Być może słyszałeś, że Broadway powrócił i, cud cudów, wydaje się, że wymyślił, jak zaprezentować naprawdę doskonały program rozdania nagród telewizyjnych.
Dzieląc tradycyjne trzy godziny na cztery i jakoś wymyślając odpowiednią matematykę, organizatorzy Tony, Paramount+ i CBS, zaprezentowali dwugodzinną transmisję na żywo 74. dorocznych nagród Tony, a zaraz potem dwugodzinny koncert specjalny. Tony Awards Present: Broadway’s Back!. Podejście zadziałało wyjątkowo dobrze. Po bezsensownej prezentacji ogłoszeń o przyznaniu nagród i przemówień akceptacyjnych odbył się żywy program specjalny, który imponująco prezentował współczesne musicale na Broadwayu na ich domowych terenach i klasyczne zjazdy, które były świeże i mile widziane.
Być może najlepsze jest to, że obie części wieczoru poprowadzili gospodarze, którzy całkowicie uniknęli zmęczonej kombinacji złośliwości, głupoty i wewnętrznego uśmieszku, który jest obowiązkowy podczas rozdania Oskarów i Emmy od ponad dekady. Audra McDonald zorganizowała część nagród z elegancją i urokiem, podczas gdy Leslie Odom Jr. obsługiwał specjalny program CBS z sympatią i rozmachem, który idealnie pasował do powrotu do domu na Broadwayu.
Dlaczego więc tylko prawie idealny wynik na wieczór? Niemuzyczne sztuki zostały niewybaczalnie krótkie w części CBS wieczoru, przeoczenie tym bardziej rażące, gdy wieczorem Jeremy O. Harris Gra niewolników padło zero wygranych za 12 nominacji, pozostawiając Amerykę zgadywanie, o co to całe zamieszanie, kiedy otwarto na Broadwayu w 2019 roku. Czy to naprawdę zbyt wiele, by prosić o jakąś obecność Tony’ego na to i inne sztuki – w tym, oczywiście, zwycięski wpis Dziedzictwo?
Ale wracając do istotnych zalet: prezentacja nagród transmitowana na żywo, prowadzona przez McDonald, była najskuteczniejszym tego typu konkursem w pamięci, pozbawionym wzdęć i wzniosłości. Zwycięzcy zachowali zwięzłe i rzeczowe uwagi, omijając wszelką histrionikę przed kamerą. Mimo to ceremonia nigdy nie wydawała się bezkrwawa. Postrzępiona mała pigułka aktorka Lauren Patten zaakceptowała swojego Tony’ego i odniosła się do ostatnich kontrowersji dotyczących traktowania przez musical jej niegdyś niebinarnej, a teraz nie postaci Jo, i zrobiła to bez schlebiania i kulenia się. Aaron Tveit, jedyny nominowany w głównej kategorii aktor/muzyka, odebrał swoją nieuniknioną nagrodę z humorem i szczerymi emocjami.
Nieliczne utwory muzyczne zaprezentowane podczas transmisji na żywo miały jeszcze większy wpływ ze względu na ich niedobór, w tym „What I Did For Love” Ali Strokera z Linia chóru, oryginał Lakier do włosów członkowie obsady wykonujący ten program „You Can’t Stop The Beat” i, co najlepsze, Jennifer Holliday burząca Radio City Music Hall utworem „And I Am Telling You I’m Not Going” z 1981 roku Wymarzone dziewczyny.
Specjalny koncert na CBS i Paramount+ rozpoczął się od gospodarza Odoma, który wykonał oryginalny numer otwierający, który mógł sugerować raczej oldschoolowe podejście do rozdania nagród, ale był wystarczająco zwięzły, aby zejść z drogi przed wyczerpaniem powitania. Tym lepiej, że pierwszym utworem muzycznym z aktualnego Broadwayu był upalny „Burning Down The House” z Amerykańska utopia Davida Byrne’a.
Podczas gdy Odom i większość Powrót Broadwayu występowali na żywo wykonawcy z Winter Garden Theatre, nominowani do najlepszego musicalu – Moulin Rouge!, Poszarpana mała pigułka oraz Tina – The Tina Turner Musical – wystąpili z miejsc, w których mieszkali, co pokazało, że produkcje są idealne, z pełnymi scenografiami i kostiumami. Moulin Rouge!, szczególnie wyglądał wspaniale.
Inne atrakcje koncertu specjalnego:
- John Legend wykonujący „My Girl” i „Ain’t Too Proud To Beg” z obsadą Nie jestem zbyt dumny, para, która mogłaby wyglądać na lekceważenie aktorów na Broadwayu, ale zamiast tego wydawała się miłym hołdem;
- Seria duetów ze zjednoczonymi parami z Niegodziwy (Kristin Chenoweth, Idina Menzel), Wynajem (Adam Pascal, Anthony Rapp) i Ragtime (Brian Stokes Mitchell, Audra McDonald);
- W dużej mierze improwizowany numer wielkiego finału autorstwa obsady i twórców Freestyle Love Supreme (w tym m.in. Lin-Manuel Miranda, James Monroe Iglehart, Christopher Jackson i Wayne Brady), które zawierały bezpośrednie odniesienia i czułe parodie występów z wcześniej wieczorem.
Nawet segment In Memoriam był w zasadzie dobrze obsłużony. Kilka imion i twarzy zaginionych w ciągu ostatniego roku było niewidocznych na ekranie telewizora, gdy kamery przeszły do długich ujęć. Ale lista wydawała się być inkluzywna – żadnych rażących pominięć, nareszcie na pierwszy rzut oka – a towarzyszące im wykonania „The Impossible Dream” Briana Stokesa Mitchella i „Somewhere” Norma Lewisa i Kelli O’Hary były poruszające.
Czy ktoś obserwował? Oceny wystarczająco szybko opowiedzą tę historię, ale podejrzewam, że nawet potencjalni widzowie, którzy opuścili ten program – lub pokazy – dzisiejszego wieczoru, wkrótce zobaczą pogłos na innych pokazach nagród. Wchodząc, byłem sceptycznie nastawiony do podzielonego formatu transmisji na żywo. Nigdy więcej.