„Wielu świętych z Newark”, prequel do „Rodziny Soprano”, będzie miał premierę zarówno w kinach, jak i w serwisie streamingowym HBO Max 1 października. Jak pokazano w zwiastunie filmu, który ukazał się na niecały miesiąc przed premierą: The Many Saints of Newark” przybliży widzom Dickie Moltisanti (Alessandro Nivola). Dickie nie żyje w teraźniejszości „Rodziny Soprano”, chociaż postać jest opisywana zarówno jako ojciec Christophera Moltisanti (Michael Imperioli), jak i mentor prowadzącego serialu Tony’ego Soprano (James Gandolfini).
Jednym z powracających źródeł dramatycznych napięć w „Rodzinie Soprano” jest napięta relacja między Tonym a jego rodzicami. Jego ojciec był podatny zarówno na wybuchy złości, jak i na depresję, podczas gdy terapeuta Tony’ego, dr Melfi (Lorraine Bracco), opisuje jego matkę jako wykazującą cechy albo narcystycznego zaburzenia osobowości, albo zaburzenia osobowości typu borderline. Kiedy jednak Tony mówi o Dickie Moltisanti, z szacunkiem rzadko – jeśli w ogóle – pokazuje rodzicom.
Biorąc pod uwagę znaczenie ojcostwa i jego złożoność w „Wielu świętych z Newark”, prawdopodobnie nie ma aktora bardziej odpowiedniego do roli młodego Tony’ego Soprano niż prawdziwy syn zmarłego Jamesa Gandolfiniego, Michael. Wraz z premierą filmu na horyzoncie, Michael Gandolfini rozmawiał z The New York Times o swojej nadchodzącej roli filmowej i złożoności portretowania postaci rozsławionej przez jego tatę.
Dziedzictwo Sopranów
Według relacji pisarza New York Timesa Dave’a Itzkoffa, twórca serialu „Sopranos” David Chase i reszta zespołu „Wielu Świętych z Newark” przesłuchali wielu innych aktorów, aby zagrać młodego Tony’ego, zanim rozważyli Michaela Gandolfiniego. Wkrótce po spotkaniu z Gandolfinim na temat roli Chase został sprzedany. Tymczasem Gandolfini początkowo czuł się mniej pewny, że ma rację w tej roli.
„Spędziłem tak dużo czasu myśląc o moim tacie, ostatnią rzeczą, jaką chciałem zrobić, to myśleć o moim tacie” – powiedział The New York Times.
Potem, po przyjęciu roli, jego trudności się spotęgowały. Gandolfini nie tylko został zmuszony do konfrontacji z pamięcią swojego ojca, ale jednocześnie musiał wymyślić, jak przedstawić wersję jednego z najlepszych telewizyjnych antybohaterów wszech czasów. „Druga warstwa, o której wiele osób nie myśli, a która była w rzeczywistości trudniejsza, to granie Tony’ego Soprano” – powiedział, opisując Tony’ego jako „postać, która będzie płakać, złościć się na siebie, że płacze, a potem śmiać się z siebie w jednej scenie”.
W trakcie uczenia się zarówno fizyczności, jak i osobowości, jaką jego ojciec wniósł do roli Tony’ego, Gandolfini opisał odejście z nowo odkrytym uznaniem dla talentu ojca. James Gandolfini „nie był Tonym”, jak twierdzi jego syn. „Jedynym wglądem, który, jak sądzę, zyskałem, była głęboka duma z niego. Jestem wyczerpany po trzech miesiącach – robiłeś to przez dziewięć lat?”
Premiera „Wielu świętych z Newark” 1 października.