francuskiej reżyserki Justine Triet Anatomia Upadku miał swoją premierę w Konkursie w Cannes w weekend i spotkał się z bujnym przyjęciem, a jego gwiazda Sandra Hüller została wskazana jako faworytka do upragnionej nagrody festiwalu dla najlepszej aktorki.
Hüller gra niemiecką pisarkę mieszkającą z mężem i ich niedowidzącym synem w odległym górskim domku we francuskich Alpach, która zostaje oskarżona o morderstwo, gdy jej mąż ginie w śmiertelnym upadku z górnego okna ich domu.
Jej złożona natura zostaje ujawniona w procesie opartym na zeznaniach jej syna i nagraniu dźwiękowym gorącej kłótni z mężem.
Triet jest jedną z nielicznych kobiet, które rywalizowały w Cannes więcej niż raz w swojej karierze.
Wcześniej walczyła o Złotą Palmę Sybila w 2019. Wcześniej jej czwarty film fabularny W łóżku Z Wiktoriąz Virginie Efirą w roli prawnika-pracoholika z katastrofalnym życiem miłosnym, otworzył Tydzień Krytyki w Cannes w 2016 roku.
Reżyser rozmawiał z Wszykina o nowym filmie
TERMIN OSTATECZNY: Jaka była geneza filmu?
JUSTYN TRIET: Chciałem nakręcić próbny film, bazując na moich doświadczeniach W łóżku z Victorią, a także film, który bardziej zagłębił się w dynamikę par. Moim pierwotnym pomysłem było zrobienie miniserialu, ale moi producenci przekonali mnie, żebym to porzucił i nakręcił film.
Moim celem było zagłębienie się w życie pary, pytania o relacje damsko-męskie oraz o to, co rozumiemy pod pojęciem rodzina. Kiedy zacząłem pracować nad filmem, zamysłem było przyjrzenie się zarówno fizycznemu, jak i psychicznemu upadkowi tej pary. To strona w stylu Bergmana.
Wszystko jest zbudowane wokół matki i dziecka. Moja córka miała około 10 lat, a ja powiedziałem sobie: „Nie wiesz zbyt wiele o tym, kim jestem, moim życiu, mojej historii”. Wyobraziłem sobie historię, w której absolutne zaufanie dziecka do matki jest powoli niszczone i niszczone, co stawia sedno ich związku pod znakiem zapytania.
TERMIN OSTATECZNY. Jak wpadłeś na pomysł nagrania dźwięku w centrum procesu?
TRIET: W filmie najbardziej interesuje mnie relacja między prawdą a dowodami… Podobał mi się pomysł rejestrowania życia człowieka na telefonie i tego, co by się stało, gdyby zawartość tego telefonu została nagle upubliczniona. To sedno filmu, aw szczególności nagranie walki między parą. Pierwotnie planowaliśmy wpleść w film znacznie więcej nagrań, ale ostatecznie uprościliśmy to.
Kiedy postać grana przez Sandrę mówi, że nagranie nie jest rzeczywistością. To bardzo współczesne. Tym żyjemy dzisiaj. Proces to miejsce, w którym rzeczy są przekształcane i dodawane do wagi, tworząc świeże fikcje. Spodobał mi się pomysł stworzenia filmu, w którym dwie fikcje jechały obok siebie, ta o obronie i ta o obronie zmarłego – i żadna z wersji nie musi być prawdziwa.
TERMIN OSTATECZNY: Film jest niezwykle wielowarstwowy. Składanie tego musi być trochę jak układanie puzzli…
TRIET: Pisanie zajęło mi dużo więcej czasu niż zwykle. Próbny film, jeśli nie jest komedią, wymaga dużo czasu. Trzeba zwracać uwagę nawet na najdrobniejszy szczegół. Dwóch z nas pisało scenariusz, co było dobre, ponieważ mieliśmy dwa mózgi do dzielenia się pracą. Film jest konstruowany warstwa po warstwie. Używasz słowa „łamigłówka” i o to chodziło, pomysł, jak mamy skonstruować i ujawnić tę postać bez jakiegoś wielkiego rozwiązania lub zwrotu akcji na końcu. To jest coś, czego naprawdę chciałem uniknąć.
TERMIN OSTATECZNY: W przeszłości pracowałeś z Sandrą Hüller Sybila, w którym zagrała drugoplanową rolę. Co skłoniło cię do obsadzenia jej tutaj w roli głównej?
TRIET: Naprawdę napisałem ten film dla Sandry Hüller. Pisałem z nią w myślach. Powiedziałem sobie: „Tak naprawdę nie wiem, kim jest Sandra. Mógłbym spędzić lata próbując ją zrozumieć. Jestem nią zafascynowana. Jest tak pełna sprzeczności i zawiłości, a ja chciałem porozmawiać o takiej kobiecie.
