Marvel Cinematic szedł pełną parą w połowie 2010 roku, chociaż coraz bardziej rozrastający się wszechświat zaczął wydawać się nieco taki sam. Franczyzy takie jak „Iron Man”, „Captain America” i „Ant-Man” opowiadały stosunkowo ugruntowane historie i stonowane fantastyczne, inspirowane komiksami elementy – dalekie od zawartości MCU z lat 2020, która dotyczy wariantów, różnych terminów i tym podobne. Na szczęście ton serii uległ drastycznej zmianie w 2016 roku dzięki „Doctor Strange”: magicznej, wyjątkowej wizualnie przejażdżce, która po raz pierwszy przeniosła wersję Sorcerer Supreme Benedicta Cumberbatcha na duży ekran.
„Doktor Strange” służył jako świetne wprowadzenie do tytułowego chirurga, który stał się magiem, a także drugoplanowych postaci, takich jak Wong (Benedict Wong) i Starożytny (Tilda Swinton), przygotowując scenę dla tego magicznego zakątka MCU bardziej widoczne w następnych latach. Strange odegrał kluczową rolę w „Avengers: Infinity War” i „Avengers: Endgame”, a ostatnio wziął udział w „Spider-Man: No Way Home”. Nie wspominając o tym, że powróci w przeszkadzającej kontynuacji „Doctor Strange” „Doctor Strange in the Multiverse of Madness”, która trafi na duży ekran w maju 2022 roku.
To imponujące CV kultowego dzieła Stana Lee i Steve’a Ditko, ale czy wiesz, że technicznie rzecz biorąc, nie zaczęło się ono w 2016 roku? Porozmawiajmy o często zapomnianym i dość dziwacznym filmie Doctor Strange z lat 70., od którego wszystko się zaczęło.
Początki dr Strange’a z 1978 roku
Na długo przed tym, jak Kevin Feige i jego zespół wymyślili plan dla MCU, Sam Raimi siedział na krześle reżysera w „Spider-Man”, a Hugh Jackman przywdział czarną skórę jako Wolverine w „X-Men”, najbardziej aktorskim Marvelu. adaptacje zwane małym ekranem domowym. Wszyscy fani naprawdę musieli zagłębić się w seriale, takie jak „Niesamowity Spider-Man” i „The Incredible Hulk” z późnych lat 70., ale nie były to jedyne próby przekopania się do katalogu Marvela. Wchodzi Philip DeGuere, który wyreżyserował, napisał i wyprodukował film „Dr. Strange” dla CBS w 1978 roku.
W filmie występuje Peter Hooten jako dr Stephen Strange, który opiekuje się ranną Clea Lake (Anne-Marie Martin) po jej konfrontacji ze złym Morganem Le Fay (Jessica Walter). Czarodziejka opętała Lake’a, by zaatakować Najwyższego Czarodzieja Ziemi, Thomasa Lindmera (John Mills), w nadziei zabicia go, by zyskać przychylność jej tajemniczego zwierzchnika. Pozostaje zaangażowana w swoją misję, ale rozwijające się magiczne zdolności Strange’a (i jego wspaniały wygląd) ostatecznie pokrzyżują jej plan. Zanim napisy się pojawią, staje się Najwyższym Czarnoksiężnikiem, którego wszyscy znamy, i ratuje sytuację.
„Dr. Strange” trafił na fale radiowe 6 września 1978 roku, a dzięki wciągającej historii, obsadzie znanych postaci Marvela i elektronicznej partyturze Paula Chihary z pewnością był hitem, prawda? Nie na dłuższą metę.
Dr Strange rozbił się i spalił
Delikatnie mówiąc, „Dr Strange” zawiódł pod każdym możliwym względem, zwłaszcza w rankingach, co skłoniło CBS do porzucenia planów związanych z serialem Strange-centric (za pośrednictwem The Hollywood Reporter). W chwili pisania tego tekstu ma obecnie 57% wynik publiczności w Rotten Tomatoes i nietrudno zrozumieć, dlaczego. Jak na film o jednej z najciekawszych, najbardziej kolorowych postaci z uniwersum Marvela, jest on nudny wizualnie i narracyjnie, a technologia epoki nie nadążała za materiałem źródłowym, co daje dość rozczarowujący zegarek.
Mimo że większość osób, które widziały „Dr. Strange” nie ma wiele dobrego do powiedzenia na ten temat, ci, którzy nad nim pracowali, wygląda na to, że dobrze się bawili i tak samo powiedzieli THR w 2016 roku. „Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy mógłby bez dużo zielonego ekranu, CGI i tego typu rzeczy. To było wspaniałe doświadczenie” – wspomina aktor Wong, Clyde Kusatsu, a aktor stojący za jednym ze szpitalnych sanitariuszy, Frank Catalano, docenił to, że obsada miała „rzadką życzliwość”. spójności”. Jessica Walter pochwaliła Phillipa DeGuere za jego oddanie projektowi, dodając: „Chciał, żeby wszystko było naprawdę idealne”.
Ostatecznie „Dr. Strange” nie jest najlepszą produkcją Marvela z lat 70., ale nie jest pozbawiona zalet. Aktorzy dołożyli wszelkich starań, aby uzyskać solidne występy, a ekipa ciężko pracowała, aby film był jak najbardziej magiczny, więc z tych powodów zasługuje na uznanie. To kampowy, tandetny produkt swoich czasów i na pewno dziwactwo w świecie adaptacji Marvela na żywo. Mimo to, zwłaszcza w porównaniu ze współczesnymi mediami o superbohaterach, „Dr Strange” nie jest najbardziej urzekającym zegarkiem.