Praca zżera nasze życie. Przez dziewięć, dziesięć godzin dziennie — często więcej — albo jesteśmy w pracy, dojeżdżamy do pracy, albo nadrabiamy zaległości w pracy w domu. Jednak z jakiegoś powodu proces i patyna życia zawodowego rzadko są tematem kina. Z wyjątkiem filmów Stéphane’a Brizé, francuskiego reżysera, który uczynił miejsce pracy swoim miejscem do deptania.
w Miara mężczyzny (2015) Brizé skoncentrował się na pracowniku umysłowym w średnim wieku, który traci pracę i, gdy zbliża się do końca, dostaje pracę jako ochroniarz, gdzie oczekuje się, że będzie szpiegował swoich współpracowników. w W stanie wojny (2018) opowiedział historię strajku w fabryce. W swoim najnowszym tytule konkursowym na Festiwal Filmowy w Wenecji Inny świat, idzie na górę, gdy film osadza nas w kadrze kierowniczej średniego szczebla. Tam na górze oczywiście nie jest lepiej, jest tylko szansa na śmierć przy większym biurku.
Ulubioną muzą Brizé jest Vincent Lindon, który wydaje się być teraz we wszystkim; w wieku 60 lat zdecydowanie ma chwilę. Jest coś psiego w Lindonie, o workowatych oczach, dokuczliwej uprzejmości, która sprawia, że chcesz mu dać ciastko, nawet gdy krzyczy na ludzi. Tutaj gra Philippe’a, kierownika zakładu elektrotechnicznego, który jest częścią dużej francuskiej firmy, niedawno wciągniętej w paszczę jeszcze większego amerykańskiego konglomeratu. Dwa lata po likwidacji kadry kierownictwo najwyższego szczebla chce zwolnić więcej osób, pomimo zwiększonych zysków. Kierownicy zakładów, tacy jak Philippe, mają rozkaz decydować, kogo porzucić.
Philippe to przyzwoity człowiek — przynajmniej kiedyś był. Teraz stwierdza, że zapewnia przedstawicieli związku, że nic nie wie o krążących plotkach o zwolnieniach. Słyszy, jak mówi pracownikom, że linie produkcyjne są bezpieczne, kiedy wie, że tak nie jest. Chodzi o odwagę, mówi szefowa soignée z Paryża, która domaga się, aby jej menedżerowie podnieśli poprzeczkę. Odwaga do robienia rzeczy, których raczej nie robi się. Aby pokazać amerykańskim udziałowcom, że gdy potrzeba więcej odwagi, Francja będzie gotowa. Ucho Brizé do tego rodzaju pustych korporacyjnych rozmów na temat budowania zespołu jest nieomylne. Oczywiście wszyscy wiedzą, że chodzi tylko o pieniądze.
Philippe wykonuje tę pracę od siedmiu lat. W tym czasie jego małżeństwo rozpadło się na kawałki. Sandrine Kiberlain, która w prawdziwym życiu była żoną Lindona przez 10 lat, gra jego żonę Anne. Film otwiera się w biurze prawnika, gdzie nieszczęśliwie kłócą się o łupy rozwodowe. Kiberlain, który jest całkiem genialny, jest czujny, spięty, ciągle na krawędzi łez. Kolejnym osiągnięciem Brizé jest przekazanie, prawie bez dialogu, jak ci dwoje znaleźli się w sytuacji, której żadne z nich nie chce; to tak, jakby życie ściskało ich w imadle.
Oczywiście wiek średni jest często punktem zwrotnym. Philippe i Anne mają obecnie córkę, która studiuje w Stanach Zjednoczonych, ale ich syn Lucas (Anthony Bajon), dotychczas wybitny uczeń, przebywa w klinice psychiatrycznej po tym, jak zadźgał kompasem jednego ze swoich nauczycieli. Patrzenie, jak ta niezręcznie wyobcowana para słucha, jak ich syn bełkotał bzdury, starając się nie dopuścić do tego, by ich twarze się krzywiły, to rodzaj agonii. Pragniesz, żeby Philippe opuścił to nieszczęsne towarzystwo. Chcesz, żeby był tatą i kochającym towarzyszem; chcesz domagać się jego prawa do pogoni za szczęściem. Na pewno jest tam walka, ale nie może uratować tych 500 robotników. Po prostu pozwól mu się uratować.
W duchu Inny świat przypomina te filmy z lat 50. i wczesnych 60., które pokazywano w telewizji w poludniowym slocie filmowym, filmy takie jak Dwunastu gniewnych mężczyzn lub Zabić drozda które opierały się na wierze w ludzką przyzwoitość i nadziei na lepszy świat. Są ludzie, niektórzy z nich przedstawieni w tym filmie z bezlitosną dokładnością, którzy mogą uznać ten rodzaj sentymentu za naiwny, nieziemski lub zwyczajnie staromodny.
I może są, ale historia Brizé i sposób, w jaki jest opowiedziana, są absolutnie aktualne. Nerwowo wędrująca kamera zbliża się do twarzy wypełnionych cichą desperacją; rozmowa, która redukuje ludzkie życie do liczb, jest kontrapunktowana przez milczenie. Kiedy Inny świat osiąga ciepło satysfakcjonujące zapłatę w końcowej scenie, czujesz, że wszyscy na to zasłużyliśmy.