TERMIN OSTATECZNY: Interesujący jest wiek chłopca w filmie i fakt, że postać jest inspirowana twoją własną relacją z córką…
TRIET: Oczywiście, jest to kluczowy etap, w którym dziecko przechodzi z dzieciństwa do okresu dojrzewania. Nigdy tak naprawdę nie mówię tak dużo o swoim życiu. Trzymam to bardzo podzielone. Mam skomplikowaną rodzinę. Mój ojciec miał wiele różnych kobiet, a ja mam bardzo, bardzo mieszaną rodzinę. Istnieje wiele historii rodzinnych i mitologii rodzinnych, o których nie mówiłem, ale które stanowiły pożywkę dla tej pracy.
TERMIN OSTATECZNY: Scenariusz napisałeś wraz ze scenarzystą, reżyserem i aktorem Arthurem Hararim (Onoda: 10 000 nocy w dżungli), który jest jednocześnie Twoim partnerem życiowym. Jak to było?
TRIET: Pracowaliśmy razem w przeszłości, ale nie w ten sposób, z takim poziomem intensywności, ramię w ramię. Praca z kimś, kogo kochasz, jest interesująca, ale myślę, że to będzie ostatni raz. Nie chce znowu ze mną pracować. Powiedział: „Justine, kocham cię, ale to za dużo, „wampiryzujesz mnie”. Powiedzieliśmy, że film jest ważny, ale nie możemy pozwolić, żeby nas pochłonął. Kiedy pracujesz z kimś i jesteś w parze, a zwłaszcza nad takim tematem, musisz być zorganizowany. Czasem było okropnie, czasem idealnie.
TERMIN OSTATECZNY: Dlaczego zdecydowaliście się, aby film był wielojęzyczny i Hüller mówił po angielsku, a nie po francusku?
TRIET: To było bardzo ważne, żeby mieć tę wrażliwość, to poczucie, że mąż i żona nie mówią tym samym językiem, więc komunikują się przez trzeci język, angielski. Pojawił się również pomysł, co to znaczy być obcokrajowcem przed sądem we Francji. Bycie sądzonym w kraju, który nie jest twoim własnym, może być trudny, ponieważ jesteś oceniany za to, jak się wyrażasz, ale ponieważ nie mówisz w swoim ojczystym języku, a między tobą a twoją rzeczywistością jest wiele filtrów.
Fakt, że jest Niemką, która mówi po angielsku i próbuje mówić po francusku, tworzy wiele masek i zaciemnia problem, powodując większe zamieszanie wokół tego, kim jest. Sandra bardzo dobrze mówi po angielsku. Kiedy ją obsadziłem, powiedziałem jej, że język będzie ważnym tematem w filmie… Chciała mówić po francusku, a ja odmówiłem.
TERMIN OSTATECZNY: Jesteś jedną z siedmiu reżyserek biorących udział w konkursie w tym roku, w porównaniu z czterema w 2019 roku, kiedy ostatnio rywalizowałaś Sybila. Czy uważasz, że poczyniono postępy w zakresie parytetu płci w kinie?
TRIET: Jest lepiej niż kiedy zaczynałem. Mam 44 lata, ale kobiet robiących filmy jest za mało. Musimy pracować z kwotami, które zachęcą do tej ewolucji i ją wspomogą. Kiedy patrzę na moją 12-letnią córkę i słucham jej rozmów z koleżankami, widzę, że przez ostatnie cztery lata, być może od MeToo, wiele się zmieniło. Mają inną wizję, ale to zajmie trochę czasu. Jest rewolucja, ale jako widz nadal uważam, że filmów kobiecych jest za mało.
TERMIN OSTATECZNY: Kiedy mówisz kwoty. Co masz na myśli? Po co?
TRIET: Powinny istnieć kwoty na wszystko, na wszystko. Wszędzie potrzebujemy kobiet na stanowiskach władzy, nie tylko w kinie, ale w całym społeczeństwie. Kobiety były związane z kinem od zawsze, ale w małych postach w cieniu. Musimy umieścić je na większych pozycjach. W końcu reprezentujemy ponad połowę ludzkości.
TERMIN OSTATECZNY: Co oznacza dla Ciebie osobiście udział w Konkursie w Cannes?
TRIET: To jest fantastyczne. Przez trzy lata pracujesz nad filmem d’auteur, który nie jest przebojem ani serialem Netflixa, a to jest najlepsze miejsce, aby go pokazać i nawiązać kontakt z międzynarodowymi widzami. Cannes to nie tylko francuskie, to międzynarodowe.
Może być brutalny. Nigdy nie wiadomo, jak ludzie zareagują na ten film. Czasami jest to trudne, ponieważ czujesz, że jesteś źle rozumiany, ale miałem dużo szczęścia w Cannes. Możesz być agresywny, ale podoba mi się ta przemoc, która nie jest fizyczna, ale raczej podglądacza. Ogląda Cię wiele osób, analizujesz i romantyzujesz. To trochę jak bycie na rozprawie.