„Kobieta król” miała swoją światową premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto w 2022 r. i spotkała się z bardzo pozytywną reakcją. Historia jest inspirowana historią królestwa Dahomey i jego żeńskiego pułku bojowego Agojie, który pokonał zdobywców Imperium Oyo w latach 20. XIX wieku. Dokonano porównań z innymi historycznymi eposami, takimi jak „Waleczne serce” i „Gladiator”, ale chociaż fabuła i styl mogą być znajome, konkretny temat nie jest czymś, co publiczność głównego nurtu widziała wcześniej na dużym ekranie.
Looper miał okazję porozmawiać z reżyserką filmu Giną Prince-Bythewood. Prince-Bythewood zasłynęła w dramatach takich jak „Miłość i koszykówka” i „Sekretne życie pszczół”, zanim udowodniła, że poradzi sobie również z dużymi scenami akcji w filmie o superbohaterach Netflix „Stara gwardia”. Looper zapytała filmowca o jej pierwsze reakcje na scenariusz „Kobiety król”, jak czuła się w poruszaniu się po niektórych bardziej niewygodnych aspektach historii i jak utrzymała akcję intensywną i instynktowną w ramach wydania PG-13.
Robimy coś, czego wcześniej nie widzieliśmy
Oryginalna prezentacja „Kobiety Król” była przez pięć lat kupowana w Hollywood, zanim w końcu została zapalona na zielono. Jakie były twoje przemyślenia, kiedy po raz pierwszy przeczytałeś scenariusz?
Pierwsza myśl brzmiała: „Muszę to zrobić. Absolutnie”. Byłem tak połączony w ciągu pięciu minut. Kiedy przeczytałem, że wznoszą się ponad trawą, gotowe do szynki, pomyślałem: „Chcę to zastrzelić”. Im więcej czytałem, a potem wnikałem w bardziej osobiste historie, które przewijają się przez ten film, czułem, że to coś, czego wcześniej nie widziałem, ale coś, co chciałem zobaczyć i jestem moją pierwszą publicznością.
Jak podszedłeś do zrównoważenia celebracji siły i koleżeństwa Agojie z uznaniem ciemniejszej strony ich zaangażowania w handel niewolnikami?
Chodziło o mówienie prawdy. Chcieliśmy być autentyczni. To skomplikowana historia, z którą niestety borykały się tysiące kultur przez lata, ale my skupiliśmy się na tych kobietach, tej niesamowitej grupie kobiet, której ich historie nie zostały opowiedziane, i na skupieniu się na ich dążeniu do zmiany rzeczy w Królestwo.
Byłem ciekaw, w jaki sposób opowiedziałeś wszystko na osi czasu, ponieważ pod koniec filmu przynajmniej sugeruje się, że w końcu zniesiono niewolnictwo. Jednak z tego, co przeczytałem, stało się to dopiero w latach pięćdziesiątych XIX wieku, trzy dekady później. Jak do tego podszedłeś?
Dla nas zakończenie oznacza, że wygrali tę bitwę, ale wojna trwa. Oczywiście ważne było, aby powiedzieć prawdę, a statki na razie odpływają, wrócą, ale ci wojownicy stoją tam, gotowi do walki.
Opowiadanie historii wojny i rewolucji
Czy trudno było opowiedzieć brutalną historię wojenną w ramach klasyfikacji PG-13?
To właściwie nie jest trudne. To sposób, w jaki podchodzisz do akcji. Chciałem, aby ta akcja w opowiadaniu była absolutnie prawdziwa. Chciałem, żeby to było surowe, trzeźwe i prawdziwe. To trochę bardziej kreatywne. W przypadku „Starej Gwardii” miałem więcej swobody, jeśli chodzi o to, jak to kręciłem i co chciałem zobaczyć. W tym celu nie czułem, że potrzebuję takiego poziomu przemocy. To jest wojna, jest prawdziwa, ale nie musisz być z nią nieuzasadniony.
Jest tyle fascynującej historii Afryki, że prawie nigdy nie pojawia się na ekranie. Jakie inne historie z historii Afryki chciałbyś szczególnie zobaczyć lub nakręcić?
Jednym z moich marzeń z pewnością jest historia Toussaint Louverture i tego, co wydarzyło się na Haiti przeciwko Francuzom. To jeden z projektów marzeń.
Gina Prince-Bythewood trenowała ze swoimi aktorami
Czytałem, że trenowałeś z aktorami, kiedy oni wykonywali trening fizyczny. Co to było?
To dla mnie ważne, kiedy mówię aktorom, żeby zrobili coś, co jest naprawdę trudne, co chcę im pokazać, jestem gotów zrobić to samo. Była to również okazja dla mnie, ponieważ przed każdym filmem ćwiczę, aby nabrać wytrzymałości, aby przetrwać, w tym przypadku, 63-dniowe sesje zdjęciowe. To dużo i zabiera dużo twojego umysłu i ciała. Aby móc do nich dołączyć, dostać darmowe szkolenie, to było coś, czego nie mogłem przepuścić. To było również dla nich świetne połączenie i dla mnie popychanie ich, zobaczenie ich, ale także dlatego, że ten rodzaj treningu buduje charakter jako część procesu prób. Bycie w nim było pomocne dla nas wszystkich.
Czy masz nadzieję, że jest coś szczególnego, co widzowie wyniosą z „Kobiety Króla”?
Mam nadzieję, że widzisz część nie tylko mojej historii, ale globalnej historii, o której nie wiedziałeś, że te kobiety były prawdziwe, istniały, by uczciwie zmienić to, co ludzie myślą o kobietach, fakt, że możemy być wojowników, że mamy w sobie wrodzoną walkę. Mam nadzieję, że [you find] emocjonalny związek, jaki masz z tymi postaciami, których możesz nie znać w swoim prawdziwym życiu.
Premiera „Kobiety Król” w kinach odbędzie się 16 września.
Ten wywiad został zredagowany dla jasności.