Wiele gwiazd kina akcji na przestrzeni lat zagościło w świadomości społecznej. Masz swoich Schwarzeneggerów i Stallonesów, ale dla wielu nawet najwięksi gracze nie mogą się równać z prawdopodobnie największym artystą sztuk walki, jaki kiedykolwiek żył — Brucem Lee.
Bruce Lee trenował swoje ciało, aby wykonywać wyczyny, których większość ludzi nie mogłaby sobie wyobrazić. Opisano go jako „geniusza kinetycznego”, który w mgnieniu oka potrafił opanować każdy styl sztuk walki, który przed nim postawiono (przez CNN). Wkrótce stał się wielką gwiazdą kina akcji w Azji, a po jego przedwczesnej śmierci w wieku 32 lat jego filmy szybko przyjęły się w Stanach Zjednoczonych. Jego odejście w tak młodym wieku tylko dodaje mu mistyki spuścizny, a jego filmy takie jak „Droga smoka”, „Pięść furii” i „Wejście smoka” pozostają jednymi z najbardziej rozrywkowych filmów akcji, jakie kiedykolwiek powstały.
To właściwe, że wielu filmowców złożyło hołd Lee nawet dekady po jego śmierci, a jeden z najlepszych, jaki można znaleźć, jest obecnie wysadzany w powietrze na Netflix. Jeśli masz ochotę obejrzeć fabularyzowaną opowieść o rzekomo prawdziwej historii z rozdziału życia Bruce’a Lee, koniecznie sprawdź „Narodziny smoka”.
Akrobacje i sceny walki podnoszą poziom Narodzin smoka
Philip Wan-lung Ng gra Bruce’a Lee, uczącego sztuk walki w Stanach Zjednoczonych w latach 60. XX wieku. Staje po złej stronie Wong Jack-mana (Xia Yu) za nauczanie kung fu białych Amerykanów, a obaj przygotowują się do epickiego starcia. Tymczasem jeden ze studentów Lee, Steve McKee (Billy Magnussen), zakochuje się w Chince, która wpada w kłopoty z gangsterami. Gdy Lee przygotowuje się do wielkiej walki, McKee musi wykorzystać to, czego nauczył się od mistrza sztuk walki, aby uratować kobietę, którą kocha.
Podczas gdy walka Bruce Lee / Wong Jack-man rzeczywiście miała miejsce, Steve McKee jest całkowicie sfabrykowaną postacią. Jego część filmu jest fałszywa, ale nadal warto ją oglądać dla każdego, kto ma nadzieję na dokładniejszy wgląd w spuściznę Bruce’a Lee. Możesz nawet uzupełnić oglądanie jedną z niezliczonych książek napisanych o niesławnej walce, takich jak „Showdown in Oakland: The Story Behind the Wong Jack-Man — Bruce Lee Fight” napisanej przez Ricka Winga.
Kilku krytykom podobał się film za to, czym był. Dotyczy to również Roberta Abele z TheWrap, który napisał: „Dowodzi to, że skupienie się na małej, ale znaczącej części historii sławnej osoby i na tym, jak odbija się ona na ich życiu na wolności, często może zapewnić mocniejszą rozrywkę niż zwykłe długie przeglądanie podejście do biografii”. To obowiązkowa pozycja dla każdego, kto jest fanem twórczości Lee, i to jest duży powód, dla którego udało mu się włamać do 10 najlepszych filmów Netflix.