Marvel Cinematic Universe przeszedł długą drogę od premiery „Iron Mana” w 2008 roku. I przez to wszystko, dyrektor ds. rozwoju wizualnego i projektowania postaci, Ryan Meinerding, był za kulisami, dopracowując najdrobniejsze szczegóły i projekty postaci na długo przed tym, jak te projekty zostały jeszcze zrealizowane. mignięcie na radarach fanów. Ilość pracy i wstępnego planowania, która jest poświęcona najnowszym przebojom MCU – a nawet programom MCU w Disney+ – jest niezrównana.
MCU zrewolucjonizowało zawartość komiksów na duże (i małe) ekrany. Ale to, co Marvel Studios robi za kulisami, jest równie przełomowe, jak rozbijanie numerów kasowych – a jeśli chodzi o ludzi, którzy pomogli urzeczywistnić tę wizję, Meinerding jest jednym z nielicznych, którzy mieli ręce na każdym projekt.
Looper rozmawiał z Ryanem Meinerdingiem o ekskluzywny wywiad, podczas którego opowiadał o ewolucji MCU od „Iron Man” do „What If…?”, jak wygląda jego współpraca z innymi twórcami i reżyserami, a nawet o pierwszych szkicach zrobił na pokaz kilka lat temu.
Ożywianie superbohaterów
Dla każdego, kto może nie wiedzieć, czym zajmujesz się jako kierownik ds. rozwoju wizualnego i dlaczego ten proces sprawia, że Marvel jest tak wyjątkowy?
Kieruję zespołem artystów koncepcyjnych, którzy są zasadniczo odpowiedzialni za projektowanie bohaterów i złoczyńców MCU. Jesteśmy więc wyjątkowi pod tym względem, że w wielu innych studiach filmowych osoba taka jak ja pracowałaby dla kogoś innego, na przykład projektanta kostiumów lub scenografa. Ale tak naprawdę jesteśmy wewnętrzną częścią Marvel Studios, która pozostała z bohaterami od samego początku, więc pracuję tu od czasów „Iron Mana”.
I myśl, że jesteśmy naszym własnym działem, robimy rysunki i obrazy, słuchamy tego, co filmowcy chcą osiągnąć i zasadniczo przedstawiamy je i mówimy: „Hej, oto 15 wersji Iron Mana, która będzie pracować w twoim filmie? ” Mogą powiedzieć: „Cóż, podobają nam się te dwa, ale nie podobają nam się pozostałe. Czy możesz zrobić więcej wariacji?” Potem robimy coraz więcej wariacji, aż filmowcy są zadowoleni z tego, co jest prezentowane, a potem w pewnym sensie pomagamy… Ta sztuka staje się tym, co idzie różnymi kanałami, albo do efektów wizualnych, albo do działu kostiumów, i pracujemy z tymi różnymi działami, aby pomóc w realizacji, a następnie upewnij się, że te postacie są jak najlepiej reprezentowane.
Spójność MCU
Jak myślisz, w jaki sposób ta konfiguracja pomogła w ogólnej trajektorii i spójności MCU?
To znaczy, chciałbym wierzyć, że istnieje silna spójność, ponieważ jest wielu tych samych artystów, którzy tworzą różne spojrzenia dla postaci. Chcę też wierzyć, że inwestycja, którą każdy z artystów ma w specyficzny charakter, oznacza, że będzie ciężko pracował, aby coś zadziałało. Że jest wizualnie tak niesamowity, jak to tylko możliwe — że jest tak samo reprezentatywny dla ikony i jest reprezentatywny dla historii, którą próbują opowiedzieć filmowcy.
Chciałbym więc wierzyć, że robimy co w naszej mocy, aby skupić się na tym, jak niesamowite są postacie i aby każdy z nich czuł się tak wyjątkowy, jak to tylko możliwe w kontekście wszystkich innych postaci. I że naprawdę pomagamy zapewnić filmowcom najlepszy możliwy wygląd, jaki mogą umieścić w swoich filmach i wykorzystać do opowiadania historii.
Znajdowanie animacji
Jakie są jedne z najwcześniejszych prac koncepcyjnych, które zrobiłeś do „What If…?” i jak daleko wcześniej zacząłeś pracować nad tym projektem?
Łał. Czuję, że mój mózg nie do końca obliczył okres pandemii, więc trudno jest dokładnie zapamiętać, ale mogło to być tak naprawdę pod koniec 2018 roku, kiedy zaczynaliśmy. I pracowaliśmy nad… Miałem listę prawdopodobnie około siedmiu postaci, o których Brad Winderbaum wspomniał, a którymi byli podekscytowani, w tym Peggy i Steve i Hydra Stomper, Star-Lord T’Challa i Zombie Cap, i Doktor Strange.
Więc myślę, że to był rodzaj pierwszego zestawu postaci, z którymi pracowaliśmy, a konkretnie z Peggy, Stevem i Hydrą Stomper. Tam też staraliśmy się znaleźć styl występu.
Animacja jest wyzwaniem na wiele sposobów, ale pomysł projektowania postaci, gdy próbujesz wymyślić styl, sprawia, że jest to jeszcze nieco trudniejsze, ponieważ wygląd serialu będzie zależał od naprawdę przykucia tych postaci. To był rodzaj punktu wyjścia. Mnóstwo wariacji, wiele poszukiwań na temat tego, jak stylizowany, a jak realistyczny, jak powinien być kreskówkowy w porównaniu do lądowania na bardziej ilustracyjnym stylu Leyendecker.
