Po spędzeniu 90 minut na oglądaniu słynnego szefa kuchni, Jose Andresa, krzątającego się z dostarczaniem jedzenia zdesperowanym ludziom w odległych zakątkach świata, niemal szokuje widok, jak potknął się tylko dlatego, że w jego małym samolocie skończyło się paliwo. Do tego czasu wierzysz, że ten facet może po prostu biegać na oparach w nieskończoność.
Energiczny film dokumentalny Rona Howarda National Geographic Films przenosi cię w samoloty, ciężarówki i kuchnie, by zobaczyć, jak jeden pełen pasji człowiek oddał się jedzeniu we wszystkich jego przejawach, przekształcił się w nowe międzynarodowe przedsięwzięcie, które ma pomagać biednym w rozpaczliwych tarapatach.
Howard, od 63 lat bardzo zajęty w mediach, wyreżyserował osiem filmów dokumentalnych (oraz pięć filmów dramatycznych) w ciągu ostatniej dekady. W Andres ma bardzo przykuwającą uwagę fotografię, niezwykłego Hiszpana, który w bardzo młodym wieku przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, umieścił tapas na amerykańskiej mapie kulinarnej, otworzył mnóstwo modnych restauracji i przede wszystkim stworzył World Central Kitchen, organizację non-profit zajmującą się pomocą humanitarną, której celem jest dostarczanie żywności potrzebującym w sytuacjach kryzysowych.
Prawie nie ma sceny w tym zawsze w ruchu, w której Andres i/lub niektórzy z jego współpracowników nie wskakują do helikopterów lub innych pojazdów, a następnie brodzą przez powodzie, błoto i rumowisko zasypane śmieciami, jednocześnie organizując jedzenie by jakoś dostarczyć zdesperowane populacje. A to, co zapewniają, to nie racje żywnościowe — faktycznie wygląda dobrze do jedzenia.
„Gotuję i karmię”, to credo Andresa, które obejmuje jego ekskluzywne restauracje, takie jak Jaleo, China Chilcano i Zaytinya, a także wszystko, co może znaleźć, aby w każdej chwili pośpieszyć do potrzebujących. Jak to wszystko działa z perspektywy organizacyjnej, pozostaje nieco niejasne. Ale dowody na ekranie pokazują, że determinacja Andresa, nieograniczona energia i instynkt ignorowania lub przedzierania się przez biurokrację przyczyniły się do tego, że wyniki są naprawdę inspirujące.
„Entuzjazmu to coś, czego mi nie brakuje” – wyznaje nieskromnie Andres i jest to cecha, którą widzimy od samego początku, z żoną, trzema córkami i synem, a także w krótkiej relacji z jego szybkiego wzniesienia się na kulinarne wyżyny na początku lat 90. Nie zajęło mu dużo czasu, aby stać się marką. Duży zarówno pod względem budowy ciała, jak i osobowości, z łatwością dominuje gdziekolwiek się udaje, od wysokiej klasy kuchni po obszary katastrof, gdzie ludność o niskich dochodach i nagle bezdomna potrzebuje natychmiastowej pomocy, często w krajach i obszarach słabo wyposażonych do jej świadczenia.
Wszystko zaczęło się od trzęsienia ziemi na Haiti w 2010 roku. Andres przebywał wówczas na Kajmanach i po obejrzeniu w telewizji zniszczeń udał się do Port-au-Prince, gdzie gotował lokalne jedzenie dla bezdomnych i bezdomnych. Kiedy huragan Maria uderzył w Portoryko w 2017 roku, był tam trzy dni później i pomagał w dystrybucji żywności w stylu wojskowym; w następnym roku zaangażował się ponownie, gdy ogromna powódź nawiedziła Wilmington w Północnej Karolinie. Znani szefowie kuchni nigdy nie byli generalnie kojarzeni z takimi działaniami humanitarnymi, ale kiedy Andres wkroczył do akcji, ludzie to zauważyli.
Krótka przerwa między katastrofami pozwala szybko zorientować się, co sprowadziło mężczyznę tutaj: jego rodzice byli pielęgniarkami w Hiszpanii, a chłopiec spędził dużą część swojej młodości w szpitalach i izbach przyjęć. Na przykład jego ojciec uwielbiał gotować, a gdy dzieciak wyszedł z domu, w wieku 16 lat, dość dobrze znał się na kuchni.
Sposób zarządzania organizacją, pozyskiwaniem funduszy i podstawową logistyką pozostaje dość niejasny na tym koncie, które woli, gdy tylko jest to możliwe, koncentrować się na wiecznie aktywnej gwieździe, którą niezaprzeczalnie jest. Wydaje się, że pojawia się wszędzie io każdej porze – w Gwatemali po wielkim trzęsieniu ziemi w 2018 roku, w następnym roku po strasznym huraganie Dorian na Bahamach; w Navajo Nation, który w swoim czasie miał najwyższy wskaźnik infekcji Covid-19 w kraju; w kalifornijskiej Central Valley, Oakland, a nawet w Nowym Jorku, gdzie w pewnym momencie organizacja dostarczała 92 000 posiłków dziennie, a nawet w samym Waszyngtonie, w DC Central Kitchen. Ciekawie byłoby pokazać, jak organizacja to umożliwiła.
Film mógł dostarczyć jaśniejszego i bardziej kompleksowego opisu tego, jak program jest finansowany, obsadzony personelem i priorytetyzowany pod względem jego funkcji. Ale bez wątpienia opowiada inspirującą historię w imieniu sprawy, której wartość jest bezsprzecznie największej niemocy.