Kiedy jesteś autorem bestsellerów, Stephenem Kingiem i miałeś już dziesiątki filmowych i telewizyjnych adaptacji twojej pracy, na pewno nie zabraknie hitów i poważnych chybień. Obejmuje to wspaniałe sukcesy, takie jak „Misery” i „Carrie”, a także niewypały, takie jak „Maximum Overdrive”, które wyreżyserował sam King.
Ostatecznie najlepsze filmy Kinga to te, w których założenie dobrze nadaje się do filmu. „Martwa strefa” działa nie tylko ze względu na staranność, jaką David Cronenberg poświęcił adaptacji powieści, ale także dlatego, że fabuła, w której uczestniczy medium, którego dotyk pozwala mu spojrzeć w przyszłość, zawsze może być fascynująca. Ale kiedy bardzo specyficzny ton i proza Kinga, zwłaszcza jako pisarza żargonu Nowej Anglii, zostanie przetłumaczony niezręcznie, wynik może wydawać się wręcz absurdalny.
Ta filmowa wersja powieści Kinga z 2001 roku szczególnie nie trafiała do odbiorców, a czytane na głos podsumowanie wydaje się strasznym wyborem, by traktować go jako materiał dramatyczny. Oto więcej o horrorze z 2003 roku, który przypadkowo wywołał śmiech zamiast przerażania widzów.
Dreamcatcher okazał się klapą zarówno z krytykami, jak i widzami
Podobnie jak powieść, film „Łapacz snów”, wyreżyserowany przez Lawrence’a Kasdana, opowiada historię czterech przyjaciół z dzieciństwa obdarzonych zdolnościami telepatycznymi, którzy muszą poradzić sobie z inwazją pasożytniczych kosmitów. Na pierwszy rzut oka brzmi to dość prosto.
Ale obcy wnoszą raczej skatologiczną fabułę: kiedy wychodzą z ludzi, są wydalane, co oznacza, że w pewnym momencie w toalecie pojawia się metrowy potwór. To po prostu zbyt głupi punkt fabuły dla filmu o dużej liczbie ciał, który stara się utrzymać przerażenie i napięcie.
Krytycy, co zrozumiałe, nie mogli potraktować filmu poważnie, ponieważ obecnie ma on 28% Tomatometer i 35% widzów na Rotten Tomatoes. Skończyło się również na tym, że publiczność okazała się klapą, jak zauważono na stronie filmu Box Office Mojo. To może nie być również wina filmowców: w wywiadzie z 2014 roku King przyznał, że sama powieść „Łapacz snów” nie była zbyt dobra, ponieważ była to pierwsza książka, którą wziął na siebie po potrąceniu przez samochód. Na szczęście w ciągu ostatnich lat napisał wiele dobrych.