Akt występu na żywo w dowolnym gatunku muzycznym, artysta prezentujący się publiczności, wiąże się z pewną dozą sztuczności. Bez względu na to, jak surowa lub nieoszlifowana może być zewnętrzna osobowość muzyka, bez względu na to, w jakim stopniu jest autentyczny, zawsze u podstaw tego, co robią, zawsze znajduje się umyślny akt budowania tożsamości, za każdym razem, gdy wchodzą na scenę lub do kabiny nagraniowej . „Mogul Mowgli”, nowy pojazd Riz Ahmed, zręcznie eksploruje niewypowiedzianą drugą stronę tej destrukcyjnej kreacji, zwracając się do oryginalnego ja, które artysta często pozostawia po sobie, i do tego, jakie spustoszenie może spowodować ta zwodnicza transformacja w ciele i duchu.
Film, debiut fabularny reżysera Bassama Tariqa, został napisany wspólnie z Ahmedem, obydwaj czerpiący z ich doświadczeń jako brytyjsko-pakistańskich artystów eksplorujących wyniszczający dryf z ich dziedzictwa kulturowego. Ale zamiast uroczystego rozmyślania na takie upojne tematy, jest to surrealistyczny, instynktowny i – na szczęście – szorstki wybuch ekspresji. Na papierze mogłoby to być nudne ćwiczenie, ale intensywność i ostry dowcip filmu nadają mu bardzo potrzebną przewagę.
Jeśli film ma jakieś potencjalne wady, wszystkie są na poziomie powierzchni, z przewidywaniem, czy prawdziwe wypady Ahmeda z muzyki rap przełożą się na duży ekran i niefortunne poczucie deja vu między przesłanką tego filmu a jego ostatni występ fabularny, za który otrzymał nominację do Oscara.
Zatrzymaj mnie, jeśli już to słyszałeś…
W „Mogul Mowgli” Ahmed gra muzyka, który ma wyruszyć w ważną trasę koncertową, odsuniętą od nowej choroby, która zmusza go do przewartościowania świata i jego miejsca w nim, tak właśnie można by opisać „Sound of Metal, ” jego ostatnia praca w roli głównej, która zdobyła niemal powszechną pochwałę. Ale filmy różnią się od siebie nawzajem.
Zamiast grać perkusistę, który traci słuch, Ahmed gra Zeda z domu Zahir, rapera, który przez lata niestrudzenie pracował, aby podpisać kontrakt i dotrzeć na większą platformę. Kiedy go spotykamy, ma wkrótce stać się występem otwierającym dla większego artysty, ale na kilka dni przed rozpoczęciem trasy zaczyna zmagać się ze zwyrodnieniową chorobą autoimmunologiczną, która wpływa na jego funkcje motoryczne i zdolność do stania, nie mówiąc już o chodzeniu. Ale tam, gdzie ubytek słuchu Rubena w „Sound of Metal” był przewidywalnym rozwojem po latach spędzonych przy nieprzyzwoicie głośnej muzyce, sytuacja Zeda ma bardziej metafizyczny charakter.
Na prośbę swojej dziewczyny Biny (Aiysha Hart) wraca do domu do Wielkiej Brytanii, aby po raz pierwszy od dwóch lat zobaczyć swoją rodzinę. Jak przedstawiono, ten powrót do korzeni i wynikający z niego dysonans między jego nowym a starym życiem jest jak szok systemowy, który psychosomatycznie wpływa na całe jego ciało, wyłączając go, dopóki nie będzie gotowy liczyć się z kim naprawdę jest.
Oznacza to, że nawet szare sceny Zeda w szpitalnym łóżku przeplatają się z doprowadzającymi do szału sekwencjami snów i koszmarnymi iluzjami, zamieniając jego zmagania w nadprzyrodzone rapy bitewne z przejawami jego wiary i lęków. Film staje się męczącą i duchowo wyczerpującą podróżą dla człowieka, który jest zmuszony do konfrontacji z tym, kim się stał, z genialną rolą Ahmeda i prezentacją wystarczająco silną dla reżysera Tariqa, że został poproszony przez Marvela o wyreżyserowanie ponownego uruchomienia MCU Blade. ”
To szczere, ale drażliwe rozliczenie ze sposobem, w jaki celowo oderwasz się od swoich korzeni, może sprawić, że będziesz bez końca dryfował w niepewnym świecie, tak bardzo, że twój umysł i ciało mogą cię zawieść, gdy twój duch nie będzie już w stanie nadążyć za szaradą.
