naprawdę szorstko. Nic bym o tym nie wiedział.
Produkcja przedstawia całą obsadę z okresu przed pandemią i nie bez powodu. W jakiś sposób udaje się wyglądać luźno i improwizować, nie tracąc rytmu, obsada (wspierana przez hard-rockowy, całkowicie kobiecy czteroosobowy zespół o nazwie The Ladies in Waiting) jest prawie bezbłędna, jedna tak dobra jak druga i każda wyróżnia się, gdy nadchodzi czas. Adrianna Hicks gra prawą Catherine z Aragonii, Andrea Macasaet jest perfekcją Valley Girl jako Anne Boleyn, Abby Mueller (siostra Jessie) jest balladą władzy Jane Seymour, Brittney Mack jest transcendentalnie niezależną Anną z Cleves, Samantha Pauly gra Katherine Howard z # MeToo fury i Anna Uzele doprowadzają wszystko do zaskakującego zakończenia jako zaskakująco oświecona i współczująca Catherine Parr.
Rozgrywany na olśniewającym planie zdjęciowym Emmy Bailey, który może zmienić się z blichtru Vegas w katedrę z witrażami w błysku sprytnego projektu oświetlenia Tima Deilinga. Sześć nigdy nie wydaje się traktować siebie poważnie, dopóki tego nie zrobi, pozwalając, by jego podstępne spostrzeżenia wypłynęły na pierwszy plan. Żadnych spoilerów na temat tego, kto wygrywa – przegrywa? – konkurs śpiew-slash-nieszczęście, chyba że tak powiem Sześć nie tyle przepisuje historię na nowo, ile ją przekształca, umieszczając Henryka, Katarzynę, Annę, Jane, Annę, Katarzynę i Katarzynę na właściwych miejscach. Kiedy wszystko zostało już powiedziane i zrobione, ten konkretny król bez królowych byłby po prostu kolejnym Henrykiem.