Skip to content

Recenzja Wenecji: „America Latina”

11 de wrzesień de 2021
america latina

Każdy, kto kiedykolwiek widział nawet lekko przerażający film, wie, że gdy zostanie przedstawiony wybór, nigdy nie należy schodzić do piwnicy. Jest to prawdopodobnie podwójnie prawdziwe w przypadku piwnicy zbudowanej na zrekultywowanym bagnie. Massimo, wytworny dentysta, którego coraz bardziej udręczona twarz pojawia się w prawie każdym kadrze szumnej pracy konkursowej na Festiwalu Filmowym w Wenecji, Ameryka Łacińska, jest w łóżku z żoną, kiedy zapala się żarówka w ich lampce do czytania. W piwnicy pewnie są nowe żarówki – mówi. Następnego ranka znajduje czas między wypełnieniami a pracą na mostku, żeby tam zjechać.

Widok, który napotyka jego oczy, jest tak szokujący, że można — choć frustrujące — uwierzyć, że nie jest w stanie zareagować w sposób, w jaki każdy z nas sobie to wyobraża, że ​​mógłby nawet wrócić na górę, zamknąć drzwi i coś mamrotać. jego uderzająco młoda żona i nastoletnie córki o pękniętej fajce. Że może nadejść czas po traumie — powiedzmy kilka minut — kiedy nic nie zrobi.

Massimo jednak po prostu nic nie robi, wywołując wieczny, przerażony dreszcz i najeżdżając jego biuro po łyki morfiny. Jego rodzina nie zadaje pytań; wszystkie trzy jego domowe anioły są dziwnie bierne, dryfują w pływających muślinowych sukienkach jak wiele wiktoriańskich duchów. Tymczasem zastanawiamy się, czy na dole w ogóle coś się dzieje. Może jego rodzina też jest wyimaginowana. Czy to możliwe, że nie jest nawet dentystą?

Oglądaj w terminie

Bracia bliźniacy Damiano i Fabio D’Innocenzo powiedzieli w wywiadzie dla włoskiej gazety Corriere della Sera że nakręcili film „o kryzysie współczesnego mężczyzny”, wymyślony jako thriller psychologiczny. Mówią, że współczesny mężczyzna ciągle nie spełnia oczekiwań, aby odnieść sukces zawodowy, krajowy i osobisty. Massimo pozornie cieszy się z każdej pułapki sukcesu, ale pozory mogą mylić; Elio Germano z pewnością daje niesamowity występ jako człowiek pod nieznośną presją, jego szczęka stopniowo zapada w niepokój.

Kiedy Massimo odwiedza swojego ojca, pojawia się również wyraźna wskazówka, że ​​szaleństwo mogło być rodzinnym sposobem życia. Jego żona nie chce, żeby jechał. – Nie czujesz się dobrze, kiedy z nim jesteś – mruczy, jak zwykle mleczno-łagodna. W międzyczasie reżyserzy podkręcają atmosferę stylowo roztrzęsioną kamerą i oświetleniem, które zdaje się żyć własnym życiem, włączając sześciopensówkę z dnia na noc lub nagle zmieniając całą scenę na czerwono.

Ale tak wiele niejasności, tak wiele stylu zastosowanego w tak cienkich treściach i – unikając spoilerów – czysta złośliwość tego, co czeka Massimo pod schodami, czy to w jego niezwykłej modernistycznej willi, czy w dolnej części jego umysłu, okazują się coraz bardziej frustrujące. Bracia D’Innocenzo przedstawili o wiele więcej istotnych uwag na temat męskości w swojej burlesce na temat rywalizacji na przedmieściach, zeszłorocznej Złe opowieści, w którym męskie postacie były brutalne i apodyktyczne.

To jest ich strzał w portretowaniu człowieka, który nigdy nie trafił w sedno macho. Niestety, mimo całej swojej błyskotliwości w budowaniu własnego, odbiegającego od normy świata, nie trafiają we własny cel. Kiedy jest po wszystkim, wychodzisz na światło, zastanawiając się, dlaczego pęknięte rury nie wpłynęły na ciśnienie wody w domu, czy naprawdę mają jakieś zapasowe żarówki i o co w tym wszystkim chodziło. I dlaczego to się nazywa Ameryka Łacińska? Tylko Bóg wie.

Czy ten post był pomocny?