Pamiętaj kim jesteś
Na początku filmu dziewczyna Zeda konfrontuje go z trudną prawdą. „Dla kogoś, kto tak dużo rapuje o tym, skąd pochodzą”, pyta, „kiedy ostatnio wróciłeś do domu?” Ale jasne jest, że ma na myśli nie tylko dom jako przestrzeń fizyczną, dom jako miejsce, w którym mieszkają jego rodzice, ani nawet dom jako stacjonarne miejsce, w którym mogą być razem, kiedy nie leci, by występować dla nieznajomych, zamiast pielęgnować ich niespokojny związek . Mówi o tej śmierci tysiącami cięć, które umierał przez lata oddalania się od swojej prawdy, pomimo pustych przechwałek w jego okrutnych rymach.
Obserwując go w jego nowym środowisku, Zed wydaje się tak żywy i pewny siebie. Jest zuchwały, ale też trochę durniem, zarówno dla Biny, jak i dla swojej menadżerki Vaseem (Anjana Vasan), dwóch kobiet cierpiących na co dzień z jego egoizmu. Mimo że jego rapy tak wyraźnie mówią o jego dziedzictwie i tym, jak to go wyróżnia, wydaje się, że nie interesuje go, jeśli nie otwarcie pogardza własną kulturą. Zed ma cynizm w świecie, w którym żyje, taki, w którym musiał zanglicyzować swoje imię i upominać kogoś, że nie planuje zrobić tego samego dla swoich przyszłych dzieci. Nie chodzi o to, że nie jest dumny, ale o to, że żyje w świecie, w którym duma jest luksusem, który uważa za sprzeczny z jego artystycznymi celami.
Ale kiedy wraca do domu i spędza więcej czasu z rodziną, gdy trudne relacje z ojcem (Alyy Khan) stają się bardziej widoczne, Ahmed jako performer zaczyna piękniej pokazywać pęknięcia w masce Zeda. Jest świetna scena, w której Zed wpada na fana przed meczetem, gdzie wymyka się z modlitwy, żeby zapalić spliffa. Kibic mówi mu, że niewłaściwe jest nie podawanie bratu czegoś lewą ręką, co powoduje, że Zed ze złością zauważa, że to haram, i będzie to haram bez względu na to, której ręki użyje, pozornie śmiejąc się z zawiłości ich wiary, tylko dla fan, który uczył go, że to nie jest grzech, i nazywanie czegoś, co nie jest grzechem, „grzechem” jest jak w.
W ramach tej wymiany (i wynikającej z niej rzeczywistości, że ten fan myślał, że Zed był rywalem, którego nienawidzi), jego podróż staje się jasna. Pewność i pewność Zeda w jego nowej postaci są zwodem, który ma pomóc mu poruszać się po świecie sprzed sławy, ale zbroja, którą zbudował na tę wojnę, okazuje się niewystarczającą osłoną przed strzałami i procami nowoczesności. Aby naprawdę poradzić sobie w przyszłości, musi najpierw zmierzyć się z przeszłością i odrzucić kłamstwa, które powiedział mu świat, i te, które sam sobie powiedział.
Kiedy jego fizjoterapia i leczenie nie idą dobrze, jest scena, w której zaczyna potajemnie odzyskiwać bardziej holistyczną pomoc, podczas gdy jego ojciec mówi mu „nie potrzebujesz ich trucizny”. Mówi oczywiście o pracy, którą szpital stara się wykonać, ale także o świecie, który Zed tak bardzo chce podbić, mimo że czuje, że nie może tego zrobić jako jego prawdziwe ja.
W dłuższym, bardziej wyspiarskim filmie te motywy mogą okazać się zbyt poważne, aby naprawdę rezonować, ale Tariq porusza się w szybkim tempie, podsycany wystarczającą ilością humoru („nie bierz imienia J Dilla na próżno!”). spraw, aby proces był bardziej zabawny niż wyczerpujący. „Mogul Mowgli” po raz kolejny udowadnia, że Riz Ahmed jest jednym z naszych najlepszych aktorów i miejmy nadzieję, że dobrze wróży mu przyjęcie większej ilości autorstwa w swojej przyszłej pracy.