„American Horror Story” to cudownie przerażająca seria antologii autorstwa Ryana Murphy’ego. Każdy sezon to inna fabuła z różnymi postaciami granymi przez wielu członków tej samej obsady. Chociaż w niektórych porach roku pojawia się przeciąganie fabuły, wiele z nich działa jako samodzielny miniserial rozgrywający się w tym samym fikcyjnym wszechświecie. Najnowszy sezon „Double Feature” nie jest wyjątkiem.
Dwa pierwsze odcinki „Double Feature” rozpoczynają się od pisarza Harry’ego Gardnera (Cheyenne Jackson) zabierającego swoją żonę Doris (Lily Rabe) i córkę Almę (Ryan Kiera Armstrong) na dłuższe wakacje do uroczego i przytulnego miasteczka Provincetown w stanie Massachusetts. Szuka tam inspiracji, by napisać pilota telewizyjnego i ożywić swoją, wydawałoby się, zaległą karierę. Ale malownicze sceny na plaży i piękna architektura przedstawione w serialu sprawiają, że wielu fanów zastanawia się: czy Provincetown to prawdziwe miejsce? A jeśli tak, czy jest to coś podobnego do tego, jak to przedstawiono na „AHS”?
Tak, Provincetown jest prawdziwe – i jest spektakularnie straszne
Według Boston.com, Provincetown jest nie tylko prawdziwym miejscem, ale kilka pierwszych odcinków 10 sezonu „American Horror Story” zostało nakręconych w samym mieście. Znalezienie tak idealnego miejsca do sfilmowania tych odcinków nie było jednak przypadkowe. Ryan Murphy faktycznie ma tam dom i poczuł inspirację nawiedzającą go wiosenną atmosferą. Co zabawne, poszukiwania inspiracji Harry’ego w Provincetown to trochę sztuki naśladującej życie, biorąc pod uwagę, jak inspirujące było miasto dla showrunnera „AHS”.
Ale mglista pogoda i niespokojna atmosfera, które sprawiają, że akcja jest tak denerwująca, to nie jedyny straszny element, który ma miejsce w Provincetown. Sam obszar ma również niepokojącą przeszłość. Jest pełen nierozwiązanych tajemnic, z których żadna to „Pani Wydm”, martwa kobieta, która wyrzuciła się na brzeg w 1974 roku; jej historia i tragiczny koniec wciąż czekają na odkrycie. Provincetown jest także domem dla seryjnego mordercy Tony’ego Costy, który pod koniec lat sześćdziesiątych zabił co najmniej cztery, ale prawdopodobnie nawet osiem kobiet.
Chociaż fani „AHS” uwielbiają „Murder House” w Los Angeles, wydaje się, że Provincetown miało być idealnym miejscem do kręcenia odcinków tego niesamowitego serialu. Mamy nadzieję, że fani będą mogli oglądać go częściej w przyszłych odcinkach i sezonach.