W pierwszych czterech fazach Marvel Cinematic Universe zostaliśmy przedstawieni różnym niezwykle potężnym drużynom o supermocy, chociaż większość z nich wydaje się zacierać granicę między superbohaterami a superzłoczyńcami. Strażnicy Galaktyki to (na lepsze lub gorsze) zasadniczo grupa supermocnych banitów o dobrych intencjach, podczas gdy Iluminaci (których spotkaliśmy krótko w „Doctor Strange in the Multiverse of Madness”) rządzą opresyjnym reżimem rządowym zza kulis .
Nawet sami Avengersi pokazali, że przekraczają granicę na pełne nikczemne terytorium, zwłaszcza podczas wydarzeń z „Captain America: Civil War”. Teraz nadchodzący film Marvela „Thunderbolts” ma przedstawić fanom zupełnie nowy superzespół, który składa się wyłącznie z antybohaterów i złoczyńców z poprzednich projektów MCU, takich jak Bucky Barnes (Sebastian Stan), John Walker (Wyatt Russell), Taskmaster ( Olga Kurylenko) i Duch (Hannah John-Kamen). Do tego zespołu dołączają również gwiazdy „Czarnej Wdowy” Florence Pugh i David Harbour, którzy ponownie wcielą się w role Jeleny Belowej i Aleksieja Szostakowa/Czerwonego Strażnika.
Chociaż z pewnością interesujące jest obserwowanie, jak wszystkie te moralnie szare postacie powracają jako bohaterowie, nie ma wątpliwości, że grupa wydaje się słabą imitacją swoich innych odpowiedników z superdrużyny – coś, co gwiazda „Thunderbolts” David Harbour sprawia, że ich wybryki są jeszcze bardziej zabawne.
David Harbour uwielbia fakt, że wszystkie Thunderbolts są przegranymi
W niedawnym wywiadzie dla ComicBook.com, gwiazdor „Stranger Things” i „Hellboy” David Harbor przyjął status słabszego „Thunderbolts”, mówiąc, że cieszy się, jak dysfunkcjonalny i chaotyczny może być tytułowy zespół antybohaterów. „Jesteśmy jak przegrani, co lubię (śmiech). Jesteśmy przegranymi” – wyjaśnił Harbour. „Myślę, że fajnie jest patrzeć, jak po prostu wszystko psujemy. To bardzo zabawne, jest w tym również dużo patosu. Jest dużo dramatu w grupie ludzi, którzy po prostu źle sobie życzą i – z powodu wad charakteru – dalej wszystko zepsuć”.
Harbour wyjaśnił, że zespół nie cieszy się takim szacunkiem, jaki Avengersi zdobyli w przeszłości, i powiedział: „Jest z czego czerpać” ze względu na mniej niż pochlebną reputację tego nowego zespołu superbohaterów. Harbour drażnił się również z faktem, że ta odrapana grupa słabszych może mieć duży wpływ na fabułę Marvela w fazie 5, sugerując, że podczas wydarzeń z „Thunderbolts” dzieje się coś niezwykle ważnego.
W każdym razie komentarze Davida Harboura jasno pokazują, że absolutnie uwielbia być członkiem najbardziej dysfunkcyjnego zespołu w MCU, a ta grupa słabszych będzie miała duży wpływ na nadchodzącą historię.