Po pierwsze, sprawdzenie rzeczywistości: żyjemy w stanie społecznego i seksualnego niepokoju i nic o tym nie można napisać bez dalszego podnoszenia poziomu napięcia. Wszyscy wydają się na zawsze wkurzeni.
W ten sposób unikam tych tematów, ale pewne przyziemne pytania wciąż mnie dręczą. Kto tak naprawdę poświęca czas na wykopanie zgrzybiałych podcastów lub idiotycznych tweetów? Gdzie je znajdziesz? Raz na jakiś czas jak przez mgłę pamiętam niektóre gafa z przeszłości – niektóre z dawnymi kolegami – ale staram się o nich zapomnieć, a nie przeżywać na nowo. OK, to może być wada charakteru (patrz poniżej).
Kevin Hart słynie z porównania publicznych przeprosin do obierania cebuli – obierasz cebulę i płaczesz, ale nikt tego nie zauważa. Uwaga Harta została wywołana opublikowaniem starych tweetów, które skutecznie wykluczyły go z roli potencjalnego gospodarza Oscara, co zostało teraz ponownie uchwalone przez Mike’a Richardsa, niedawno wydalonego z gospodarza Niebezpieczeństwo! za wcześniejsze oskarżenia o nękanie i kilka naprawdę głupich podcastów.
Rozumiem, że osoby publiczne powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności za przeszłe wykroczenia. Popieram ten cel, chociaż wzmacnia on również paranoję wśród tych, którzy twierdzą, że każda osoba naraziła się na bałagan. Dotyczy to również każdej organizacji.
Rozumiem nawet „kryzys egzystencjalny” zagrażający przyszłości ruchu Time’s Up (jego prezes zrezygnował w tym tygodniu), jak donosił niedzielny New York Times. Z trudem czytam też, jak ludzie o dobrych intencjach popadają w sytuacje bez wyjścia.
Celem egzekutorów Time’s Up było ukaranie rasistowskich i seksistowskich zachowań, które w minionych latach zaczęły wydawać się prawie znormalizowane. Wciąż jednak niektórzy dostrzegają w tym procesie perwersyjną historyczną ironię: od czasów czarnej listy fanatycy nie grzebali tak nieubłaganie w przeszłych przemówieniach i skojarzeniach, szukając (w tamtym czasie) powiązań między artystami a komunistycznymi organizacjami frontowymi. Kariery filmowe zostały wywrócone przez odkrycie dawno zapomnianych cytatów, z gwiazdami takimi jak Edward G. Robinson lub potężnymi graczami, takimi jak William Morris Jr, zmuszonymi do przejścia na emeryturę.
„Ratowanie ludzi, zwłaszcza drapieżnych, nie jest w programie Time’s Up” – wyjaśniła Shonda Rhimes, współzałożycielka Time’s Up. Powiedziała, że ruch ten „nie powinien być zbiornikiem dla mężczyzn próbujących ukryć swoje nieprzyzwoite zachowanie”.
Wszystko to ma dla mnie sens, ponieważ niektóre problemy Time’s Up dziwnie wywodzą się od wcześniejszego zwolennika, gubernatora Andrew Cuomo, który początkowo polegał na pomocy kilku liderów grupy. Argumentem obronnym Cuomo było to, że jego krytycy źle zrozumieli „zmiany pokoleniowe i kulturowe”, które wpłynęły na męskie zachowanie.
Ale czy linia Cuomo nie jest niejasnym i niejednoznacznym uzasadnieniem jego rzekomych działań? Relacjonując problemy liderów Time’s Up wyczułem, że New York Times sami pisarze emanowali poziomem dyskomfortu.
Fakt, że Czasy Relacjonowanie konfliktów Time’s Up dowodziło własnych przeszłych zmian kulturowych. Kilka lat temu właśnie zacząłem swoją pracę jako New York Times reporter, kiedy zobaczyłem jej pierwszą stronę reportażu o rosnącej populacji homoseksualnej w mieście. Jego kluczowe odkrycie: „Przytłaczający konsensus opinii w społeczności psychologicznej uważa, że stanowi homoseksualizmu można zarówno zapobiegać, jak i leczyć” — czytamy w artykule.
Co? Gdzie tkwił ten konsensus? Nic dziwnego, że ten „raport” wywołał burzę krytyki, a jego redaktorzy kulili się. Dalsze fragmenty obaliły wniosek o „zapobieganiu i leczeniu” jako zarówno głuchy, jak i niedokładny. Fakt, że gazeta kiedykolwiek opublikuje taki raport, odzwierciedla, no cóż, kulturową zmianę. Więc znowu nie pogrążajmy się w tych dwuznacznościach.
Nie mam pojęcia, kto znajduje czas na przesiewanie starych tweetów, podcastów lub innych przypadkowych wybryków, ale w erze czarnej listy można było zarobić dobre pieniądze na dostarczaniu wskazówek o „spiskowcach komunistów”. Znałem jedną z ofiar tamtego okresu – Daltona Trumbo, wybitnego pisarza. Powiedział mi kiedyś: „Niektórzy z nas w młodości wierzyli w głupie rzeczy, a co gorsza, pisaliśmy o nich. Wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy, że może to być śmiertelne wykroczenie”.
Nawet dzisiaj głupie rzeczy okazują się śmiertelne.