Jak donosi TMZ 21 września 2021 roku, aktor Willie Garson zmarł w wieku 57 lat. Według strony internetowej, Titus Welliver o sławie „Bosch” był tym, który przekazał tę wiadomość, składając serdeczny hołd swojemu przyjacielowi, pisząc: „Nie ma słów. Kocham cię drogi bracie. Jest nas mniej” towarzyszy zdjęcie Garsona. Raporty sugerują, że tuż przed przedwczesną śmiercią zdiagnozowano u niego nieokreśloną chorobę, chociaż żadne szczegóły nie wyszły na jaw.
Przez wielu Garson jest najlepiej rozpoznawany jako Stanford „Stanny” Blatch z przebojowego serialu „Sex and the City”, który zadebiutował w odcinku „Models and Mortals” z 1998 roku. Od tego momentu pojawił się w prawie 30 odcinkach ukochanego serialu – zazwyczaj u boku Carrie Bradshaw (Sarah Jessica Parker) – zanim zakończył swoją kadencję w odcinku „Splat!” z 2004 roku. W tym czasie udało mu się jednak zostać ulubieńcem fanów i integralnym członkiem obsady „Sex and the City”.
Chociaż Willie Garson zrobił o wiele więcej w swojej niezwykłej karierze niż sam „Seks w wielkim mieście”, pojawiając się na dużych i małych ekranach przez dziesięciolecia i po drodze gromadząc imponującą filmografię.
Willie Garson zbudował w swoim czasie całkiem niezły życiorys aktorski
Kariera aktorska Williego Garsona rozpoczęła się w latach 80. od niewielkich występów w takich filmach jak „Family Ties” i „Cheers”, a także w kilku odcinkach „Mr. Belvedere”. W latach 90. dodawał do swojego telewizyjnego życiorysu tytuły takie jak „Mad About You”, „Melrose Place” i „Zapytaj Harriet”, ale na tym nie poprzestał. W nadchodzących latach stał się stałym bywalcem wspomnianych wyżej „Seksu w wielkim mieście”, a także kilku innych „Niebieskiej policji nowojorskiej” i „białych kołnierzyków”. Wpadł nawet w niedawne szaleństwo superbohaterów dzięki powracającej roli w serialu „Supergirl” The CW.
W tym samym czasie Garson nie ograniczał swojego talentu aktorskiego do telewizji, przeskakując filmy więcej niż jeden raz. Po raz pierwszy zasmakował srebrnego ekranu w 1989 roku w „Troop Beverly Hills”, co skłoniło go do szukania kinowych ról, gdzie tylko mógł. Choć nie był głównym bohaterem, przypisywano mu występy w „Dzień świstaka”, „Mars Attacks!”, „Being John Malkovich”, „Zakręcony piątek” i wielu innych. Jego ostatnim pełnometrażowym projektem był film „Zanim pójdę” z 2021 r. w reżyserii Erica Schaeffera (przez IMDb).
Mimo że jego śmierć nadeszła zdecydowanie za wcześnie, praca Williego Garsona przed kamerą będzie żyć wiecznie. Będzie nam go bardzo brakować.