Wszystkie ręce na pokładzie
Jak wygląda współpraca między tobą a niektórymi osobami zza kulis, takimi jak reżyser Bryan Andrews?
Zasadniczo Brian przyniósł pomysł wykorzystania JC Leyendeckera do stołu, a ja bym długo… Ponieważ jestem również wielkim fanem JC Leyendeckera. On i Norman Rockwell są jednymi z moich głównych źródeł inspiracji poza komiksami. Ale pomysł spotkania się z nim, przedyskutowania i przejrzenia zdjęć Leyendeckera z przeszłości, starych okładek Saturday Evening Post i różnych reklam, które by zrobił, i spróbowania dowiedzieć się, jakie są cechy charakterystyczne tego stylu.
Rzeczy Leyendeckera były również bardzo skomplikowane. Myślę, że jest jednym z najlepszych artystów wizualnych i projektantów, jaki kiedykolwiek żył. Tak więc sposób, w jaki stylizował kształty projektu, różne pociągnięcia pędzla i rzeczy, których używał do malowania swoich okładek i reklam, jest bardzo skomplikowany. To nie jest prosty styl.
Więc było dużo rozmów o tym, jak to uprościć? Jak zamienić to w coś, co możemy animować? Ale to było dość wcześnie. Kiedyś weszliśmy w to, niekoniecznie przybijając te rzeczy, ale potem wchodząc w postacie, szczególnie kiedy rysuję lub kiedy jakiś zespół rysował, pojęcie, w bardzo prosty sposób, jeśli robimy zło wersja Doktora Strange, oznacza to, że mam zamiar zrobić 20 lub 30 wersji Doktora Strange, który jest zły, a on będzie robił notatki i mówił, co myśli.
„To działa, chcemy to zrobić…” Będą dodatkowe elementy jego wchłaniania i stworzenia w siebie. Czy robimy to częścią tego? Jak chore powinno być? Jak potężny powinien wyglądać? Wszystkie te rozmowy wychodzą i kończą naprawdę napędzając wygląd postaci, dopóki nie dojdzie do finału, który podpisuje Brian, Brad i reszta Marvel Studios.
Realizowanie dziecięcych marzeń
Jesteś w wyjątkowej sytuacji, że od samego początku brałeś udział w tworzeniu MCU. W jaki sposób pomogło ci to w serialu takim jak „What If…?”, w którym zmagasz się z tak wieloma różnymi odmianami postaci, które śledzimy od czasu „Iron Man”?
Wiesz, chciałbym myśleć, że to bardzo pomocne, ponieważ rozumiem, gdzie były postacie i czy zamierzamy je ulepszyć lub pójść z nimi w innym kierunku, aby jak najdokładniej zrozumieć historię. Więc myślę, że to pomocne, że jestem tu tak długo.
Jest to również pomocne w skróconym komunikowaniu się z producentami i rzeczami o rzeczach, ponieważ mają podobny rodzaj zrozumienia, gdzie były postacie i co to znaczy, jeśli pójdą inną drogą. Ale myślę, szczerze mówiąc, z mojego punktu widzenia to również przynosi miłość do postaci i miłość do MCU, prawda? Niektóre z postaci, nad którymi pracowałem, to postacie, które kocham, odkąd byłem bardzo mały, a myśl o tym, że będę w stanie przenieść tę pasję, troskę i miłość do tych postaci w nowy format, myślę, że to dużo tego, co mam nadzieję przyniosłem do stołu.
Ewolucja MCU
Jak ten proces rozwijał się i zmieniał od pierwszych dni pierwszych kilku filmów aż do twojej obecnej pracy z „What If…?”
Wiesz, szczerze, zabawa z tych wczesnych dni w „Iron Man” była interesująca, ponieważ Marvel Studios nie było studiem, które istniało przed „Iron Manem”, prawda? Było więc wiele emocji i energii wokół startowego studia filmowego i przekonania, że widzimy początek czegoś, co może być wyjątkowe. I szczerze mówiąc, był to pierwszy duży film, nad którym również pracowałem.
Tak więc miałem dużo miłości i uczucia do ludzi, przez których przechodziłem w okopach, aby pomóc w tworzeniu tego filmu. Myślę, że zabawa z „Co jeśli…?” czy to jest coś podobnego, prawda? Zaryzykujemy. To pierwszy animowany projekt Marvel Studios, więc wkraczamy w nowe światy. Rozpoczynamy coś nowego od zera i przebywamy wśród innych super utalentowanych ludzi, którzy są inspirujący i pracują tak ciężko, jak tylko możemy, aby stworzyć coś tak dobrego, jak to tylko możliwe.
Tam wszystko jest bardzo podobne. Myślę, że to jedna z niesamowitych rzeczy, które Kevin [Feige] udało się zrobić w Marvel Studios jako całości, czy wszystko buduje coś innego, czego każdy może poczuć, jakby był częścią studia.
Myślę, że to jeden z dowodów na to, że to miejsce odnosi sukcesy, a także na to, że ludzie tak często tu przebywają. Pracowałem nad pierwszym „Iron Manem” z Bradem Winderbaumem, który jest producentem wykonawczym tego programu, a także pracowałem nad pierwszym. A potem to samo zrobił Bryan Andrews, w pewien okrężny sposób. Więc pomysł pracy z tak utalentowanymi ludźmi przez tak długi okres czasu jest naprawdę fajny.
Nowe odcinki „What If…?” w środy na antenie Disney+.