Zrozumiałe jest, że zamachy terrorystyczne w Paryżu w nocy 13 listopada 2015 roku zostały potraktowane przez francuski przemysł filmowy z wielką wrażliwością i jako jedyny w tym roku w programie Festiwalu w Cannes, który porusza te wydarzenia — film Alice Winocour Paryski Revoir — to lekko fabularyzowany dramat, którego akcja rozgrywa się po tej nocy 130 osób zginęło, większość z nich na koncercie rockowym w miejskim klubie nocnym Bataclan. Chociaż wiele nazwisk zostało zmienionych, z oczywistych względów bezpieczeństwa, Cedric Jimenez listopad jest, dla kontrastu, procedurą policyjną z ciężką artylerią, zgodnie z faktami, szczegółowo opisującą obławę, która miała miejsce w ciągu następnych pięciu dni.
Film poza konkursem w Cannes zaczyna się w dość zaskakująco stonowany sposób, podążając za kobietą biegnącą brzegiem Sekwany, gdy gra smutny cover Davida Bowiego z początku lat 70. „Sorrow”. Wydarzenia nocy rozgrywają się na ekranie i chociaż, całkiem słusznie, nie pokazano nam żadnej z rzezi, dowiadujemy się, że biegaczka, Ines (Ana’s Demoustier), jest policjantką po służbie z władzami miasta. terrorystycznej i jej szok, gdy odbiera telefon od zespołu, to zgrabny sposób na pokazanie, jak naprawdę rozchodzą się złe wieści. W biurze Fred (Jean Dujardin) i Héloise (Sandrine Kiberlain) zostają oskarżeni o wykonanie niewykonalnego zadania polegającego na znalezieniu osób odpowiedzialnych za strzelaniny przy użyciu nagrań z kamer CCTV, osobistego nadzoru i przewodów telefonicznych w celu zbadania siatki terrorystycznej z powiązaniami z Brukselą .
W większości są to doskonałe rzeczy do rekonstrukcji, do tego stopnia, że Dujardin wkrótce znika w roli, która jest w dużej mierze ekspozycją, wskazywaniem map i obrazków na tablicach korkowych i krzyczeniem na podwładnych w hojny, dobroduszny sposób. Aspekt militarny jest nieco niepokojąco fetyszyzowany; chociaż dywizja Freda jest wyraźnie po właściwej stronie historii, hollywoodzkie przeboje bez twarzy policji w czarnym stroju do zamieszek nie sprawiają, że wygląda na to, że nadchodzi kawaleria, a wtedy możesz zdać sobie sprawę, że nie oglądasz przeciętny dramat kryminalny Netflixa. Strzelaniny są brutalne i choć niezbędne dla fabuły, ich prezentacja jest nieco sprzeczna z intuicją w filmie, który opiera się na zachowaniu pokoju w społeczeństwie pozbawionym przemocy.
Na szczęście są przebłyski człowieczeństwa i właśnie wtedy, gdy wydaje się, że może nie być żadnych niuansów w tym efektownym, ale jak dotąd prozaicznym filmie, Jimenez skupia się na historii Samii (fantastyczna Lyna Khoudri Samia), młodej dobroczyńcy. w obozie dla bezdomnych, która ma poważne dane wywiadowcze: jej współlokator finansuje swojego kuzyna, jednego z terrorystów.
To jest gdzie listopad zdejmuje; Fred i Héloise wywierają presję na Ines, aby w jakikolwiek sposób dostarczyła podejrzanego, a film idzie w nieco innym kierunku. Do tej pory chodziło o zasady, odpowiedzialność i pełną wagę prawa – ale w sposób abstrakcyjny. Teraz, kiedy Samia jest mocno uzbrojona i przerażona, widzimy, jak te rzeczy wpływają na normalnych ludzi, jak obywatelski obowiązek jest dobry i dobry, dopóki nie spróbujesz tego zrobić.
listopad nie oferuje żadnego nowego wglądu w to, co się wydarzyło, ani nie rozwodzi się nad tym. Zaletą tego jest to, że odzwierciedla wyciągnięte wnioski, przypisując zasługi tam, gdzie jest to słuszne — znalezienie terrorystów w dzisiejszym świecie jest prawie niewykonalne, więc osiągnięcia, których dokonali Francuzi w tym tygodniu, są niewiarygodne — ale nie boi się też doszukiwać się winy, zauważając niesprawiedliwości, które mogą i się zdarzają, jak na ironię, w dążeniu do samej sprawiedliwości.