Choć osadzony w Republice Irlandii, ten skromny, ale zaskakująco mocny film, trafi w nerwy w krajach całej Europy po ukraińskim kryzysie uchodźczym. Bardziej konkretnie, prawdopodobnie będzie to miało wpływ na obieg brytyjskich domów artystycznych, po niedawnej, kontrowersyjnej decyzji rządu brytyjskiego o praniu osób ubiegających się o azyl za pomocą programu deportującego ich do Rwandy w celu przetworzenia.
Dlaczego jej producenci wybrali Tribeca jako platformę startową, jest więc trochę tajemnicą, a jeśli chodzi o moc gwiazd, każdy zabłąkany fan Marvela, którego przyciągnie rodowód MCU Letitii Wright, z pewnością nie będzie czekał na przejażdżkę kolejką górską.
To powiedziawszy, każdy, kto dostroił się do uczciwości zespołu kreatywnego i ostrożnego, przemyślanego tempa filmu, prawdopodobnie będzie sympatyzował z jego obawami.
Wright, zwodniczo wspaniały w nieprecyzyjny, dyskretny sposób występuje jako Aisha Osagie, młoda Nigeryjka w wieku 20 lat mieszkająca w hostelu w Irlandii. Czekając na pozwolenie na pozostanie, Aisha preferuje status, który daje jej pozwolenie na pracę jako asystentka fryzjera i pozwala jej wysyłać pieniądze z powrotem do matki.
Sprawy przybierają lepszy obrót, gdy z Aishą zaprzyjaźnia się sympatyczny ochroniarz Conor Healy (Josh O’Connor), który łamie zasady firmy, by spędzać czas z Aishą i stara się, w subtelny, nienachalny sposób, dowiedzieć się co stało się z nią i jej rodziną i dlaczego czuje, że jej życie byłoby w niebezpieczeństwie, gdyby wróciła do Nigerii.
Jednak po starciu z właścicielką hostelu, Aisha zostaje wyproszona i przeniesiona do wiejskiego parkingu dla przyczep kempingowych, z dala od jej miejsca pracy i prawnika, gdzie musi poczekać, aż w końcu przyjdzie jej rozmowa z władzami imigracyjnymi. Conor, który się w niej zakochał, obserwuje to wszystko ze zdumienia.
Poziom dbałości i szczegółowości, czasami kosztem fabuły, nadaje filmowi Franka Berry’ego autentyczność, która choć trochę poważna, daje mu trochę licencji na odejście od niecodziennej historii miłosnej, którą mogliby realizować inni reżyserzy. O’Connor, namaszczony przez Francisa Lee na nieprawdopodobnego łamacza serc w jego kultowej gejowskiej historii miłosnej Własny kraj Boga (2017), to bardzo inspirujący fragment obsady, w którym gra Conor jako beznamiętny były więzienny narkoman, na dole, ale z cicho mruczącym silnikiem.
Jego występ jest prawdopodobnie słownikową definicją hojności, dając Wright wiele bardzo potrzebnej przestrzeni, tak że kiedy w końcu przerywa milczenie, nie czuje, że jej rodzinna tragedia jest tylko wielkim dramatycznym ujawnieniem – poproszony przez władze o powiedzenie im swoją historię, Aisha przerywa: „To nie jest fabuła”.
Jeśli chodzi o precedens, Aisha obejmuje część tego samego tematu, o którym mówi znakomity film Bena Sharrocka z 2021 r. Otchłańktóry oferował bardziej egzystencjalne – i zaskakująco humorystyczne – spojrzenie na przygnębiający czyściec, w którym znajdują się uchodźcy. Jest też dużo dydaktyki w stylu Kena Loacha na temat biurokracji i biurokracji, chociaż na szczęście nigdy nie jest to tak natarczywe. nos jako hit reżysera w Cannes Ja, Daniel Blake.
Aisza siedzi gdzieś pośrodku, biorąc małą, osobistą historię i używając jej jako piorunochronu. Rezultatem jest nieoczekiwanie efektowny kawałek kina punktowego; Sprawa Aishy nie jest tak bezpretensjonalna, jak mogłoby się wydawać, a wielki wniosek z filmu Berry’ego dotyczy szerszej kwestii prawa międzynarodowego i odpowiedzialności, a nie tylko mówienia łatwych ujęć na temat wadliwych rozwiązań wprowadzonych przez rządy. To powolne spalanie i chociaż nigdy się nie zapala, Aisha pozostawia zaskakująco niezapomnianą poświatę.